Rozdział 18

29.4K 1.4K 144
                                    

Jesteście naprawdę kochani!!! Te wszystkie pozytywne komentarze... Bardzo wam dziękuję.

TOM

Grace zdecydowanie wczoraj przesadziła. Coraz częściej mam ochotę jej powiedzieć jaka jest. Nie wiem jak mogłem tyle lat z nią wytrzymać. Kocham ją, ale tego już jest naprawdę za wiele.

-Już wstałeś?-spytała moja zaspana żona.

-Tak,-mruknąłem.

-Jestes zły?-zdziwiła się...

-A jak myślisz? Nie możesz się tak zachowywać... Jak mogłaś wczoraj tak potraktować tą dziewczynę.

-Och ty dalej o tym? Daj spokój.-warknęła.

-Nie! Nie dam spokoju.-krzyknąłem

-A może ona ci się podoba, co? Może poszedłeś z tą dziwką do łóżka?

-No wiesz co? Jak możesz?

- No jest ładna, zgrabna...

-Nigdy bym cię nie zdradził, ale po tobie to można się wszystkiego spodziewać.-wtrąciłem się jej w zdanie.

-Słucham?

-Wczoraj mówiłaś o zdradzie Olivii tak jakby to nic nie było...

-Nie mam zamiaru tego słuchać.-przerwała mi i poszła do łazienki, a ja zszedłem wkurzony na dół, fakt może trochę przesadziłem z tą zdradą.

W kuchni zastałem robiącą śniadanie Clare. Od razu humor mi się poprawił. Clara jest tak pozytywną osobą, że uśmiech sam wchodzi na twarz.

-Dzień dobry. Jak ci minęła noc?-spytałem.- Widzę, że czujesz się juz lepiej. Przepraszam za moją żonę.-westchnąłem zażenowany zachowaniem Grace.

-Masz rację, czuje się już o wiele lepiej. Nie masz za co przepraszać Tom.-pokręciła głową.

-Grace przesadziła, domyślam się jak mogłaś się poczuć.

-Och, nie ważne. W ogóle to zauważyłam, że pani Grace jakoś za bardzo nie lubi tego Aydena.

-Wiesz, on nie pochodzi z bogatej rodziny. Nie ma jakieś świetnej pracy, ale Lucy go kocha i Grace nie ma tu nic do gadania.-wyjaśniłem.

-Rozumiem. Kawy czy herbaty?-spytała tym samym zmieniając temat.

-Kawy. Pokaż mojej żonie, że z tobą nie wygra.-uśmiechnąłem się i poszedłem do swojego biura.

Clara

Stałam jeszcze chwilę trochę oszołomiona. Jak niby mialam pokazac pani Grace, że nie ruszają mnie jej słowa? Przecież one tak bardzo ranią. Wróciłam do robienia śniadania i nagle poczułam silne ramiona, które oplotły mnie w pasie.

-Eric...-westchnęłam, a on pocałował mnie w kark.- Przestań, jeszcze ktoś zobaczy.

-Niech patrzą.-mruknął.

-Muszę cię o coś spytać.

-Mhm, pytaj.-powiedział i popatrzył na mnie.

-Co jest pomiędzy nami?-zapytałam i nastała głucha cisza, która wydawała się nieskończona.-Eric?

-Też chciałem z tobą o tym porozmawiać...

-Cześć.-przywitała się Lucy tym samym przerywając Ericowi.

-Emm, cześć. Zaraz bedzie śniadanie.-powiedziałam.

-Świetnie. Jestem mega głodna. Jak się czujesz?-dziewczyna zwróciła się do mnie.

-Dobrze.-odpowiedziałam cicho. Spojrzałam na Erica. Stał oparty o blat. Tez artystyczny nieład na głowie. Przeczesał ręką włosy. Jest taki... Taki seksowny...

-Clara?-Lucy mną potrząsnęła.

-C-co?-oderwałam wzrok od Erica.

-Pytałam czy widziałaś tatę.

-Tak. Jest w swoim biurze.-oznajmiłam.

-Okej, dzięki.-uśmiechnęła się i wyszła.

-Idź po resztę, zaraz śniadanie.-zwróciłam się do Erica.

-Dobra.-mruknął i wyszedł.

Szybko nałożyłam jedzenie na talerze i zaniosłam do jadalni. Postawiłam na stole i za chwilę wszystcy domownicy usiedli na krzesłach.

-Clara, nie jesz z nami?-spytał Ayden.

-N-nie. -zająknęłam się.

-Właśnie.-warknęła Grace. Nie była zadowolona z tego, że wszyscy postawili się wczoraj za mną.

-Siadaj z nami.-powiedziała Lucy, a Pani domu ze złości zrobiła się cała czerwona, ale nic nie powiedziała. Kiwnęłam głową i zajelam miejsce obok Lucy.

Po śniadaniu wszystko posprzątałam. Eric czekał na mnie w kuchni.

-Może dokończymy naszą poranną rozmowe?-spytałam.

-Kocham cię Claro.-wyznał, a ja stanełam w miejscu i popatrzyłam na niego.

-K-kochasz mnie?

-Tak.-powiedział i podszedł do mnie powoli i pocałował.

-J-ja... Ciebie też.-odpowiedziałam między pocałunkami.

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz