ROZDZIAŁ 23

27.3K 1.2K 97
                                    

Na początek chce Was bardzo przeprosić i przepraszam że tak długo mnie nie było i nie wstawiłam żadnego rozdziału. Kompletnie straciłam wene co może zdarzyć się każdemu. Nie miałam zamiaru zawieszac opowiadania bo według mnie jest to nie w porzadku w stosunku do Was. Potrzebowałam trochę czasu. Dziękuje za wszystkie pozytywne komentarze i cierpliwosc. Mam nadzieję że rozdział się spodoba. Miłego czytania :*
-----------------------------------------------

Minął miesiąc.

Minęło trzydzieści dni.

Minęło siedemset czterdzieści cztery godziny.

Eric nie wrócił.

Zostawił mnie.

Od miesiąca chodzę jak w transie. Sprzątam, gotuję, sprzątam, gotuję. Nie spotykam się z Alice ani z Rose. Nie odwiedziłam rowniez mamy. Tak źle mi bez Erica. Bardzo za nim tęsknię... Lucy bardzo się o mnie martwi. Mało jem, mało się odzywam. Naprawdę mi go brakuje i zaczynam żałować swoich słów.

Tak przy okazji, przyszlo zaproszenie od Marka. Ślub jest za trzy miesiące. Nie mogę się doczekać. Rose też dostala zaproszenie. Obie dostalysmy z osobą towarzyszącą. Rose zabiera Alice. Ale ja jeszcze nie wiem.

Siedząc w pokoju nagle usłyszałam sygnał dzwoniącego telefonu. Niechętnie odebrałam.

-Halo?-spytałam.

-Dziecko.-po drugiej stronie usłyszałam zaplakany głos mamy.

-Mamo?! Coś się stało?-krzyknelam.

-Nie. Nie. Dziękuję. Tak bardzo Ci... wam dziękuję skarbie.-mówiła.

-A-Ale o co chodzi?-spytałam zdezorientowana.

-Ten dom jest piękny.-zaczęła płakać jeszcze bardziej.

-Dom? Jaki dom?-zasypywalam mamę pytaniami.

-Eric, twój chłopak...-zaczęła.

-Eric?!-krzyknelam do telefonu tym samym przerywając mamie wypowiedź.-Skąd go znasz? Jest u Ciebie?

-Przyszedł do mnie. Przedstawił się. Powiedział że oboje kupiliscie mi dom. Opowiadalas kiedyś o Ericu. Był strasznie podobny do Twojego opisu. Pojechałam z nim. Właśnie rozpakowuje swoje rzeczy.-wyjaśniła kobieta.

-Kiedy to było?

-Wczoraj.-odpowiedziala, a ja nie mogłam wydusic z siebie żadnego słowa. Eric wrócił? Wczoraj? To dlaczego dziś jeszcze go nie ma do cholery?!

-Mówił coś? No... o mnie?-zapytałam.

-Ciągle o tobie opowiadał.-ucieszyła się mama.

-Aha.-szepnelam.

-Claro? Kochanie, czy coś się stało?-spytała zmartwiona matka.

-Nie, jest dobrze.-pojedyńcze łzy zaczęły lecieć po moich policzkach.-Musze kończyć. Odwiedzę Cię niedługo. Do zobaczenia.-powiedziałam i rozlaczylam się. Odłożyłam telefon na szafkę nocną, która znajduje się obok mojego łóżka i zakrylam twarz w dłoniach.

-Wracaj już, proszę.-szepnelam sama do siebie.

Nie wiem ile tak siedziałam, ale w końcu musiałam się ogarnąć. Zeszlam na dół by zrobić obiad i trochę posprzątać.

-Pani Claro. Proszę do nas.-krzyknęła Pani Grace.

-Tak?-weszłam do salonu gdzie siedział również Tom. Był przybity. Wiedziałam że to nie będzie miła rozmowa.

-Czy mogę wiedzieć co się z tobą dzieje?-spytała Grace.

-Nie rozumiem.-powiedziałam cicho.

-Czy coś się stało?-zapytał Tom.

-Nic mi nie jest.-odpowiedziałam.

-Od miesiąca zachowujesz się jak robot.-wytłumaczył Tom.-Nigdy się tak nie zachowywalas.-był naprawdę zmartwiony.

-Jeżeli nie poprawisz się to będziemy zmuszeni Cię wyrzucić.-warknęła Grace. Kiwnęłam głową że rozumiem.

-Mogę już iść?-zapytałam.

-Tak. Eric dziś przyjeżdża, więc zrób więcej jedzenia.-poprosił Tom.

-Eric.-szepnelam.

-No idź już.-rozkazała Pani domu.

-Grace...-zaczął Tom

-Nie, trzeba być stanowczym dla pracowników Tom. Powinieneś to zrozumieć.

To niemożliwe. Eric wraca! Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać kurczaka.

-Cześć.-za mną stanął nie kto inny jak Eric. Odwróciłam się szybko i spojrzałam w jego oczy.-Przepraszam.-podszedł do mnie.-Tak bardzo Cię przepraszam.-mówił, a ja zaczęłam go całować. Objelam rękoma jego kark, a on chwycił mnie za biodra.

-Tesknilam... Bardzo... Nie rób mi tego więcej.-mówiłam między pocalunkami.

-Ja też tesknilem. Wybacz mi Claro. Nie moge bez ciebie żyć.-pocalował zagłębienie mojej szyi.

-K-kocham Cię.-mruknelam.

-Ja Ciebie też księżniczko.-włożył ręce pod moją koszulkę.

-Przestań. Twoi rodzice.-mruknelam.

-Jesteśmy dorośli.-odpowiedział oburzony.

-Proszę...

-Dobrze.-pocalował mnie i usiadł na krześle.

-Eric?-zagadnelam wtcierając blat różową ściereczką.

-Hmm?

-Kupiłeś mojej mamie dom?-zapytałam.

-Tak.-popatrzył na mnie.

-Skąd wiedziałeś, że potrzebuje go?

-Trochę dowiedziałem się od Alice.-wyjaśnił.

-Dziękuję.-szepnelam i przytuliłam go.

-Nie masz za co kochanie.

-Mam.-powiedziałam.

-Brat!-krzyknęła Lucy i pocalowala Erica w policzek.-W końcu wrociles.

-Tak i nie zamierzam już nigdzie wyjeżdŻać.-oznajmił, a ja usmiechnelam się sama do siebie.

-To dobrze.-wyrwalo mi się, a Eric rozesmial się.-Emm... Obiad!-krzyknelam.

Gosposia I MilionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz