✗ 14

1.9K 109 15
                                    

Harry

Chyba każdy w swoim życiu miał lub ma taki dzień, w którym ma ochotę rzucić wszystko i myśleć. Tak, nawet taki człowiek jak, ja. Dzisiaj chyba był ten dzień, bo nie miałem na nic ochoty, nie miałem dobrego humoru, a jedyne, czego chciałem to cisza i spokój.

Zostałem w pokoju, a Louis poszedł na uczelnię. Leżałem na swoim łóżku na plecach i wpatrywałem się uparcie w sufit mając nadzieje, że odpowie mi na wszystkie dręczące mnie pytania.

Postawiłem sobie pewien cel, który i tak pewnie wszyscy znamy. Spełnię to, co sobie obiecałem, ale to chyba nie będzie, aż tak proste jak myślałem na samym początku.

Wydawała mi się być taka sama, jak w liceum. Głupia na tyle, żeby dać mi się omotać, ale też na tyle błyskotliwa, żeby dostrzec, że to wszystko było jednym wielkim kłamstwem.

Daisy Thomson najwidoczniej była zupełnie inną osobą niż się spodziewałem.

Usiadłem na łóżku, opierając łokcie o kolana i splatając ze sobą palce. Zagryzłem na moment wargę i spojrzałem na podłogę. Westchnąłem ciężko. Do tej pory żadna dziewczyna nie sprawiała mi, aż takich problemów. Od momentu, w którym nie odpowiedziała mi na pytanie wiedziałem, że to nie będzie takie proste, jak sobie wymyśliłem.

Sięgnąłem po paczkę papierosów i po upewnieniu się, że zapalniczka jest w środku wyszedłem na balkon. Wyjąłem jednego szluga, odpaliłem go, odrzuciłem paczkę na stolik, aby w końcu oprzeć się o metalową barierkę, która była przyjemnie zimna.

Obserwowałem uważnie budynki mieszące się w około, kampus i te wszystkie placyki zieleni mające nam niby pomóc. Co jakiś czas strzepywałem popiół z papierosa mając gdzieś, że może spaść komuś na głowę. Zwilżyłem wargę i przeczesałem wolną dłonią za długie włosy.

Co będę musiał w sobie pozornie zmienić, aby ta dziewczyna pozwoliła mi się do siebie zbliżyć?

***

Z głową ukrytą pod poduszką leżałem na łóżku. Wciąż myślałem, nie mając innych planów na dzisiejszy dzień. Uniosłem się lekko na łokciach słysząc trzaskanie drzwiami. Potem ktoś odrzucił coś na szafkę, a tym kimś był Louis.

- I co wymyśliłeś, Romeo? - Zaśmiał się opadając na swoje łóżko. Musiałem mu podać powód, dlaczego nie idę na wykłady, bo po pierwsze nie lubiłem mieć tajemnic przed najbliższymi przyjaciółmi, a po drugie nie dałyby mi spokoju przez swoją dziecinną ciekawość.

- Spadaj - Warknąłem i odwróciłem głowę - To nie będzie takie proste, jak sobie myślałem - dodałem po chwili i usiadłem, opierając się o ścianę.

- Słucham - Wzruszył ramionami i zaplótł swoje dłonie nad głową przymykając powieki.

- Zmieniła się, więc to już nie jest ta głupiutka Daisy z liceum - Zacząłem - Nie wiem jak mam do niej zbliżyć. Co mam zrobić, żeby zobaczyła, że nie jestem tym samym Harry'm? - dodałem robiąc cudzysłów z palców przy paru słowach.

- Bądź sobą, a ona w końcu i tak uwierzy, że ją kochasz - Przewrócił oczami - Ah, l'amour - westchnął teatralnie, a jego usta drgnęły do góry w chytrym uśmiechu.

- Nie pomagasz - Jęknąłem jednocześnie strzelając sobie z kostek. Miałem się tego oduczyć, ale nie wyszło. Nawyków ciężko się pozbywa.

- Nie miałem zamiaru ci pomagać - Mruknął i wstał. Zabrał swoje papierosy i wyszedł na balkon.

Jak mam zmienić się bez zmieniania się i kochać bez prawdziwego kochania?

~*~

Dzisiaj krótko, ale mam nadzieje, że mi to wybaczycie. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale miałam parę spraw na głowie, które musiałam pozałatwiać + wena poleciała sobie na Malediwy, więc było mi ciężko cokolwiek napisać. Nadal jest. 

Mam nadzieje, że 15 będzie lepsza :/

Komentujesz = Motywujesz

Co sądzicie o rozdziale z perspektywy Harolda? 

All the love, Red x 

actress • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz