✗ 24

1.6K 91 12
                                    

Daisy

- Wytłumacz mi to. - zaczęła Sam, gdy wyszłam z łazienki. Wymyłam porządnie zęby i zastosowałam peeling na usta, chcąc pozbyć się z nich smaku Stylesa. Źle się czułam z tym, że musieliśmy się całować przed kamerą, w asyście jego gwardii przybocznych idiotów. Za wszelką cenę starałam się sprawić, aby nic już do mnie nie wróciło, starałam się być silna, ale jak na złość mi nie wychodziło. Już się w tym wszystkim pogubiłam. Umysł wołał nie, serce wołało tak. To było zbyt skomplikowane, abym mogła to zrozumieć. - Jak to jest całować się ze swoim ex i nic nie czuć? Naprawdę nic to dla ciebie nie znaczyło? Nic do ciebie nie wróciło? - dodała, unosząc brew, gdy opadłam na swoje łóżko. Wtuliłam twarz w poduszkę, zastanawiając się nad odpowiedzią. 

- Znaczyło. - westchnęłam cicho. - Przypomniałam sobie, jak zwykle po szkole chodziliśmy do kawiarni, aby odpocząć, a potem wrócić do domu. Czasem za nim tęsknie, Sam. Cholernie mocno. - dodałam, przekręcając się na brzuch. Spojrzałam na przyjaciółkę, na której twarzy znajdował się znaczący uśmiech, po czym przytuliłam poduszkę do swojego brzucha. 

- Reaktywacja Haisy. - klasnęła w dłonie, przez co pokręciłam głową, nie wiedząc do końca, jak na to zareagować. Nadal tęskniłam za jego czułością, drobnymi gestami, które znaczyły więcej niż dużo, zapachem, po prostu za nim. - Naprawdę byliście świetną parą, szkoda tylko, że on już wiedział,  w jakim kierunku poszerzy swoje horyzonty i od początku grał, jakby wyjęto go z Hollywood. - dodała, a ja chyba wiedziałam już, co mnie najbardziej w tym bolało. To już nie był fakt, że chciał dopisać mnie do swojej listy, o nie. To nie było też to, że chciał mnie podle wykorzystać, rozkochać w sobie, a potem rzucić, to już mnie przestało boleć. Natomiast nadal bolało mnie to, że potrafił stać przede mną i mówić mi prosto w oczy, że mnie kocha. Kłamał, będąc przy tym tak bardzo prawdopodobnym, że aż prawdziwym. Uwierzyłam w te wszystkie jego słowa, chciałam, aby mnie kochano i żebym sama mogła kochać. Po tym wszystkim dostałam solidną nauczkę i trzymałam się już z daleka od chłopców. Wyjątkiem był Zack i tu już nawet nie chodziło o jego orientację, po prostu zbudowaliśmy naszą przyjaźń na zaufaniu i prawdzie, przez co po wielu kłótniach, jakie już mieliśmy, nawet tych poważnych, potrafiliśmy sobie wybaczyć.   

- Co mam zrobić Sam? To dla mnie zbyt trudne, nie mam pojęcia, jak się zachować. - przyznałam, czując się wyjątkowo bezradnie. 

- Myślę, że powinnaś dać mu szansę, wiesz? - powiedziała całkiem poważnie. - Nie wiem, czy się zmienił czy nie, ale byłaś przy nim naprawdę szczęśliwa, a teraz chodzi właśnie o twoje szczęście, prawda? - dodała, siadając obok mnie na łóżku. 

- Niby tak, ale coś podpowiada mi, że on znowu sobie pogrywa. - przyznałam otwarcie. Jakiś głosik napawał mnie niepewnością, chciałam tego, ale jednak nie, bo się obawiałam, że znowu będę przez niego cierpieć. 

- Wtedy kopniesz go z gracją w dupę, poprawisz koronę i odejdziesz, jak na królową przyznało, tak? - spojrzała na mnie, a potem zaśmiała się cicho, a jej śmiech był wyjątkowo zaraźliwy. Samantha miała rację, chodziło o moje szczęście, o mnie i o moje uczucia. Musiałam słusznie wybrać, ale wydawało mi się, że zrobiłam to już dawno. 

~*~

zastanawiam się, czy nie dodawać rozdziałów dwa razy w tygodniu, wiecie? w czwartki mam wyjątkowo mało lekcji, więc może dałabym radę coś tutaj wstawiać, huh

prawdę mówiąc, chce już mieć to ff z głowy i mam nadzieje, że uda mi się je skończyć przed końcem tego roku, so powiedzcie, co myślicie na temat większej ilości rozdziałów, hm

lots of love, Red xo

actress • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz