✗ 49

1.2K 71 0
                                    

Daisy

- Słyszałam, że tym razem ta impreza ma być lepsza. - powiedziała Sam, poprawiając swój stanik. Przewróciłam oczami, wiedząc, że niczym nie będzie się różnic od każdej pozostałej, na jakiej miałam już okazję być i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w zasadzie się na to zgodziłam. Nie miałam ochoty ani nastroju na zabawę, picie czy tańczenie. A fakt, że był piątek i powinnam to wykorzystać niczego tutaj nie wnosił.

- Nie wiem, Sam, naprawdę nie wiem. - wymruczałam, bawiąc się swoimi bransoletkami, które miałam na nadgarstku. Jakoś dziwnie czułam się w czarnej sukience, którą miałam na sobie. Nie wyglądałam, jak ja w tym mocnym makijażu, ale to Samantha stwierdziła, że nie mam nic do stracenia i mogę zaszaleć. Gdy zakładałam wysokie buty, za wysokie jak na mnie, to moja przyjaciółka dopiero ubrała na siebie swój outfit, w którym wyglądała za dobrze. Podkreślał jej kształty i dodawał seksapilu. Z resztą, czegokolwiek by nie założyła i tak będzie wyglądać w tym lepiej ode mnie. 

- Gdzie moja kopertówka? - zapytałam jej, gdy zawróciła się do łazienki, a ja nie miałam pojęcia, o co jej chodziło. W między czasie przejrzałam się w lustrze, dochodząc do wniosku, że cała moja stylizacja nie wygląda aż tak źle, jak myślałam. 

- A nie ma jej u mnie na szafce nocnej? - zapytała Sam, wystawiając głowę zza drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- A nie ma jej u mnie na szafce nocnej? - zapytała Sam, wystawiając głowę zza drzwi. Miała szczoteczkę w ustach i pianę z pasty na wargach. Odwróciłam głowę w tamtym kierunku i rzeczywiście torebka tam leżała. Sięgnęłam po nią, sprawdzając, czy wszystko spakowałam i uznałam, że byłam gotowa do wyjścia. Może to rzeczywiście nie jest zły pomysł i rozerwanie się przyda mi się, zważywszy na to, w jakim stanie się znajduje. 

- Sam, pośpiesz się!

***

Weszłyśmy do bractwa, gdy wszystko już na dobre trwało. Zdjęłam swoją kurtkę, bo momentalnie zrobiło mi się gorąco. Okna były pozamykane, a żaluzje zasunięte, więc ciepło nie miało się którędy ulotnić. Miałam nadzieje, że jakoś zniosę te temperaturę i po upiciu się będę się dobrze bawić. 

- Idę po drinki, złotko. - Sam szepnęła mi na ucho i zniknęła w kuchni, gdzie znajdowała się grupka osób, odpowiadająca za rozprowadzanie procentów. Miałam nadzieje, że niczego mi nie dosypią. Ostatnie czego chciałam, to urwany film. 

- Cześć! Wyglądasz zabójczo! - Zack wyrósł przede mną tak gwałtownie, iż myślałam, że stracę równowagę, podskakując ze strachu. Najpierw skarciłam go, a potem podziękowałam za komplement. Zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy usłyszałam jego słowa, bo wiedziałam, że były szczere. Szatyn zaprowadził mnie do salonu, w którym o dziwo kanapy były puste, więc skorzystałam z okazji i usiadłam na jednej z nich. Chłopak zniknął tak szybko, jak się pojawił, tłumacząc, że musi coś jeszcze załatwić za nim mnie upije. Za nim wrócił, pojawiła się przy mnie Samantha, która została ze mną na dłużej. Przyniosła mi cosmopolitana z prawdziwego zdarzenia oraz kolejkę shotów. Nie byłam pewna za co się zabrać, ale moja ręka bezwiednie zawędrowała do kieliszka, po czym jego zawartość zniknęła w moim gardle. Rozejrzałam się za blondynką, która musiała wykorzystać moment mojego zawahania i uciec ode mnie. Zaczęłam się zastanawiać, o co tu chodzi, ale za nim wpadłam na odpowiedź w moich uszach rozbrzmiał ten jeden, dobrze znany mi głos.

- Możemy pogadać? 

~*~

na dobranoc, cri 

actress • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz