Daisy
- Daj mi spokój, Sam. - poprosiłam. - To już kolejny sklep, a ja nie mam siły na mierzenie kolejnych rzeczy. - dodałam, gdy blondynce zaświeciły się oczy na widok jednej z wielu wystaw sklepowych.
- W takim razie stój tu, ja idę. - mruknęła, zostawiając mnie przed wejściem. Pokręciłam zrezygnowana głową i weszłam za nią do środka, bo wiedziałam, że jak ktoś jej nie będzie pilnował, to nigdy nie wyjdzie, a ja chciałam dzisiaj wrócić do akademika. Zauważyłam kanapę w pobliżu przebieralni i bez słowa ruszyłam w tamtym kierunku. Bolały mnie nogi od chodzenia po galerii, potrzebowałam napić się kawy, a Sam odwlekała pójście do kawiarni, jak najbardziej się da. Był piątek, nareszcie chciałam odpocząć, a nie biegać po piętrach galerii w te i z powrotem.
- Tylko się pośpiesz, nie chce tutaj usnąć. - mruknęłam, gdy mijała mnie ze stertą ubrań do przymierzenia. Przewróciła oczami, znikając za zasłonką, a ja westchnęłam ciężko. Dlatego nie byłam zwolenniczką zakupów. Zawsze to się tak kończyło, a ja jęczałam, że mam dość i chce wracać.
- Nie denerwuj się tak i lepiej się ciesz, że Harry cię puścił. Ostatnio ciągle u nas siedzi, nie wiem, czy mogę się przy nim wydurniać. - wymruczała, przez co mimowolnie uniosłam kąciki ust w górę. Nie wiedziałam, czy jesteśmy parą i też tak nas nie nazywałam.
- On wie, że jesteś głupia, więc nie krępuj się. - wzruszyłam ramionami, przez co fuknęła cicho, jak kotka, wywołując tym samym jak śmiech.
- Nie jestem głupia.
- Jesteś. Każdy to wie.
- Ugh, no dobra. Masz mnie. - przyznała, przez co uśmiechnęłam się zwycięsko i oparłam głowę na ręce.
- Pośpiesz się, Sam. Na serio mam już dość.
- No daj mi ubrać spodnie, nie będę paradować po galerii w majtkach.
- Nie zdziwiłabym się, jakbyś to robiła. - stwierdziłam, znając ją i jej chore pomysły.
- Musiałabym być pijana, ale nie jestem. - zauważyła, przez co pokręciłam głową, jednocześnie wstając, bo ona nareszcie wyszła z przymierzalni.
- Wracajmy do akademika. - poprosiłam ostatni raz.
***
- Wiecie, co? - zapytał Zack, gdy siedzieliśmy na balkonie przy butelce taniego wina z pobliskiego sklepiku. Wieczór był ciepły, więc aż żal było z niego nie skorzystać.
- Co? - uniosłam brew, wyciągając nogi przed siebie.
- Za niedługo ktoś z naszego roku organizuje urodziny, wiecie co to oznacza?
- Pijemy! - zaśmiała się Sam, przez co pokręciłam zrezygnowana głową. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie się podział Harry, ale szybko z tego zrezygnowałam, twierdząc, że odpoczęcie od siebie się nam przyda.
- Właśnie, tak: pijemy! - potwierdził Zack, rozlewając resztki wina pomiędzy nasze szklanki.
- Jesteście jak tacy typowi licealiści. - zauważyłam, patrząc się na nich.
- W głębi duszy wciąż nim jestem. - przyznał szatyn, a ja prychnęłam cicho, nie wierząc, w to co słyszę.
- Jesteście niemożliwi. - skomentowałam ich zachowanie, a oni niewzruszeni stuknęli się szklankami i wypili resztę wina.
- Ale i tak nas kochasz. - mruknęła Sam, a ja chcąc nie chcąc musiałam się zgodzić.
- Niestety. - mruknęłam, wstając. - Chyba pójdę jeszcze po jedną butelkę. - dodałam, wchodząc do pokoju.
- Kochamy cię bardziej!
~*~
gdzie jesteście? :-(
CZYTASZ
actress • styles
Fanfic❝miłość jest jak bańka mydlana: gdy pęknie, drugi raz taka sama nie powstanie - lecz nowa będzie jeszcze piękniejsza.❞ ~*~ [zakończone ✔] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2015/16)