✗ 31

1.4K 87 0
                                    

Daisy

Poderwałam się gwałtownie z łóżka, kończąc tym samym sen, który równocześnie był retrospekcją z wczorajszego wieczoru. Złapałam się za głowę, czując okropny ból, a potem przymrużyłam oczy z powodu promieni słonecznych, które otulały pomieszczenie, w którym się znajdowałam przez dużą szybę, zastępującą praktycznie jedną ścianę. Wymamrotałam pod nosem coś, czego sama nie zrozumiałam i wstałam, chwiejąc się. Podeszłam do szyby, opierając o nią głowę, ponieważ była przyjemnie chłodna i wyjrzałam na zewnątrz, od razu tego żałując. Serce zabiło mi szybciej, a ciało samowolnie odsunęło się wgłąb pokoju. Miałam lęk wysokości i zrobiło mi się słabo, gdy zobaczyłam, na jakiej wysokości się znajduję. 

Rozejrzałam się dookoła. Właściciel pokoju utrzymał go w ciepłych kolorach. Przeważał brąz i beż, jedynie namalowane nad łóżkiem jakieś chińskie napisy wyróżniały się czarną barwą. Potarłam kark, rozpoznając perfumy, które należały do Harry'ego. Wiedziałam już, gdzie się znajdowałam, a moją podświadomość ogarnął jakiś dziwny spokój. Miałam na sobie jeden z wielu T - shirtów należących do bruneta, był on na tyle wielki, że sięgał mi kolan, więc nie pofatygowałam się, aby odnaleźć swoją sukienkę i się w nią przebrać. 

Nacisnęłam ostrożnie klamkę i wyszłam na korytarz, przesuwając stopami po jasnych panelach. Zaglądałam do każdego pomieszczenia, jakie napotkałam na drodze. Garderoba, łazienka, jakiś schowek, druga sypialnia, potem kolejna, znowu łazienka, aczkolwiek ta pierwsza miała wannę, natomiast ta druga prysznic. Nie wiedziałam, jakim cudem było go stać na utrzymanie tego wszystkiego i dlaczego mieszka z nami w akademiku, jak skończony idiota. Bo przepraszam, ale przez większość czasu to mieszkanie stało puste, a on szwendał się ze swoją gwardią przyboczną po uczelni, akademiku, czy głównym placu leżącym w centrum terenu uniwersytetu. 

Salon był urządzony w podobnym stylu, jaki dominował w sypialni, w której się obudziłam. Beż oraz brąz z elementami czerni. Całkiem przyjemnie, ale nużąco, jeśli miałabym tutaj mieszkać dłuższą chwilę. Usiadłam na wygodniej sofie, wyciągając nogi przed siebie, a po chwili dotarły do mnie zapachy z kuchni. Rozpoznałam kawę i czekoladę. Nie wiedziałam, co to oznaczało, ale nogi zaprowadziły mnie same na prób pomieszczenia graniczącego z jadalnią oraz salonem.

- Cześć. - przywitałam się, obserwując posturę bruneta. Spiął się lekko, przez co zaśmiałam się cicho. Pewnie myślał, że jeszcze śpię. - Daj mi jakieś tabletki, odstąp na pół godziny jedną łazienkę i mogę spadać. - dodałam, siadając na blacie. Stał do tej pory odwrócony do mnie plecami, ale na moje słowa, spojrzał na mnie. 

- Myślałem, że zjemy razem śniadanie. - zaczął, trzymając w ręce kawałek tosta. Kącik jego ust był ubrudzony Nutellą. Pokręciłam głową, śmiejąc się z niego, a potem podeszłam bliżej, wycierając mu wargi. Choć świetnie gotował, to jadł jak pięciolatek, nie uważając na ubranie, czy twarz. 

- Jak niemowlę. - skomentowałam, przez co przewrócił oczami, podsuwając mi talerz. - Liczyłam na coś poważniejszego, ale tosty też mogą być. - dodałam, zabierając słoik z Nutellą.

- Pół roku niczego nie gotowałem, lepiej się ciesz, że nie wysadziłem kuchni w powietrze, a nie wybrzydzaj. - mruknął, przeczesując palcami włosy. - Miałem ochotę na omlet, ale skończyły mi się jajka. - dodał smętnie, po czym wrócił do jedzenia. 

Wyglądaliśmy, jak para, która była świeżo po pogodzeniu się, a tym czasem byliśmy tylko na jednej kolacji, której chyba nawet nie mogłam nazwać randką. 

~*~

Mam ochotę opublikować nowe fanfiction, ale na razie mam za dużo na głowie, cri 

actress • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz