✗ 28

1.4K 94 0
                                    

- Myślisz, że to był dobry pomysł, abym wybrała te buty? - zapytałam, przechadzając się w te i z powrotem po pokoju, aby przyzwyczaić się do obuwia na wyższym obcasie. Byłam już prawie gotowa do wyjścia, ale stres przejął nade mną kontrolę i zaczynałam się obawiać, czy nie popełnię jakiejś gapy. Nie chciałam tego, wystarczyło mi, że pewnie Harry zapamiętał mnie jako taką nieporadną dziewczynkę, której to wiele rzeczy w życiu nie wychodzi. 

- Tak, to był dobry pomysł. Wyglądasz świetnie, Daisy. Przestań się tak denerwować i nie przygryzaj ust! Trzeci raz nie będę poprawiać ci pomadki. - burknęła, stając ode mnie na wyciągnięcie ręki. Westchnęłam cicho, próbując się uspokoić, ale to nie było takie łatwe, na jakie wyglądało. Byłam rozdarta. Chciałam, ale też się bałam. Nie byłam gotowa, aby mnie znowu wykorzystano, z resztą nawet tego nie chciałam i potrzebowałam. 

- Przepraszam. - mruknęłam w końcu, siadając na łóżku. Zaczęłam bawić się palcami, sprawdzając, co chwilę jaką godzinę wskazuje zegar wiszący na ścianie. - Spodobam mu się?

- Daisy, gdybyś mu się podobało, to nie szlibyście dzisiaj na randkę, tak? Z resztą, bądźmy szczere, ale Harry byłby idiotą, gdybyś nie podobała mu się w tym stroju. No dobra, on jest idiotą, ale nie o taki idiotyzm mi chodzi. - stwierdziła, przez co zaśmiałam się cicho, po czym zabrałam małą torebkę, która miała pasować do całej stylizacji, pożegnałam się z Sam i opuściłam pokój, udając się do wyjścia. 

Wieczór był chłodny, ale spokojny i cichy. Idąc w kierunku parkingu otaczała mnie ciemność i stukot moich obcasów, odbijających się od podłoża, po którym stąpałam. Potarłam ramiona, gdyż zrobiło mi się zimno, choć teoretycznie nie powinno, ponieważ zabrałam ze sobą marynarkę, ale najwidoczniej nie było to wystarczające okrycie. 

- Dobry wieczór, Daisy. - usłyszałam za sobą, przez co przystanęłam w miejscu, a potem odwróciłam się. Rozpromieniłam się lekko, rozpoznając głos tej osoby, a potem poczułam jej dłoń na swojej. 

- Dobry wieczór, Harry. - odpowiedziałam, gdy prowadził mnie do swojego samochodu. Parkingowe latarnie świeciły jasnym światłem wpadającym w żółty kolor, przez co mogłam przyjrzeć się brunetowi. Postawił na klasyczną, głęboką czerń. Marynarka, spodnie oraz koszula. Nie wiedziałam, czy miał krawat, albo muchę, ale zakładałam, że pewnie są czarne. Zatrzymaliśmy się przy pojeździe należącym do Styles'a, a ten podał mi czerwoną różę, której zapach był zniewalający. Podziękowałam uprzejmie za kwiat oraz za otworzenie mi drzwi od strony pasażera. Nie wiedziałam, jak dalej ciągnąć rozmowę, więc postanowiłam milczeć. Wyglądałam za okno, gdy opuszczaliśmy teren akademiku oraz uczelni, wyjeżdżając na londyńskie ulice. 

- Ślicznie wyglądasz. - skomplementował mnie, przez co uśmiechnęłam się lekko, zakładając nogę za nogę.

- Dziękuję. - spojrzałam na niego ukradkiem. - Ty również. - dopowiedziałam, przez co zarumienił się lekko, zaciskając dłoń na kierownicy. Zachichotałam lekko, nie wierząc, że udało mi się go zawstydzić. Później skupiłam się na jego palcach, które zaczęły majstrować coś przy radiu. Po tym, jak znalazł dobrą stacje, ustawił odpowiednią głośność i wrócił do obserwowania jezdni. 

- Gdzie jedziemy? - zapytałam, po chwili ciszy, a Harry tylko uśmiechnął się tajemniczo i otarł się niby przypadkowo swoją dłonią o moje kolano, gdy zmieniał biegi. Zacisnęłam usta w wąską linię, odwracając głowę w kierunku okna. Nie chciałam przyznać się sama przed sobą, że mi się to podobało, bo podobało, ale chyba na takie gesty było jeszcze za wcześnie. Następnie jego dłoń wylądowała na moim kolanie, przez co na moment wstrzymałam oddech, a moje serce wykonało potrójny fikołek. Zaczęłam być ciekawa, co jeszcze wydarzy się tego wieczora. 

~*~

ten rozdział powinien pojawić się w czwartek, ale jest dzisiaj, trochę się spóźniłam, ale grunt że jest, cri

komentujesz = motyw


actress • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz