✗ 22

1.5K 92 2
                                    

Harry

Obudziłem się z potwornym bólem głowy i niewiarygodnym pragnieniem. Jęknąłem nieznacznie, gdy promienie słońca starały się wkraść pod moje powieki. Przykryłem głowę poduszką, nieznacznie wzdychając. 

- Wstawaj śpiąca królewno, wstawaj. - usłyszałem, po czym klnąc pod nosem, spróbowałem się podnieść, ale nie wyszło mi to tak, jak sobie wyobraziłem. 

- Daj mi spokój, Louis. - poprosiłem, a raczej wymruczałem, do tego mój głos zniekształciła poduszka, więc wątpiłem, że mój współlokator cokolwiek zrozumiał. 

- Dopiero, gdy z miłą chęcią przypomnę ci, co robiłeś zeszłej nocy. Nie wiem, czy zakwalifikować to do komedii, dramatu, czy może horroru. Stary, to jak Romeo i Julia, śmieszne, smutne i straszne. - stwierdził, przez co przewróciłem oczami. 

- Zasuń zasłony, to pogadamy. - postanowiłem, co wykonał, a ja podniosłem się dopiero wtedy, gdy zrobiło się nieco ciemniej, a światło nie miało już którędy się wedrzeć do środka. - Co takiego robiłem?

- Ty naprawdę nie pamiętasz?

- Nie?

- Sprawdź swój rejestr połączeń i na przyszłość ustaw sobie jakąś blokadę na telefon, ptasi móżdżku. - powiedział, opierając się o ścianę, znajdującą się na przeciwko mnie ze skrzyżowanymi dłońmi na piersi. 

Sięgnąłem po urządzenie, tak jak poprosił, po czym wcisnąłem ikonkę, w której znajdowały się wszystkie moje kontakty, szybkie wybieranie i rejestr. W tym ostatnim znalazłem kilkadziesiąt prób połączeń z numerem Daisy. Większość była odrzucona. Co ja gadam, prawie wszystkie zostały odrzucone.

- Ja pierdole. - wyrwało mi się, po czym przeczesałem palcami włosy. - Louis, powiedz, że to nie jest prawda i to wszystko wciąż mi się tylko śni. - dodałem, będąc lekko przerażony. Spojrzałem na niego, a ten tylko wzruszył ramionami. 

- Przykra, szara rzeczywistość. - podsumował moje błagania, na co jęknąłem cicho. - Nie wiem, jak to się stało, że ona tutaj z tobą była, ale spotkałem ją nad ranem, gdy stąd wychodziła. -  dodał, przez co zmarszczyłem brwi.

- Czekaj, co? 

- No spotkałem ją pod naszymi drzwiami. Była zmęczona, ale nic nie mówiła, no to ja postanowiłem zrobić to samo, wszedłem do środka i znalazłem ciebie, śpiącego na moim łóżku. - wyjaśnił dokładnie, gdy pocierałem zdezorientowany swój kark. - Stary, ty to nawet po pijaku umiesz się dobrze ustawić i to jeszcze, żeby z Daisy!

- Przestań. - skarciłem go, ale najwidoczniej się tym nie przejął. - Mam nadzieje, że nie zrobiłem niczego głupiego. 

- Tego dowiemy się po wykładach w poniedziałek, ale wydaje mi się, że i tak nie będą gadać, bo prawie nikt stąd tam nie chodzi. - mruknął, mając na myśli miejsce, w którym wczoraj byłem. - Ale znając ciebie i tak zrobiłeś, więc co za różnica. - dodał, przez co przewróciłem oczami.

- Nie masz wprawy w pocieszaniu. - zacząłem, a on tylko machnął ręką, jednocześnie wzruszając ramionami.

- Po co się przejmujesz? Jesteśmy tutaj ostatni rok, połowa studentów i tak cię nie zna, więc po co te nerwy? - uniósł brew, patrząc się na mnie, a ja chcąc nie chcąc musiałem przyznać mu rację.  

- Niby masz rację, ale zastanowię się nad tym, gdy wyleczę kaca. - podsumowałem, opadając z powrotem na łóżko. Wcześniej zgarnąłem jeszcze z szafki butelkę wody i tabletki, nie planując już niczego innego na ten dzień. 

~*~

kac morderca nie ma serca, hehe

kto ma jutro 7 lekcji? Red :))))

actress • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz