Rozdział 34: O co ci chodzi?

26K 1.1K 237
                                    

Kathe POV'

Około 22 wróciliśmy do miasta. Pożegnałam się z Justinem buziakiem w policzek, zabrałam moją torbę zza siedzenia i wysiadłam z samochodu. W domu było całkowicie ciemno co oznaczało, że rodziców jeszcze nie ma, z czego ogromnie się cieszyłam, ponieważ tak jakby zapomniałam o swoim nadal trwającym szlabanie.

Justin odjechał z piskiem opon a ja podeszłam do drzwi i otworzyłam je, wcześniej wyciągając z torebki klucz.

Zapaliłam światło w salonie i pobiegłam na górę.

Weszłam do swojego pokoju, rzuciłam na fotel torbę a następnie położyłam się na łóżku. Uśmiechnęłam się szeroko, zadowolona z zakończenia dzisiejszego dnia. Wkroczyłam z Justinem na wyższy poziom naszej znajomości z czego byłam niesamowicie zadowolona.

Podniosłam się niechętnie z łóżka kiedy uświadomiłam sobie, że muszę wziąć prysznic, mimo że nic mi się nie chciało i miałam ochotę zakopać się w moim kochanym łóżeczku. Weszłam do garderoby, zabrałam stamtąd szare spodenki oraz białą bluzkę na ramiączkach a z komody świeżą bieliznę i zamknęłam się w łazience.

Justin POV'

Zaparkowałem samochód przed domem i zgasiłem silnik. Przeczesałem dłonią włosy i wysiadłem z samochodu, zamykając go.

Wszedłem do domu trzaskając drzwiami. Wszyscy siedzieli w salonie, oglądając jakiś film.

-Witamy księżniczkę.-warknął Chris nawet na mnie nie spoglądając.

Przechyliłem na bok głowę i zmrużyłem oczy wpatrując się w plecy chłopaka.

-O co ci kurwa chodzi?-wysyczałem zaciskając pięści.

-Domyśl się. Przecież to ty tutaj rządzisz, więc nie powinieneś mieć problemów z używaniem mózgu.

Nabrałem powietrza do płuc, czując jak adrenalina zaczyna podsycać mój gniew.

-Odwróć się i powiedz mi to w twarz, śmieciu.-warknąłem podchodząc do kanapy na której siedział. Chłopcy nic się nie odzywali, ponieważ doskonale wiedzieli że Chris zbliża się do cholernie cienkiej granicy, której przekroczenie może skończyć się źle dla każdego w tym pokoju.

Chłopak podniósł się i stanął naprzeciwko mnie. No prawie, ponieważ dzieliła nas kanapa.

-Pora abyś zaczął myśleć mózgiem a nie pieprzonym chujem, Bieber!-krzyknął

Poczułem niesamowite gorąco rozchodzące się po mojej twarzy i klatce piersiowej. Zacisnąłem szczękę i szybkim krokiem ominąłem kanapę.

Popchnąłem chłopaka na ścianę obok telewizora i złapałem dłonią szyje bruneta, dociskając go bardziej do ściany.

Mimo pulsowania jakie słyszałem w uszach udało mi się usłyszeć skrzypienie kanap, co oznaczało, że chłopcy wstali.

-O co ci kurwa chodzi?-wysyczałem w jego twarz, powtarzając pytanie.

-Tak cholernie bardzo podoba ci się mieszanie w cudzej głowie?-zapytał wkurzony.

Wszyscy w tym pokoju wiedzieli, że najmniejsza rzecz może posłużyć jako mój zapalnik, a ten frajer umyślnie mnie prowokował, chociaż zapewne sam wiedział, że nie wyjdzie stąd nie tknięty.

-Nie bawimy się w jebane domysły, skurwielu.-przysunąłem swoją twarz bliżej jego i zacisnąłem mocnej dłoń na jego szyi.

Chris poczerwieniał lekko na twarzy i spróbował mnie odepchnął, co poskutkowało mocniejszym chwytem mojej dłoni.

ONE LIFE | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz