Kathe POV’
Od dobrych 5 minut leżałam w swoim łóżku i przyglądałam się chłopakowi leżącemu obok mnie. Justin spał w ubraniach, ale w niczym mi to nie przeszkadzało. Chłopak najwyraźniej zasnął razem ze mną, a ja cieszyłam się że było mi dane, kolejny raz patrzeć jak szatyn śpi. Jego włosy układały się we wszystkie możliwe strony, a lekko rozchylone usta dodawały mu uroku. Gdybym go nie znała, nigdy nie pomyślałabym że oto obok mnie leży najniebezpieczniejszy człowiek Los Angeles.
W końcu zdecydowałam się wstać, ponieważ nie chciałam spóźnić się do szkoły. Wybrałam z garderoby czarne rurki z lekkimi przetarciami na kolanach oraz czarno białą koszule . Z komody wyjęłam świeżą bieliznę i zamknęłam się w łazience. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż, wyprostowałam włosy i ubrałam się we wcześniej wybrane rzeczy.
Wyszłam z łazienki i uśmiechnęłam się lekko na widok nadal śpiącego chłopaka. Usiadłam na brzegu łóżka i szturchnęłam lekko szatyna, chcąc go obudzić. Z jego ust wydobył się cichy pomruk, ale mimo wszystko nadal nie otworzył swoich oczu.
-Justin, obudź się!- pochyliłam się nad nim i szturchnęłam go ponownie tym razem o wiele mocniej.
Pisnęłam kiedy poczułam pociągnięcie za moją koszulkę i wylądowałam na torsie chłopaka. Wciąż boląca noga dała o sobie znać, ale zacisnęłam zęby starając się tego po sobie nie pokazywać. Ręce Biebera spoczęły na moich pośladkach, przez co przewróciłam oczami.
-Dzień Dobry.-wychrypiał a następnie powoli otworzył oczy. Jego zaspany wzrok i poranna chrypka sprawiły, że poczułam dziwny skurcz żołądka.
-Dzień Dobry. Pora wstawać, jeśli nie chcemy spóźnić się do szkoły.-spróbowałam wydostać się z jego objęć, ale niestety nie udało mi się.
-Jeszcze chwilka.-mruknął przechylając szyję raz na lewo raz na prawo, prostując w ten sposób swój kark.
-Nie Justin. Naprawdę musimy się pośpieszyć. Myślę że dałam ci wystarczająco dużo czasu abyś jeszcze trochę pospał.-tym razem udało mi się wstać, dlatego bez zastanowienia ściągnęłam kołdrę z chłopaka i zeszłam na dół.
Salon był pusty, co oznaczało że rodzice pojechali dzisiaj wcześniej do pracy. Zrobiłam dla nas kilka kanapek oraz herbatę i zabrałam się za jedzenie mojej porcji.
Kilka minut później Justin pojawił się na dole z roztrzepanymi włosami. Przesunęłam w jego stronę talerz z kanapkami oraz herbatę i sama dokończyłam picie napoju.
Życzyłam chłopakowi smacznego i wróciłam do swojego pokoju po torbę z książkami. Zabrałam z pokoju jeszcze telefon, który schowałam do kieszeni spodni. Rozejrzałam się jeszcze po pokoju, upewniają się czy aby na pewno niczego nie zapomniałam, a kiedy nic szczególnego nie znalazło się w zasięgu mojego wzroku zbiegłam z powrotem na dół.
-Jesteś gotowa? -zapytał Justin, kończąc ostatnią kanapkę z talerzyka. Zamrugałam powiekami ponieważ nie było mnie dosłownie z cztery minuty a on zdążył w tym czasie zjeść 4 kanapki. Cóż… musiał być naprawdę głodny.
-Tak.-pokiwałam głową i schowałam do swojej torby butelkę wody.-Możemy jechać.
-Świetnie. Nie będzie Ci przeszkadzać, jeśli wpadnę jeszcze do domu i się przebiorę?
-Nie, jasne że nie. W sumie mogę jechać swoim samochodem i spotkamy się na miejscu.-zaproponowałam
-Nie ma mowy. Twoje Audi dzisiaj ma dzień wolny. Chodź.-wstał z krzesła i złapał moją dłoń, ciągnąć mnie w kierunku korytarza.
CZYTASZ
ONE LIFE | Justin Bieber ✔
FanficOsoby, do których najtrudniej się zbliżyć, okazują się najbardziej warte tego, żeby je poznać. KOREKTA OPOWIADANIA NIEBAWEM!