Rozdział 60: To dopiero początek.

20.7K 880 311
                                    

Justin POV'

Po tym jak odwiozłem Kathe do domu, wróciłem do siebie. W salonie czekali już na mnie chłopcy z niezbyt ciekawymi wyrazami twarzy.

- Co jest?- zapytałem opadając na wolne miejsce na kanapie, obok Chaz'a.

- Dzwonił Kevin.- odezwał się jako pierwszy Ryan.

Wykonałem ruch ręką, pokazując tym aby kontynuował. – Skontaktował się z nim niejaki Josh Carter- zacisnąłem wargi i wciągnąłem gwałtownie powietrze przez nos.

- Co chciał? –warknąłem.

- Zapytał czy jest możliwość wyśledzenia nas przez kamery miasta. Oferował całkiem niezłą sumkę, ale wiadomo, że Kevin jest lojalnym chłopakiem i odmówił, mówiąc że nie posiada odpowiedniego sprzętu do takiej roboty. Zaproponował mu nawet sfinansowanie zakupu, ale chłopak odmówił, tłumacząc że włamanie do kamer miasta jest praktycznie niemożliwe, co wszyscy tutaj wiemy, że jest kompletną bzdurą.- wytłumaczył Luke.

- Coś jest zdecydowanie nie tak, Carter od tak sobie nie stanął by przeciwko nam. Najpierw ta akcja z twoim postrzeleniem a teraz to.- stwierdził Chris i sięgnął po piwo stojące na szklanym stoliku.

Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer chłopaka. Po kilku sygnałach w telefonie w końcu rozbrzmiał głos Kevin'a.

- Cześć, szefie.- przywitał się.

- Cześć Kevin. Mam dla Ciebie robotę.- zacząłem

- O co chodzi?

- Dasz radę znaleźć mi wszystkie możliwe informacje na temat Josh'a Carter'a do jutra rano?- zapytałem.

- Tak właściwie, już zacząłem go sprawdzać.- oznajmił na co podniosłem do góry brwi zdziwiony. Tak, temu chłopakowi zdecydowanie należała się jakaś nagroda.

- I co masz?

- Jak na razie nic ważnego. Miejsce urodzenia, rodzice, rodzeństwo, poprzednie miejsce zamieszkania.

- Dobra, jak znajdziesz coś konkretnego daj znać, w porządku?

- Jasna sprawa, szefie.- oznajmił.

- Dzięki.- mruknąłem i rozłączyłem się.

- Więc, co robimy?- zapytał Max.

- Czekamy na informacje od Kevin'a a potem dopadniemy tego małego kutasa. Chyba nie myśleliście, że odpuszczę skurwielowi, który miał czelność mnie postrzelić. Jego wyjazd z kraju nie sprawił, że zapomniałem o tym całym gównie.- warknąłem.

- I pomyśleć, że sukinsyn jeszcze dwa miesiące temu z nami współpracował.- dodał Chaz, kręcąc przy tym głową.

-Zostawiając na chwilę ten temat... jak podobał się prezent Kathe?- zapytał Ryan, opierając łokcie na swoich kolanach.

- Chyba było dobrze.-wzruszyłem ramionami.

-Chyba?- dopytywał Chaz

- Dobra kurwa, ponoć jej się podobało, więc to dobrze, nie?- mruknąłem. Przed moimi oczami pojawiło się jej wygięte ciało, przeżywające falę orgazmu. Oblizałem usta i przeniosłem wzrok na chłopaków. – Na dzisiaj wystarczy. Poczekamy na jakieś konkrety i jeśli trzeba będzie, jutro ustalimy jakiś plan działania.- oznajmiłem i podniosłem się z kanapy. – Któryś z was wybiera się gdzieś jeszcze dzisiaj?- krzyknąłem z korytarza.

Wszyscy zgodnie zaprzeczyli, więc zamknąłem drzwi frontowe i włączyłem wszystkie alarmy a następnie skierowałem się na górę.

Rzuciłem się na łóżko i przetarłem twarz dłońmi. Przymknąłem na chwilę oczy i sam nie wiem kiedy usnąłem.

ONE LIFE | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz