Rozdział 76: Zabierz go stąd.

17.7K 975 331
                                    

Kathe POV'

Siedziałam w pokoju Justin'a, przyglądając się swojej torbie, leżącej w kącie pokoju. Zdawałam sobie sprawę, że nie mogę tutaj zostać na wieki i prędzej niż później, będę musiała wrócić do domu, pomimo że tego nie chcę. W każdym razie... czuje się lepiej kiedy to rodzice mnie utrzymują, a nie Justin.

Westchnęłam i wyszłam z pokoju, kierując się na dół.

Nalałam sobie w kuchni soku do szklanki i wypiłam go praktycznie duszkiem.

W domu panowała kompletna cisza, ponieważ chłopcy pojechali załatwić sprawę z przybranym bratem Ryan'a. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na godzinę. 00:26.

Oparłam się o wyspę kuchenną i weszłam w wiadomości postanawiając napisać wiadomość do Emilly.

Do: EM :*

Co powiesz na małe zakupy? Ty i Ja. Galeria w Centrum.

Przez ostatni czas nie miałam dla dziewczyny za dużo czasu, przez co czułam się jak najgorsza przyjaciółka na świecie. Emilly nie miała żadnej innej przyjaciółki po naszym starciu z Lilly, a z Ryan'em od jakiegoś czasu nie utrzymywała w ogóle kontaktu, ponieważ wspólnie stwierdzili, że to się nie uda.

Telefon w mojej dłoni zawibrował, wiec szybko kliknęłam na nową wiadomość.

Od: EM :*

Jasne! O 13?

Odpisałam krótkie „Jesteśmy umówione" i zablokowałam telefon.

Skierowałam się w stronę schodów z zamiarem pójścia spać, lecz kiedy znalazłam się na korytarzu usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Z chwilą z którą drzwi się otworzyły po domu rozniósł się ten sam, nieznośny dźwięk alarmu.

Max szybko wyłączył alarm, przez co odetchnęłam z ulgą.

Do środka wszedł jeszcze Luke z Chazem, przez co zmarszczyłam brwi.

- Gdzie reszta?- zmrużyłam oczy, przypatrując się Chaz'owi.

Chłopak podrapał się po karku i westchnął.

- Lepiej jeśli powiedz mi od razu prawdę.- wymamrotałam, przygotowując się na najgorsze.

- To nic okropnego.- wtrącił się Luke.

- Więc o co chodzi?

- Justin razem z Ryan'em zostali trochę pokiereszowani, jeśli można to tak nazwać.

- Chaz, do cholery, mów co się stało, bo zwariuje.

- Och no dobra. Poszedł na tyły budynku sam z Ryan'em i chyba nikt się nie spodziewał, że w budynku będzie tyle ludzi. W sumie chyba z jakiś 10-ciu ludzi się na nich rzuciło. Ryan jest w trochę gorszym stanie niż Justin, ale to tylko kilka siniaków tu czy tam, pobite oko, rozwalony łuk brwiowy albo warga, tak jak mówił Luke nic poważnego, ale wszystko skończyło się tak jak tego chcieliśmy.- wytłumaczył.

- Więc gdzie oni do cholery są?- oparłam prawą dłoń na biodrze.

- Bieber chciał się napić, Ryan jak najbardziej się zgodził a Chris ich zawiózł.- odpowiedział Max.

Pokiwałam głową i wciągnęłam powietrze do płuc, po chwili je wypuszczając.

- Bieber będzie miał kłopoty!- krzyknął Luke, zanim zwiał na górę.

Chaz uśmiechnął się lekko, lecz nie skomentował zachowania przyjaciela.

- Okay, dzięki.- pokiwałam głową i cofnęłam się do salonu. Usiadłam na jednej z wolnych kanap i wyszukałam w telefonie numeru do Chris'a, po chwili przystawiając telefon do ucha.

ONE LIFE | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz