Rozdział 19: Boisz się?

26.7K 1.1K 190
                                    

Justin POV'

Wyszedłem z domu Kathe i wsiadłem do mojego Ferrari. Wyjąłem jednego papierosa z paczki włożyłem go do ust a następnie podpaliłem zapalniczką.

Zaciągnąłem się dymem i uchyliłem lekko okno, aby dym mógł opuścić samochód.

Byłem cholernie zdenerwowany chociaż przy Kate, próbowałem w jakiś sposób się uspokoić.

Wiem że to co jej powiedziałem mogło zabrzmieć tak jakbym martwił się tylko i wyłącznie o swój cholerny tyłek, ale kurwa tak nie jest!

Przysięgam że jeśli pieprzony Jack Walker zbliży się do niej ponownie, urwę temu małemu chujowi jaja.

Dobra może i faktycznie nie powiedziałem Kate całej prawdy a być może powinienem, ale cholera wiem, że jeśli dowiedziałaby się nie wiedziałaby co ma robić, wiecznie obracała by się za siebie i w ten sposób sprowadziłaby na siebie jeszcze większe kłopoty.

Za każdym razem kiedy przypominam sobie rozmowę z tym kutasem mam ochotę znaleźć go i strzelić mu w łeb.

FLASHBACK

-Nie skurwielu. Tym razem cie zabije!-wysyczałem i zacisnąłem palce na broni.

Zauważyłem jak blondyn co chwilę spogląda do tyłu i wtedy przypomniałem sobie, że dziewczyna stoi za mną.

-Kate jedź do domu.-rozkazałem.

Miałem nadzieje, że grzecznie mnie posłucha i po prostu stąd pójdzie, tak oczywiście się nie stało.

-Ale...-zaczęła, lecz szybko jej przerwałem coraz bardziej się wkurwiając.

-Nie ma żadnego ALE! Po prostu idź do tego jebanego samochodu i odjedź stąd!-przerwałem jej krzycząc.

Nadal wyczuwałem że stoi za mną a kiedy nie zauważyłem żadnego ruchu byłem przekonany, że mam racje.

Obróciłem się w jej kierunku nie opuszczając broni wycelowanej w blondyna. Kątem oka nadal obserwowałem chłopaka, w razie gdyby spróbował uciec.

Zacisnąłem szczękę kiedy popatrzyłem na dziewczynę.

Czy naprawdę aż tak dużo oczekuje?! Tak trudno jest stąd odejść?!

-JUŻ!-krzyknąłem ponownie.

Podskoczyła lekko do góry, szybko obróciła się na pięcie i poszła w kierunku auta.

Nareszcie, kurwa!

Z powrotem obróciłem się całym ciałem w kierunku Walkera i przysunąłem się bliżej niego przyciskając broń do jego głowy.

Zauważyłem jak przełyka nerwowo ślinę i miałem ochotę się zaśmiać. Niby taki odważny gangster, a kiedy sytuacja obraca się przeciwko niemu staje się zwykłą ciotą.

Myślałem że Hamilton wybiera lepszych ludzi do swojego pieprzonego gangu.

Zacisnąłem dłoń zwisającą swobodnie wzdłuż mojego ciała, w pieść.

-I co kutasie? Gdzie podziała się twoja odwaga?-wysyczałem

-P-pieprz się Bieber.-mruknął.

Zaśmiałem się z faktu że chłopak się zająkał i wybuchnąłem jeszcze głośniejszym śmiechem kiedy zauważyłem gęsią skórkę na jego odkrytych ramionach.

-Co? Boisz się?- zapytałem oschle.

Kiedy nie uzyskałem żadnej odpowiedzi przycisnąłem jeszcze mocniej broń do jego głowy.

ONE LIFE | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz