Justin POV'
Wyszedłem z domu Kathe i wsiadłem do mojego Ferrari. Wyjąłem jednego papierosa z paczki włożyłem go do ust a następnie podpaliłem zapalniczką.
Zaciągnąłem się dymem i uchyliłem lekko okno, aby dym mógł opuścić samochód.
Byłem cholernie zdenerwowany chociaż przy Kate, próbowałem w jakiś sposób się uspokoić.
Wiem że to co jej powiedziałem mogło zabrzmieć tak jakbym martwił się tylko i wyłącznie o swój cholerny tyłek, ale kurwa tak nie jest!
Przysięgam że jeśli pieprzony Jack Walker zbliży się do niej ponownie, urwę temu małemu chujowi jaja.
Dobra może i faktycznie nie powiedziałem Kate całej prawdy a być może powinienem, ale cholera wiem, że jeśli dowiedziałaby się nie wiedziałaby co ma robić, wiecznie obracała by się za siebie i w ten sposób sprowadziłaby na siebie jeszcze większe kłopoty.
Za każdym razem kiedy przypominam sobie rozmowę z tym kutasem mam ochotę znaleźć go i strzelić mu w łeb.
FLASHBACK
-Nie skurwielu. Tym razem cie zabije!-wysyczałem i zacisnąłem palce na broni.
Zauważyłem jak blondyn co chwilę spogląda do tyłu i wtedy przypomniałem sobie, że dziewczyna stoi za mną.
-Kate jedź do domu.-rozkazałem.
Miałem nadzieje, że grzecznie mnie posłucha i po prostu stąd pójdzie, tak oczywiście się nie stało.
-Ale...-zaczęła, lecz szybko jej przerwałem coraz bardziej się wkurwiając.
-Nie ma żadnego ALE! Po prostu idź do tego jebanego samochodu i odjedź stąd!-przerwałem jej krzycząc.
Nadal wyczuwałem że stoi za mną a kiedy nie zauważyłem żadnego ruchu byłem przekonany, że mam racje.
Obróciłem się w jej kierunku nie opuszczając broni wycelowanej w blondyna. Kątem oka nadal obserwowałem chłopaka, w razie gdyby spróbował uciec.
Zacisnąłem szczękę kiedy popatrzyłem na dziewczynę.
Czy naprawdę aż tak dużo oczekuje?! Tak trudno jest stąd odejść?!
-JUŻ!-krzyknąłem ponownie.
Podskoczyła lekko do góry, szybko obróciła się na pięcie i poszła w kierunku auta.
Nareszcie, kurwa!
Z powrotem obróciłem się całym ciałem w kierunku Walkera i przysunąłem się bliżej niego przyciskając broń do jego głowy.
Zauważyłem jak przełyka nerwowo ślinę i miałem ochotę się zaśmiać. Niby taki odważny gangster, a kiedy sytuacja obraca się przeciwko niemu staje się zwykłą ciotą.
Myślałem że Hamilton wybiera lepszych ludzi do swojego pieprzonego gangu.
Zacisnąłem dłoń zwisającą swobodnie wzdłuż mojego ciała, w pieść.
-I co kutasie? Gdzie podziała się twoja odwaga?-wysyczałem
-P-pieprz się Bieber.-mruknął.
Zaśmiałem się z faktu że chłopak się zająkał i wybuchnąłem jeszcze głośniejszym śmiechem kiedy zauważyłem gęsią skórkę na jego odkrytych ramionach.
-Co? Boisz się?- zapytałem oschle.
Kiedy nie uzyskałem żadnej odpowiedzi przycisnąłem jeszcze mocniej broń do jego głowy.
CZYTASZ
ONE LIFE | Justin Bieber ✔
Fiksi PenggemarOsoby, do których najtrudniej się zbliżyć, okazują się najbardziej warte tego, żeby je poznać. KOREKTA OPOWIADANIA NIEBAWEM!