Rozdział 11 Przekomarzanki

7K 434 9
                                    

-Aria-

Spałam sobie spokojnie gdy nagle poczułam czyjąś usta na moim ramieniu. Na początku zamruczałam niezadowolona, w odpowiedzi otrzymałam śmiech. Jego śmiech. Gwałtownie otworzyła oczy i ujrzałam Lucyfera. Odetchnęłam z ulgą co nie uszło jego uwadze. 

-Co się stało diabełku?- Zapytał marszcząc swoje brwi. 

-Nic, po prostu myślałam, że to był tylko sen.- Wyjaśniłam ziewając.  Lucyfer wstał z łóżka i stanął obok niego. Patrzył na mnie intensywnie wpatrując się we mnie. Wyglądał w tej pozie podobnie jak Gabriel kiedy wymyśla dla mnie jakieś tam swoje "potrzebne rady", na ten widok zaczęłam chichotać. 

- Ej! Zmień ta pozę, bo wyglądasz jak Gabriel kiedy wymyśla nowe zakazy i rady!- Krzyknęłam roześmiana rzucając w niego poduszką, którą złapał w locie śmiejąc się.

-Haha... Naprawdę? Nie wiedziałem, że Gabryś wymyślał ci różne zakazy i dawał rady. Jeśli byś mogła to może przedstaw jedną z nich.- Zaproponował unosząc brwi di góry. 

-No pewnie, że mogę. Jedna z nich brzmi by nigdy, ale to nigdy nie ufać takiemu jednemu Upadłemu i unikać go jak zarazy!- Krzyknęłam śmiejąc się.

-Tak? A któż jest tym Upadłym?- Zapytał głupio się uśmiechając. Wiem jednak, że wiedział, że to o nim mowa.

-A wiesz takim tam staruszek liczący sobie ponad miliardy lat.- Powiedziałam machając ręką.

-Ja stary? O nie wypraszam sobie! Nie myśl sobie, że puszcze ci to płazem!- Krzyknął i zaczął mnie gilgotać, śmiałam się  wniebogłosy. Bawiliśmy się doskonale, gdy nagle do pokoju weszła jakaś osoba. W ciągu sekundy Lucyfer pojawił się przed mną, zasłaniając mnie, przez co nie widziałam czy jest to kobieta czy mężczyzna. Postanowiłam sprawdzić aurę i wyszło, że jest to Upadły poziomu 2. Co oznacza, że jest to doradca Lucyfera.

-Max, czego kurwa chcesz?- Zapytał gniewnie Lucyfer.

-Panie mój, chciałem tylko powiedzieć, że Aria...- Nim dokończył Lucyfer przerwał mu.

-Jakim, kurwa prawem mówisz do SWOJEJ KRÓLOWEJ po IMIENIU?- Wysyczał z złością i władzą. Poczułam gniew Lucyfera i  strach Max'a, który według mnie był uzasadniony.  Na moje usta wypłynął szatański uśmiech związany z strachem i zazdrością Władcy Piekła.

-W-Wybacz panie...- Wyjąkał z nutką strachu.- C-Chciałem tylko przypomnieć, że Ari... Pani ma jeszcze półtora godziny do pierwszej lekcji w szkole.- Jego głos nadal był słaby i przesiąknięty strachem. Ja natomiast chciałam wstać, ale kiedy tylko odkryłam się kołdrą za sprawą magii Lucek znów mnie przykrył. Fuknęłam na to zdenerwowania okazując swoje niezadowolenie.

-Czy to wszystko Max?- Zapytał znudzonym głosem.

-Tak Panie, to wszystko.- Oświadczył. Przez chwile widziałam go. Max jest wysokim blondynem z czarnymi jak otchłań oczami. Ubrany był w czarne spodnie i szarą koszulkę z czaszką, a  na szyj miał srebrny łańcuszek. Przed wyjściem skłonił się lekko. Kiedy tylko drzwi zamknęły się za nim, wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Chciałam się przygotować do szkoły, ale wtedy przypomniałam sobie, że nie jestem w moim pokoju, więc nie wiem gdzie jest  łazienka. Popatrzyłam na niego zawstydzona.

-Eeeee.... A gdzie tu jest łazienka?- Zapytałam się, drapiąc się po głowie.  Lucyfer podszedł do jednych z trzech drzwi i stanął przy nich.

-Tu masz łazienkę, przygotowałem ci już ręcznik. Ubrania będziesz musiała sobie wyczarować, bo niestety ale nie mam żadnych. Dziś po szkole pójdziesz z Kenem sobie jakieś tam kupić.- Wyjaśnił znikając. Chciałam się go zapytać o te zakupy w towarzystwie Kena ale znikł nim zdążyłam o to zapytać. Weszłam do łazienki zirytowana. Łazienka była wykonana z czerwonych i szarych kafelek.  Lampy były czerwone, a meble czarne z ozdobą w kolorze białym.  Całość wyglądała dość tajemniczo i diabelnie, ale mi pasował jej wygląd. Był.... Taki w moim stylu. Po prysznicu i wysuszeniu włosów, za pomocą mojej mocy "wyczarowałam" sobie czarny jensy z dziurami i czerwony top z zakrwawionym sercem. Włosy związałam w kucyka. Wyszłam z łazienki, a w pokoju stałą dziewczyna w stroju pokojówki.  Patrzyła wprost w moją twarz, ale kiedy zauważyła, że przygląda mi się spuściła głowę w dół. Dygnęła lekko i powiedziała:

-Pani, Pan czeka na ciebie w jadali.

-Kim jesteś?- Zapytałam spoglądając na nią. Z aury wiedziałam, że jest Upadłym poziomu 5.

-Jestem Hayley i jestem twoją osobistą służącą- Wyjaśniła szybko.- Proszę za mną Pani, Pan już czeka.- Oświadczyła ruszając  w kierunku drzwi. Poszłam za nią. Kiedy szłyśmy zauważyłam, że większość ścian jest w kolorze czerwieni i czerni co sprawiło, że jeszcze bardziej spodobało mi się. Po dwóch minutach doszłyśmy do celu. Jadalnia  była dużym pomieszczeniem w kolorze szarym. Zdziwiłam się, że jest tu inny kolor niż wreszcie pomieszczeń ale nie zmieniło to niczego. Na środku pomieszczenia stał gigantyczny czarny stół. Na jego szczycie siedział Lucyfer, pokazał ruchem ręki bym usiadła co wykonałam bez zawahania. Kiedy tylko usiadłam na stole pojawiły się najróżniejsze potrawy. Nie będę wymieniać, bo większej części nie znam ich.

-Lucyferze co oznacza, że na zakupy pójdę z jakimś Kenem?- Zadałam pytanie, które męczyło mnie od dłuższego czasu. 

-Moja kochana to oznacza, że Ken będzie cię strzegł przed Aniołkami.- Wyjaśnił, a ja z zdziwienia aż upuściłam widelec na talerz....

CDN

Jak myślicie jaka będzie reakcja Arii na to co powiedział jej Lucek? Mam też nadzieje, że rozdział podoba się. Rozdział z Niebieskookiej pojawi się jutro. A na obecną chwile pozdrawiam was kochane Diabełki! <3

UkrytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz