Rozdział 21 Tortury

5.4K 385 20
                                    

Alan Walker- Faded

-Lucyfer-

Wyszedłem z naszej sypialni hamując się by przypadkiem nie zabić mijanych osób. Kierowałem się do lochów. Doszedłem do końca czerwono-złotego korytarza i odsłoniłem jedną nie winom zasłonę. Lecz nie taką zwykłą zasłonę. Za tą otóż "nie  winom" zasłoną znajdują się czarne potężne drzwi, które prowadzą do lochów. Otworzyłem drzwi i przeszedłem przez nie. Szedłem w dół po kamiennych schodach, po drodze mijając więźniów. W powietrzu unosił się zapach krwi, strachu i sproszkowanego srebra. Delektowałem się tym zapachem, do puki nie doszedłem do celi numer 125. W celach w piekle nie ma krat, jest za to bariera ognia, którą może przejść tylko osoba władająca ogniem, czyli ja i Aria no i oczywiście osoba którą do tego upoważnię.  Bez najmniejszego trudu przeszedłem przez barierę, a wtedy moi oczom ukazał się przepiękny widok..... Na kamiennej podłodze była plama świeżej krwi, a pod ścianą na przeciw mnie siedział ten sukinsyn nazywany Mattem.

-I co kretynie? Nauczyłeś się, że MOJEJ Arii się nie tyka!?- Zapytałem, a moje oczy zapewne zmieniły barwę na krwisto czerwoną. Matt patrzył na mnie nieprzytomnym wzrokiem, lecz po chwili napluł pod moje nogi.

-Pierdol się...- Syknął słabym głosem. No nie teraz to mnie wkurwił! W bardzo szybkim tempie znalazłem się obok tego popaprańca i uderzyłem go prawą pięścią w nos. Z nosa chłopaka zaczęła sączyć krew. Uśmiechnąłem się na ten  widok.

-Wiesz co młody, chyba mam ochotę pobawić się srebrem, a ty?- Zapytałem z szatańskim uśmieszkiem. Oczy chłopaka powiększyły się dwukrotnie, a ja w tym czasie podszedłem do stolika stojącego obok. Na złotym stoliku znajdowało się srebrne noże, sproszkowane srebrno, palnik i kable wysokiego napięcia. Wszystkie te rzeczy wystarczą mi by "pobawić"  (Czytaj: torturować go) się z tym skurwysynem. Z pomocą magi przymocowałem chłopaka do stołu tortur po czym wzięłam z stolika sproszkowane srebro  i podszedłem do niego. Pochyliłem się nad przerażonym chłopakiem.

-I co Matt- Jego imię wypowiedziałem z kipną- czyja jest Aria?- Pytam chłodnym tonem, a on pluje mi w twarz swoja krwią.

-Na pewno nie twoja palancie....- Warczy, za co obrywa w brzuch. Chłopak kuli się z bólu otwierając swoje usta, a ja w tym samym czasie sypie  mu do jamy ustnej srebro. Już po chwili słychać w sali krzyki bólu. Delektuje się tym dźwiękiem, a chłopak skręca się na stole z bólu, lecz nie błaga o wybaczenia ani o nic. To potęguje we mnie moją złość. Chłopak trwa  w agonii jeszcze parę minut, po tym czasie biorę do ręki czarny porcelanowy kubek z brudną i śmierdzącą wodą i przemywam mu tym usta.  Kiedy całe srebro spływa na czarny stół, chłopak oddycha z ulgą.

-No więc co? Będziesz taki miły i powiesz mi jakim prawem dotykałeś tego co MOJE!?- Pytam, a właściwie syczę w jego stronę.

-Ja.... Kocham ją.... A w ogóle Anioły..... one kazały mi...- Szepcze słabym i cichym głosem. Jego słowa sprawiają, że mam ochotę zabić te pieprzone Anioły. Przecież wiedzą, że prędzej pozwolę się wykastrować niż oddam im Arie. Bo dla wiadomości całego wszechświata Aria jest MOJA i tylko Moja. A za dwa tygodnie nawet sam bóg nie będzie miał prawa mi jej  odebrać.

CDN

No i co ja robię zamiast słuchać na lekcji? Pisze rozdział. Mam nadziej, że rozdział się wam podoba. Rozdział pomogła mi napisać moja przyjaciółka, która też pisze na Wattpadzie. (O ile poprawiane błędów to pomoc. xD)  Zapraszam bardzo serdecznie na jej profil. Jest to osoba, której zadedykowałam ten rozdział! Pozdrawiam was moje kochane diabełki i do kolejnego! <3

UkrytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz