Rozdział 40 Rudowłosa

4.6K 339 15
                                    

No Game No Life Opening Full

-Aria-

" -Zamknij się!- Nagle do moich uszu doszedł czyiś krzyk. Zatrzymałam się w swojej wędrówce. Czy to był... Lucyfer? "

Zaczęłam z zawrotną prędkością pokonywać kolejne stopnie, głosy zaczynały być coraz głośniejsze, a słowa wyraźniejsze. Nagle usłyszałam jak coś pstryknęło obok mnie. Powoli odwróciłam głowę do tyłu. Kiedy tylko to zrobiłam zobaczyłam topór wbity w kamienną ścianę. Nie no... Tu chyba nie ma pułapek, co nie? Westchnęłam. Do jasnej cholery kto to projektował?! Mimo, że zmęczenie zawładnęło moim ciałem pokonywałam kolejne stopnie.

-Ale... Lucyferze... Jeśli...- Zamarłam w chwili kiedy zdałam sobie sprawę, że te słowa wymówił kobiecy głos.

-Ucisz się!- Ryknął, a ja byłam pewna, że to głos mojego męża. Zatrzymałam się na chwilę by odsapnąć. Oddychałam głośno i nierównomiernie.

-Graaa....- Podskoczyłam słysząc dziwny dźwięk. Co to jest?! W chwili, w której odwróciłam się do tyłu uniknęłam miecza. Natychmiastowo przybrałam pozycję bojową. Zeskanowałam mojego oprawcę wzrokiem. Niecałe sześć schodków przede mną stał wielki zielony glut. Glut przypominał zastygniętą zieloną galaretkę z przekrwionymi dużymi oczami. Zamiast ust posiadał zęby ostre niczym brzytwy. Chwila czytałam ostatnio książkę o potworach... Hymn.... Przecież to Franclis! (Słowo wymyślone przeze mnie dop-aut) W książce napisane było, że bardzo trudno je pokonać. Franclis są bardzo wolne, lecz za to ich skóra jest strasznie twarda i wytrzymałą. Szczerze nie mogę uwierzyć, że skóra tej galaretki jest tak strasznie odporna. Podobno jednak, że tylko władca Piekła ma tak silną moc ognia by jej unicestwić. Ha Ha Ha...

~Przykro mi, ale ja też mam taką moc.- Pomyślałam, skupiając się na zbliżającej się do mnie galaretce. Po chwili prze mną pojawił się płomień. Ogień odgrodził mnie od stwora, lecz ten nie poddawał się. Zapewne myślał, że jestem nikim ważnym. Jednak w chwili w której jego skóra dotknęła przez przypadek ognia, potwór zasyczał.

-Kimsssss tysssss jessssteś?- Zapytał, dokładając do niektórych wyrazów, lub przedłużając je w innych. Zaśmiałam się, po czym na moje usta wpłynął cwaniacki uśmieszek.

-Jestem żoną Lucyfera. Jestem królową Piekła.- Syknęłam w jego stronę, a potwór jakby oprzytomniał. Klęknął (?) na schodkach i pochylił nisko głowę.

-Przeprassssssszam mojasss panissss.- Powiedział z skruchą, lecz mimo to nie opuściłam ognia. Nie ufam temu stworowi.

-Dlaczego mnie zaatakowałeś?- Zapytałam. A stwór spojrzał na mnie swoimi przekrwionymi tęczówkami.

-Panssss kazałsss zabićssss każdegossss Upadłegossss ssssszura, którysss odważyssss ssssię tusss wejśsssć.- Wyjaśnił, nagle jego wzrok zatrzymał się na moim brzuchu.

-Jesteśss w ciążyssss.- Powiedział uradowany. Skąd on to wie?! Nagle usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Nie zważając na nic zaczęłam pokonywać kolejne schodki. Po minucie szalonego wspinania się po tych schodach, zobaczyłam drewniane drzwi. Nie patrząc na nic wbiegłam do pomieszczenia. Nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Ciąża, te schody, Franclis, zniknięcie Lucyfer i ten kobiecy głos. Kiedy wbiegłam do pomieszczenia zobaczyłam swojego męża i jakąś rudowłosą kobietę. Obydwoje byli pochyleni nad jakąś starą książką.

-Co tu się wyprawia?!- Zapytałam. Lucyfer i rudowłosa kobieta odwrócili się w moim kierunku.

-Aria?- Zapytał zdziwiony. Nie wiem dlaczego ale w moich oczach pojawiły się łzy. Czy Lucyfer ma kochankę? Mówił, że mnie kocha! A ja znajduję go w jakimś pokoju z inną kobietą! patrzyłam na niego z łzami w oczach. Pierwszy raz płakałam przy kimś.

-Co ty tu robisz?- Zapytałam łamiącym się głosem. Nagle przed oczami zrobiło mi się czarno.

-Aria!- Krzyknął łapiąc mnie w ramiona.

-Panie, musisz ją położyć i wszystko jej wyjaśnić, jeśli tego nie zrobisz ona poroni!- Krzyknęła rudowłosa. Była ledwie przytomna, lecz mimo to doskonale widziałam zdziwienie na twarzy mojego ukochanego. Lucyfer położył mnie na łóżku i głaskał mój policzek. Kidy odzyskałam świadomość i cześć swoich sił, odepchnęłam dłoń mojego męża.

-Czy możesz mi wyjaśnić kim jest ta kobieta?!- Zapytałam zła.

-Oczywiście. To Callisto. I uprzedzając twoje następne pytanie, Callisto nie jest moją kochanką.- Oświadczył, a ja czułam że mówi prawdę. Odetchnęłam z ulgą. Jako przeznaczona Lucyfera, mogę wyczuć kiedy ktoś kłamie.

-Aria czy ty jesteś w ciąży?- Zapytał chwytając mój podbródek. Spoglądał mi w oczy. Wahałam się czy mu powiedzieć, lecz jeśli bym skłamała wyczułby to.

-Tak.- Odpowiedziałam, a już po chwili zostałam zamknięta w ramionach ukochanego.

Koniec

No więc moi kochani to ostatni rozdział ukrytej, lecz czeka nas jeszcze Epilog i kolejna część! Nazwę kolejnej części podam wam na końcu Epilogu. Mam nadzieję, że tak samo jak ja jesteście strasznie podekscytowani na myśl o drugiej części Ukrytej! Zdradzę wam, że druga część będzie pisana z perspektywy dzieci, lecz nie obiecuje, że może dwa-trzy razy pojawi się perspektywa którego z rodziców. Mam też nadzieję, że nie zawiodłam was tym rozdziałem! Pozdrawiam, a żeby uzyskać Epilog naszej opowieści poproszę o 5 gwiazdek i 2 komentarze! :)

UkrytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz