Rozdział 33 Upadli atakują!

4.4K 340 14
                                    

Przepraszam, że taki krótki ale nie miałam zbytnio czasu :\
-Alex-

"Wszyscy wpatrują się w to miejsce, a ja przełykam ślinę przerażona. Mogę przysiąc, że w obecnej chwili czas się zatrzymał. Nagle z ziemi zaczynają wylatywać Upadli...."

Wpatrywałam się w to z przerażeniem i złością. Nagle zobaczyłam, tą której nie chciałam widzieć już nigdy więcej. Zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha moją "najdroższą" siostrę- Arie. Zacisnęłam dłoń w pięść po czym mordowałam Arie wzrokiem. Zresztą ona robiła to samo. Nagle czuje jak ktoś szarpie mnie za ramie. Odwracam się i zauważam, że to Kapłan.

-Panie, jeśli chcesz dokończyć ceremonii musisz dać to tej misy swą krew!- Krzyczy mężczyzna, a mój ukochany bez chwili zawahania nacina skórę, jednak w chwili kiedy jego krew ma wpaść do wymieszanej z moją krwią wody, coś a raczej ktoś wylewa zawartość naczynia. Z moich ust wydobywa się krzyk. Nie wierze! Kto śmiał przerwać moje zaślubiny?! Zrównam go z ziemią! Szukam wzrokiem winnej osoby, gdy nagle zauważam stojącego niedaleko Lucyfera. Uśmiecha się cwaniacko.

-Ups.... Wydaje mi się coś ojcze- Władca piekła wypowiada to słowo z kpiną- że twój ślub odbędzie się trochę później.- Oświadcza, a Vitae zasłania mnie swoim ciałem. Z ust szatana wydobywa się śmiech.

-Ha Ha.... Nie martw się o swoją wybrankę nic jej się nie stanie. Chyba.- Oznajmia, a mięśnie Władcy Nieba napinają się. Niespodziewanie w ręce Lucyfera pojawia się jego miecz. Miecz ten połyskuje czerwienią i wydaje, się że płonie żywym ogniem. Moje oczy powiększają się na to, a ręka wędruje do ust. Mówiąc szczerze boje się, że zrobi coś mojemu ukochanemu. Nagle miecz przebija się przez pierś kapłana na wylot. Vitae drga kiedy martwe ciało kapłana upada na ziemie. W niewiadomym dla mnie czasie obok nas pojawia się dwóch anielskich gwardzistów.

-Zaprowadźcie swoją królową do komnat i to już!- Rozkazuje i pomimo tego, że udaje spokojnego wyczuwam w jego głosie złość. Chcę zaprzeczyć, lecz gwardziści odciągają mnie od dwóch władców. Widzę jeszcze tylko jak Vitae wyciąga swój miecz. Jego miecz w odróżnieniu od miecza Lucyfera błyszczy błękitem i złotem. Moją oczom ukazuje się potworny widok. Widzę jak Anioły walczą z Upadłymi, jedni z naszym umierają inni wygrywają. Jeden z gwardzistów idzie przede mną, a drugi za mną. Nagle kula ognia sprawia, że moi ochroniarze zostają odrzuceni ode mnie na paręset metrów. Spoglądam na winnego i zamieram. Przede mną stoi Aria, a w jej oczach widać furie. Na jej twarzy widać kpiący uśmieszek, a ja mam szczerą ochotę zmyć go z jej obrzydliwej twarzy.

-Nawet nie zaprosiłaś mnie na swój ślub.- Mówi udając obrażoną, a ja wybucham śmiechem.

-Choćby mnie kule biły, NIGDY nie zaprosiłabym cię na cokolwiek!- Syczę, kierując w jej anielskie strzały. (Jest to część mojej mocy.) Aria robi zgrabny unik, a mnie ogarnia nie wyobrażalna złość.

Cdn

Wybaczcie, że tak krótki ale nie mam czasu. :\

UkrytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz