Rozdział 14 Informacje

5.8K 404 11
                                    

One Direction - Live While We're Young

-Lucyfer-

Byłem właśnie w piwnicy i oczywiście torturowałem Anioły. Ale nie takie zwyczajne Anioły, te były dowódcami, Anielskiej Gwardii. Mój szpieg doniósł mi, że  Bóg zesłał na ziemię małą armię. Od razu kiedy to usłyszałem wiedziałem, że zesłano je by pomogli  Gabrielowi w odnalezieniu Arii, więc po ich pierwszej naradzie porwałem dwójkę z ich dowódców.  Właśnie podchodzę do młodego bruneta o tych błękitnych oczach. Czuję jego strach, co jeszcze bardziej zachęca mnie do kontynuowania tortur. Podchodzę do pozłacanego stolika i zabieram z niego sproszkowane złoto. Zawsze kiedy ktoś powie, że złoto może zranić Anioła, śmiertelnicy wybuchają śmiechem i oświadczają, że przecież Anioły jak i Upadli są nieśmiertelni i zabić się ich nie da. Jest to kłamstwo. Anielski organizm nie lubi złota, więc złoto to jedyna broń, która daje możliwość zranienia ich, a nawet zabicia. Niestety na Upadłych w taki sposób działa srebro, więc nasze siły są wyrównane. Co oznacza, że Anioły można zabić? Tak, jest taka możliwość, zadziwiające jednak jest to co się z nimi dzieję po śmierć, a dokładniej po śmierci one po prostu płoną w ogniu niebios, a Upadli w ogniu Piekła. Na czym polega różnica, pomiędzy ogniami? Na tym, że Ogień zrodzony w Piekle jest czerwony i ma moc zabicia lub przemienienia Anioła w Upadłego, a Ogień z Niebios jest niebieski i ulecza Aniołki. Oczywiście mnie i Boga nie da rady  tak łatwo zabić, a dokładniej mnie i jego może zabić tylko nasz potomek. Tak, nas może zabić  tylko nasze dziecko/dzieci, po naszej śmieci bądź abdykacji na tronie Piekła/Nieba zasiada nasz pierworodny syn. Podchodzę do dowódcy tych niebiańskich stworków, a on odsuwa się w najdalszy kąt piwnicy. Jestem zdziwiony jego wytrzymałością, bo nie jeden Anioł już by był wrakiem. Nagle jego oczy zachodzą mu mgłą. Po chwili zaczyna się jednak uśmiechać przebiegle. Podchodzę do nie go tracąc cierpliwość i szarpie za jego włosy. Syczy z bólu, a ja rzucam go na stary drewniany stół. Kiedy leży na nim za sprawą magi przymocowuje go do stołu. Widzę jego obrzydzenie kiedy jego biała koszula dotyka czegoś czerwonego. (Czytaj krwi) 

-Wyjawisz mi wasz plan, czy chcesz skończyć podobne jak kolega?- Pytam pokazując dłonią na obdartego z skóry Anioła. Brunet przełyka z trudem ślinę i kiwa przecząco głową.

-No jak tam chcesz...- Wzruszam niedbale ramionami i sypię sporą garść złota na jego usta. Już po chwili w pomieszczeniu słychać jego krzyk. Widzę jak  próbuję się wyrwać ale kiedy to robi kajdany na jego rękach i nogach zaciskają się tworząc rany, z których zaczyna lecieć krew. Delektuję się jego bólem i strachem, a zapach świeżej krwi odpręża mnie. Mimo to zapach Arii  jest o wiele lepszy. Przemykają się mi przez myśli te słowa. Po minucie, zaczynam się nudzić więc biorę skórzany bicz i zaczynam bić go po przodzie klatki piersiowej. W jego koszuli zaczynają pojawiać się dziury, przez co widzę rany wywołane przez bicz. Na chwilę odkładam bicz i biorę szklankę wody, Wylewam wodę na jego usta, bo chcę dowiedzieć się czegoś. 

-No i jak młody, powiesz mi teraz co oni planują?- Pytam.

-A-Ale j-ja-a n-napraw-wde n-nic n-nie w-wiem-m...- Wychrypiał, a ja zaciskam dłonie na jego ranieniach. Syczy z bólu. 

-Zła odpowiedź!- Sycze z frustracją. Nagle do głowy wpadł mi pewien wspaniały pomysł. Za pomocą mojej magii sprawiam, że pokazują się jego białe jak śnieg skrzydła. Chłopak przełyka ślinę z  strachu. Nie czekając na żadne słowo, zaczynam je podpalać. Brunet zaczyna krzyczę z tak ogromnym bóle, że już po chwili palą się już do połowy. 

-Dość! Błagam! Przestań!- Krzyczy udręczony, po chwili przestaję i przenoszę wzrok na jego twarz.

-Albo mi powiesz co wiesz albo twoje skrzydełka spłoną.- Odpowiada, a chłopak wstrzymuję oddech. 

-Dobrze.... Jeśli chcesz Arii to radzę iść jej poszukać, bo jeśli Gabriel ją spotka ma zamiar nasłać na nią Gwardie...- W moich żyłach zaczyna buchać czyta złość, natychmiastowo pojawiam sie obok drzwi. Jednak nim wychodzę mówię:

-Będziesz wspaniałym Upadłym.- Oświadczam, a on zamiera.

-Ale przecież za pomoc miałeś mnie wypuścić.

-Kłamałem.- Mówię pstrykając w palce, a jego skrzydła znów zaczynają płonąć. Zwołuję moich ludzi i idę na poszukiwania MOJEJ przyszłej żony.

CDN

Mam nadzieję, że rozdział podoba się. W tym rozdziale chciałam pokazać wam, że Lucyfer jest miły tylko dla Arii, a dla innych  bezuczuciowy. No to do kolejnego kochane diabełki! <3


UkrytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz