9

1.6K 39 2
                                    

Obudził mnie Thiago, siedząc i śmiejąc się.

- Dzień dobry księciuniu. - przytuliłam się do Niego.

- O wstałaś. - powiedziała Antonella wychodząc z łazienki. - Umyłam się, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. - dodała.

- No coś Ty. - zaśmiałam się. - Czekaj, dam Ci jakieś ciuchy. Znowu ubierzemy się tak samo. - zaśmiałam się.

- Dobra. - odparła. A ja podałam jej białą bluzeczkę na ramiączkach i jeansowe spodenki z wysokim stanem.

- A czekaj jeszcze masz ten czarny sweterek. Akurat mam dwa. - zaśmiałam się. Usiadłam koło Thiago, który bawił się moim misiem. Kiedy Anto wyszła już ubrana, ja poszłam wziąć szybki prysznic. I przebrałam się w takie same ciuchy jak wybranka Leo. Poszłyśmy na dół do kuchni i zrobiłyśmy dla siebie, małego i chłopaków śniadanie. Zaprowadziłam małego do pokoju w którym spali i stanęłam za drzwiami, żeby zobaczyć jak ich budzi. Malec wszedł na łóżko i zaczął skakać, najpierw po Leo, potem po Sergim i krzyczał "Papi, ujek wstawajcie"

- Co jest? - ocknął się Sergi.

- Siadanie. - powiedział mały i ciągnął go za rękę. Ja pośpiesznie poszłam na dół i opowiedziałam całą sytuacje Anto. Śmiała się tak samo jak ja. Po chwili do kuchni wszedł Sergi z małym na rękach.

- Moja głowa. - złapał się za nią kiedy posadził małego na krześle.

- Ja pier.. - usłyszałam głos Leo, kiedy schodził po schodach.

- Kac morderca nie ma serca. - powiedziała przyjaciółka do naszych wybranków.

- Aj zaczęliście wczoraj szaleć. - zaśmiałam się. - To, że strzeliliście bramki nie oznacza, że macie tak pić. - syknęłam. - A teraz życzę wam smacznego. - powiedziałam i zaczęłam jeść.

- Sel idziemy na spacer? - zapytała.

- Jasne, chodź. - powiedziałam biorąc telefon do ręki i wyszłam.

- Sel, porozmawiajmy. - usłyszałam jak Sergi mówi. Zdenerwował mnie strasznie. Po niecałych pięciu minutach byłyśmy na miejscu. Mały poleciał do piaskownicy, a ja z Anto usiadłyśmy na ławce. Zaczęłyśmy rozmawiać na byle jaki temat, jaki wpadł mi do głowy.

- Nie wierzę. - Anto spojrzała w dal i złapała się za głowę. - Zobacz kto idzie. - zaśmiała się.

- Hahahah. - parsknęłam śmiechem. W naszą stronę szli chłopcy. Coś gadali i mieli niezbyt ciekawe miny.

- Porozmawiacie z nami z łaski swojej? - spytał Leo.

- Hmm.. niech się zastanowię. Nie. - odpowiedziała Anto.

- Sel proszę Cię.. - mówił do mnie Sergi. Nic nie odpowiedziałam, a on wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę parku.

- Zostaw mnie. Nie chcę z Tobą gadać. - prychnęłam.

- Siadaj tutaj. Zaraz przyjdę. - posłuchałam go, w sumie nie chciało mi się nigdzie ruszać. Po chwili zobaczyłam go z ogromnym bukietem białych róż.

- Słuchaj, przepraszam za moje wczorajsze zachowanie. Nie wiem dlaczego tyle wypiłem. Co chwilę ktoś mi polewał. Na prawdę przepraszam. - mówił klęcząc przy mnie.

- Och wstań i nie rób z siebie debila. - prychnęłam. - Kurde, przyjechała moja babcia, dziadek i dociekliwa ciotka, a Ty schlałeś się kompletnie do nieprzytomności. Nie chce wiedzieć co sobie o Tobie pomyśleli. Jesteś piłkarzem i tak chlasz? Zdenerwowałam się na prawdę. I jeszcze to Twoje dobieranie się do mnie. Jesteś nienormalny. - mówiłam ciągle i ciągle.

Soy tu sueno. | selena&neymar♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz