8

1.7K 45 1
                                    

Obudziłam się chyba po południu. Wzięłam do ręki telefon, żeby sprawdzić która jest godzina. O kurde już po 13;00. Miałam cztery nieodebrane połączenia. Były od Sergiego. Muszę do Niego oddzwonić, bo będzie się martwił. Wykręciłam numer i zadzwoniłam.

- Hej. - powiedziałam do słuchawki, kiedy odebrał.

- No nareszcie, martwiłem się.

- Fajne przywitanie. - zaśmiałam się. - Spałam i nie słyszałam, żeby ktoś dzwonił.

- No dobrze, słodkie to zdjęcie dodałaś na instagrama. - zaśmiał się. - Nawet Bru skomentowała, widziałaś? - dodał z poważniejszym wyrazem głosu.

- Widziałam, i wiesz w sumie ona nic mi nie zrobiła. Nie rozumiem czemu jej tak nie lubie, chyba przez to, że byłam zazdrosna, ale że mi już przeszło nie czuję już do niej urazy. - rozgadałam się, jak zwykle.

- I dobrze. - powiedział. - Wiesz co ja już muszę kończyć. Trener wzywa na konferencję. - zaśmiał się. W tle słyszałam głos taty. - W takim razie, papa.

- Papa, kocham Cię. - powiedziałam.

- Ja Ciebie też. - rozłączył się. Mecz rozpoczynał się o 19;00 więc musiałam się szybko ogarnąć, żeby móc zabrać się z tatą, jak wróci się przebrać. Pośpiesznie poszłam do łazienki, zrobiłam poranne czynności, po czym poszłam na dół i zjadłam płatki na mleku. W domu nikogo nie było. Pewnie poszli na spacer. Poszłam do swojego pokoju i ogarnęłam jakieś ciuchy. Nie było zbyt ciepło więc postanowiłam, że założę szary sweterek i moje boyfriendy. Włosy związałam w koka. Nałożyłam na twarz krem BB i pomalowałam rzęsy, a usta podkreśliłam pomadką nude. Musiałam się pomalować, bo nie wyglądałam najlepiej. Zabrałam telefon i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Akurat leciała jeszcze konferencja, ale stwierdziłam, że nie chce mi się tego oglądać. Zadzwoniłam do mamy gdzie są. Powiedziała, że pojechali zwiedzać, a ja mam się szykować, bo tata wróci za 30 minut. Wróciłam do pokoju, nie miałam co robić, więc posprzątałam go, bo pewnie chłopaki dzisiaj będą w nim siedzieć. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Pościeliłam łóżko, zabrałam wszystkie papierki ze stolika, powyrzucałam jakieś kartki. Zajęło mi to ponad 20 minut. Wyciągnęłam z szafy moją ulubioną, większą, czarną torebkę do której spakowałam jak zwykle mój notes, długopis, portfel, bilet i telefon. Zostało mi trochę czasu, więc zrobiłam sobie kawę i zjadłam trzy batoniki. Jak nie palę to chce mi się jeść. Roztyje się i będę gruba. "Trudno". Powiedziałam sama do siebie. Do domu wszedł tata, przywitał się ze mną i pobiegł na górę. W między czasie, zanim przyszedł zajrzałam do lodówki i ukroiłam sobie jeszcze ciastko. Kilka minut później zszedł i zakładał buty. Nie chętnie wstałam z krzesła, wzięłam do ręki torebkę i poszłam do przedpokoju. Założyłam swoje szare roshe i wzięłam z komody okulary przeciwsłoneczne. W drodze na Camp Nou wygłupialiśmy się. Zrobiłam s

Z dopiskiem : " Jedziemy na mecz! <3 Barcelono powodzenia! ". Po niecałych 10 minutach byliśmy na parkingu pod Camp Nou. Wychodząc z samochodu założyłam okulary i idąc pod rękę z tatą udaliśmy się do środka. Pokazałam bilet i bez problemu wpuścili mnie do środka. Wyszłam przez tunel na murawę i stanęłam na środku boiska. Było tak pięknie. Usłyszałam jak ktoś mnie woła.

- Tak, idziemy do cioci Sel. - powiedziała Anto do Thiago.

- Hej. - przywitałam się z nią i wzięłam małego na ręce. Uwielbiałam małego, był taki słodki. Porozmawiałyśmy chwilę i skierowałyśmy się w stronę trybun. Podszedł do mnie Sergi, przywitał się i porozmawialiśmy trochę we trójkę, a ja dalej trzymałam Thiago na rękach.

- Anto zrób mi z nim zdjęcie. - zaśmiałam się.

- Dobra. - wyciągnęła z torebki swój telefon i zrobiła mi zdjęcie na tle trybun Camp Nou wraz z Thiago. Po czym udałyśmy się do naszej trybuny. Usiadłyśmy i przyglądałyśmy się jak chłopaki się rozgrzewają. - Mały na prawdę Cie lubi, nawet nie chce Ci zejść z kolan. - zaczęła się śmiać, a Thiago wraz z nią.

Soy tu sueno. | selena&neymar♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz