Obudziłam się wczesnym rankiem, ponieważ nie mogłam już spać. Wstałam z łóżka, wyciągnęłam z szafy czarne spodenki oraz białą bokserkę. Udałam się od razu do łazienki po czym wykonałam poranną toaletę. Kiedy już wyszłam z łazienki zabrałam telefon z szafki nocnej i zajrzałam do pokoi gościnnych, w których spali chłopcy. Pewnie długo sobie dzisiaj pośpią. Niech tylko wstaną to dam im taki opieprz.. Zeszłam powolnym krokiem na dół, po czym udałam się do kuchni. Zajrzałam do lodówki, a tam pustki. Niestety.. Wczoraj obiecałam tacie, że jeszcze zrobie zakupy. Przez tych downów mi się nie udało. Byłam tak strasznie głodna i mój brzuch domagał się jedzenia. Zajrzałam do jednej z szafek i na szczęście znalazłam resztkę płatek. Wsypałam je do miski i zalałam resztką mleka z wczoraj. Zjadłam szybko moje małe śniadanie i zaczęłam zastanawiać się co by tutaj zrobić. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 8;40. Sklepy są otwarte od godziny 9;00. W sumie mogłabym jeszcze zatankować auto, bo pewnie tata nie raczył tego zrobić. Mimo iż bolał mnie brzuch, musiałam pojechać na jakieś zakupy. Wstałam z krzesła i ruszyłam do przedpokoju. Kiedy miałam już brać kluczyki Luis z Neymarem zeszli na dół.
- Cześć Selenka. - powiedział zadowolony Luis. Zmroziłam go wzrokiem. Tym jeszcze bardziej mnie rozwścieczył.
- Hej skarbie. - Ney podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, kiedy ja go lekk odepchnęłam.
- Darujcie sobie. - warknęłam. - Czy wy jesteście normalni?! - zaczęłam wrzeszczeć. - Zachowaliście się wczoraj jak dzieciaki! Czy tak zachowuje się światowej klasy piłkarz? Jeżeli do dojdzie do medii to jesteście skończeni. Po cholere wy się biliście z Sergim?! - dalej na nich wrzeszczałam.
- Bo nie będzie gadał głupot na twój temat. Zrobiliśmy to w dobrej wierze. - wytłumaczył Ney.
- Podobno skończyłeś z marihuaną. - fuknęłam. - Jeżeli jeszcze raz się dowiem, poczuję lub zobaczę, że masz z tym gównem coś wspólnego to koniec z nami. Zrozumiałeś? - zagroziłam. Byłam na prawdę wściekła, a mój okres jeszcze to nasilił.
- Tak. - westchnął z ulgą.
- Odwiozłabyś mnie do domu? - zapytał Luis.
- I tak mam zamiar jechać na zakupy, więc tak. Raz dwa bo zamykam dom. - zgodziłam się.
- Mogę jechać z Tobą? - zapytał Brazylijczyk.
- Skoro chcesz. - odparłam obojętnie. Chłopcy wyszli posłusznie z domu, a ja pakując portfel, dokumenty oraz klucze do torebki wyszłam zamykając drzwi na wszystkie spusty. Tata by mnie zabił, gdybym dobrze nie dopilnowała domu. Wsiadłam do białego audi Q7 taty. Ney zajął miejsce pasażera, a Luis usiadł na tylnym siedzeniu. Włączyłam oczywiście jakąś konkretną piosenkę bez której bym nie ruszyła i odpaliłam auto. Odjechałam w stronę centrum. Była już godzina 9;00. Luis podziękował za podwózkę i odjechałam w stronę stacji benzynowej. Zatankowałam auto i zapłaciłam w kasie. Muszę kupić jedzenie, podpaski, leki przeciwbólowe, napoje, jakąś maseczkę i żel pod prysznic.
- Gdzie jedziemy? - zapytał mój chłopak.
- Do sklepu. Chyba do Auchan, a potem skoczymy jeszcze do Rossmanna. - oznajmiłam skręcając na parking pobliskiej galerii. Wysiedliśmy z samochodu, po czym ruszyliśmy do środka. Pierwsze gdzie ruszyliśmy był hipermarket. Ney wziął wózek i łaził za mną po całym sklepie, kiedy wrzucałam do kosza co tylko chciałam. Wzięłam chyba ze cztery rodzaje czekolad. Pięć paczek chipsów, czteropak energetyków, dwie wody truskawkowe, trzy soki pomarańczowe, warzywa, owoce, przyprawy, mięso, szynkę, jogurty, mleka, kawę, herbatę, ketchup.. Robiłam zakupy jak na wojnę, przez naszą nieobecność, zabrakło wszystkiego w lodówce.
![](https://img.wattpad.com/cover/72865402-288-k596848.jpg)
CZYTASZ
Soy tu sueno. | selena&neymar♥
Fanfic"Po policzku spłynęła mi łza i zmoczyła jeansową koszulę piłkarza. - Ney... - spojrzałam w te Jego cudne brązowo zielone oczka. - Ćsiii.. - pocałował mnie w głowę.. - Nic nie mów. Tylko.. - odparł. - Tylko? - zapytałam spoglądając na Niego. - Tylko...