13

1.2K 40 2
                                    

MIESIĄC PÓŹNIEJ..

Minął miesiąc, jak na razie jest między nami dobrze. Od czterech dni siędzę u Roberto, bo rodzice wyjechali w góry. Dziś wieczorem wracają. Dla mnie to i lepiej. Przynajmniej nikt mnie nie będzie kontrolował, oprócz Sergiego. Ciągle się mną przejmował i obchodził się ze mną jak z jajkiem. Nie wiem o co on się tak boi. Może dla tego, że miał się mną opiekować? Wstałam niechętnie z łóżka, zabrałam telefon i zeszłam na dół. W domu nie było Roberto. Ciekawe gdzie go wywiało. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie musli. Nie lubię tego, ale jestem głodna, a nie chce mi się nic gotować. Usiadłam przy stole i zjadałam moje śniadanie w sumie to jest mój obiad bo jest już po 13;00, aż zadzwonił do mnie telefon. Nie znałam tego numeru.

- Słucham. - powiedziałam niepewnie.

- Dzień dobry. Czy rozmawiam z Panią Seleną Enrique? - zapytała jakaś kobieta.

- Dzień dobry. Tak. - odpowiedziałam jej.

- A więc tak. Pewnie zastanawia się Pani, dlaczego dzwonię. Chciałabym, aby wzięła Pani udział w sesji zdjęciowej do kampanii Colgate. - oznajmiła mi.

- Zastanowię się. - odparłam.

- Więc zapraszamy Panią za trzy dni do naszej siedziby na godzinę 12;00 . - odpowiedziała mi. Po jej głosie było słychać, że się ucieszyła.

- Okej. To będziemy w kontakcie. - powiedziałam. - Do usłyszenia. - dodałam i się rozłączyłam. W sumie warto spróbować. Dokończyłam moje śniadanie i poszłam oglądać telewizję. Zastanawiał mnie fakt gdzie jest Sergi. Nie dawało mi to spokoju. Postanowiłam, że zadzwonię. Raz, drugi, trzeci.. nie odbiera. Martwię się o Niego. Zadzwonię jeszcze raz. Kurde szlak mnie zaraz trafi. "Abonent chwilowo niedostępny. Spróbuj ponownie później." Wyszedł nic mi nie mówiąc i w dodatku nie odbiera. Niech tylko wróci do domu to zrobię mu taką awanturę. Nie no nie wytrzymam. A co jak się coś stało? Wybrałam numer do Leo i zadzwoniłam. Odebrał po kilku sygnałach.

- Hej młoda. - zaśmiał się.

- Cześć Leoś. - powiedziałam zmartwionym głosem.

- Stało się coś? - zapytał.

- Wiesz, może gdzie jest Sergi? Bo dzisiaj chyba treningu nie macie. - odpowiedziałam.

- Był u mnie wcześniej, ale gdzieś pojechał. Wydaje mi się, że do Busiego i był u mnie z Rafem. - odparł.

- Okej. Dzięki. - powiedziałam i się rozłączyłam. Znalazłam w kontaktach numer do Rafa i od razu zadzwoniłam.

- Słucham. - usłyszałam głos mojego przyjaciela.

- Cześć Rafuś. Jest może gdzieś koło Ciebie Sergi? - zapytałam zmartwiona.

- O heeej. - przeciągnął. - No jest, jest. - dodał po chwili.

- Dałbyś mi go do telefonu? - spytałam.

- Oczywiście. Dla Ciebie wszystko. - powiedział chyba pijany i podał Sergiemu telefon.

- Tak? - wybełkotał Roberto.

- Sergi gdzie Ty jesteś? - zapytałam zaniepokojona.

- Och to Ty Rybciu. - nigdy tak do mnie nie mówił przy kimś. - Jestem.. no u Sergio jestem. - zaczął bełkotać.

- Za ile wrócisz? Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonu? - zasypałam go pytaniami.

- Nie wiem. Wieczorem na pewno. - odpowiedział.

- Roberto! Do cholery jasnej! - wrzasnęłam.

- Myszko, nie krzycz tak. - uspokajał mnie. On był już wstawiony.

Soy tu sueno. | selena&neymar♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz