MIESIĄC PÓŹNIEJ..
Minął miesiąc, jak na razie jest między nami dobrze. Od czterech dni siędzę u Roberto, bo rodzice wyjechali w góry. Dziś wieczorem wracają. Dla mnie to i lepiej. Przynajmniej nikt mnie nie będzie kontrolował, oprócz Sergiego. Ciągle się mną przejmował i obchodził się ze mną jak z jajkiem. Nie wiem o co on się tak boi. Może dla tego, że miał się mną opiekować? Wstałam niechętnie z łóżka, zabrałam telefon i zeszłam na dół. W domu nie było Roberto. Ciekawe gdzie go wywiało. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie musli. Nie lubię tego, ale jestem głodna, a nie chce mi się nic gotować. Usiadłam przy stole i zjadałam moje śniadanie w sumie to jest mój obiad bo jest już po 13;00, aż zadzwonił do mnie telefon. Nie znałam tego numeru.
- Słucham. - powiedziałam niepewnie.
- Dzień dobry. Czy rozmawiam z Panią Seleną Enrique? - zapytała jakaś kobieta.
- Dzień dobry. Tak. - odpowiedziałam jej.
- A więc tak. Pewnie zastanawia się Pani, dlaczego dzwonię. Chciałabym, aby wzięła Pani udział w sesji zdjęciowej do kampanii Colgate. - oznajmiła mi.
- Zastanowię się. - odparłam.
- Więc zapraszamy Panią za trzy dni do naszej siedziby na godzinę 12;00 . - odpowiedziała mi. Po jej głosie było słychać, że się ucieszyła.
- Okej. To będziemy w kontakcie. - powiedziałam. - Do usłyszenia. - dodałam i się rozłączyłam. W sumie warto spróbować. Dokończyłam moje śniadanie i poszłam oglądać telewizję. Zastanawiał mnie fakt gdzie jest Sergi. Nie dawało mi to spokoju. Postanowiłam, że zadzwonię. Raz, drugi, trzeci.. nie odbiera. Martwię się o Niego. Zadzwonię jeszcze raz. Kurde szlak mnie zaraz trafi. "Abonent chwilowo niedostępny. Spróbuj ponownie później." Wyszedł nic mi nie mówiąc i w dodatku nie odbiera. Niech tylko wróci do domu to zrobię mu taką awanturę. Nie no nie wytrzymam. A co jak się coś stało? Wybrałam numer do Leo i zadzwoniłam. Odebrał po kilku sygnałach.
- Hej młoda. - zaśmiał się.
- Cześć Leoś. - powiedziałam zmartwionym głosem.
- Stało się coś? - zapytał.
- Wiesz, może gdzie jest Sergi? Bo dzisiaj chyba treningu nie macie. - odpowiedziałam.
- Był u mnie wcześniej, ale gdzieś pojechał. Wydaje mi się, że do Busiego i był u mnie z Rafem. - odparł.
- Okej. Dzięki. - powiedziałam i się rozłączyłam. Znalazłam w kontaktach numer do Rafa i od razu zadzwoniłam.
- Słucham. - usłyszałam głos mojego przyjaciela.
- Cześć Rafuś. Jest może gdzieś koło Ciebie Sergi? - zapytałam zmartwiona.
- O heeej. - przeciągnął. - No jest, jest. - dodał po chwili.
- Dałbyś mi go do telefonu? - spytałam.
- Oczywiście. Dla Ciebie wszystko. - powiedział chyba pijany i podał Sergiemu telefon.
- Tak? - wybełkotał Roberto.
- Sergi gdzie Ty jesteś? - zapytałam zaniepokojona.
- Och to Ty Rybciu. - nigdy tak do mnie nie mówił przy kimś. - Jestem.. no u Sergio jestem. - zaczął bełkotać.
- Za ile wrócisz? Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonu? - zasypałam go pytaniami.
- Nie wiem. Wieczorem na pewno. - odpowiedział.
- Roberto! Do cholery jasnej! - wrzasnęłam.
- Myszko, nie krzycz tak. - uspokajał mnie. On był już wstawiony.
CZYTASZ
Soy tu sueno. | selena&neymar♥
Fanfiction"Po policzku spłynęła mi łza i zmoczyła jeansową koszulę piłkarza. - Ney... - spojrzałam w te Jego cudne brązowo zielone oczka. - Ćsiii.. - pocałował mnie w głowę.. - Nic nie mów. Tylko.. - odparł. - Tylko? - zapytałam spoglądając na Niego. - Tylko...