|04| I always do what is good for business.

409 28 13
                                    


– Cześć Ali. – Usłyszałam jego głos tak blisko mnie. Automatycznie zacisnęłam pięści.

– Nie mów tak do mnie – warknęłam i gdy wreszcie odzyskałam władzę nad własnym ciałem, próbowałam zatrzasnąć mu drzwi przed nosem.

– Chciałem porozmawiać. – Był spokojny, a na jego twarzy widniał uśmiech. Miałam ochotę brutalnie mu go zedrzeć.

– Nie rozmawiam z obcymi – odparłam wyobrażając sobie, jak wykonuję na nim dirty deeds.

– Ale skoro przyjechałem aż do Cinncinati to może poświęciłabyś mi chwilę?

– Na prawdę zgłupiałeś – odparłam łapiąc się za głowę. W mojej głowie odbywała się istna wojna, walka pomiędzy wpuszczeniem go do środka, a mocnym kopniakiem w brzuch i zatrzaśnięciem drzwi z hukiem. Oczywiście, ciekawość wygrała. Gestem ręki zaprosiłam go do środka w głębi duszy czując, że to nie skończy się dobrze. Po co rozdrapywać stare rany, ty głupia Alice Ambrose?

– Ładnie tu. Zawsze miałaś dobry gust. – Rozglądał się dookoła niczym znawca sztuki. Zatrzymał się na chwilę przy antyramie ze zdjęciami z moich osiemnastych urodzin. Uśmiech zniknął z jego twarzy, gdy na żadnym ze zdjęć nie dostrzegł siebie. Miałam ochotę się śmiać i miałam nadzieję, że go to zaboli. Mnie bolało.

– Na prawdę przyjechałeś tu z Buffalo tylko dlatego, żeby pozwiedzać moje mieszkanie? Mogłeś poprosić to wysłałabym ci zdjęcia.

– Jak zwykle wygadana – powiedział wyglądając przez okno, zapewne na zaparkowany przed wieżowcem samochód – ale nie w tym rzecz.

– No więc słucham. Powiedz co masz do powiedzenia i wynoś się z mojego domu.

– Po pierwsze, chcę ci pogratulować wspaniałych walk. Miło popatrzeć. Zrobiłaś wielkie postępy od czasu gdy razem trenowaliśmy, ale jednak popracowałbym nad kilkoma rzeczami.

– Jesteś bezczelny! – Warknęłam podchodząc do niego jak najbliżej się da i wbijając w niego rozwścieczone spojrzenie. – Jeżeli myślisz, że po dwóch latach zjawisz się w moim domu i zaczniemy rozmawiać o mojej taktyce to grubo się mylisz Rollins. Na prawdę jesteś na tyle bezduszny, żeby po tych wszystkich krzywdach jakie mi wyrządziłeś mówić mi o takich rzeczach. Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie potraktował!

– Okey, wyluzuj się – powiedział kładąc mi dłonie na ramionach – nie chciałem cię zdenerwować.

– Więc czego ty kurwa chcesz – odparłam, odsuwając się już od niego. Czułam jak wszystkie siły opuszczają moje ciało. Poddałam się.

– Chcę abyś mi pomogła.

– Co?!

– Przez te kilka miesięcy, gdy miałem kontuzję, przemyślałem wiele rzeczy. Chcę odzyskać tytuł, którego nigdy nie straciłem. Przeszedłem długą drogę by znaleźć się na szczycie i... spadłem z niego brutalnie. Teraz muszę wszystko naprawić, ale jest kilka osób, które utrudnią mi to za wszelką cenę. Mam na myśli twoje brata oraz Romana, oczywiście.

– I co chcesz żebym zrobiła?

– Przemów im do rozsądku. Powiedz, żeby odpuścili. Dyrekcja i tak jest po mojej stronie, a atakami na mnie tylko przysporzą mi fanów. Tak więc będzie dla nich lepiej. Przekonaj ich żeby dali mi spokój.

Przez chwilę nie dowierzałam w to, co usłyszałam. Starałam się sobie wmówić, że to tylko zły sen i że Seth Rollins nigdy nie przekroczył progu mojego mieszkania, a każde wypowiedziane przez niego słowo to tylko wytwór mojej chorej, masochistycznej wyobraźni. Jednak po chwili, gdy wróciłam na ziemię, dotarła do mnie prawda.

Dirty DeedsWhere stories live. Discover now