|08| War.

346 23 7
                                    


Kolejna gala odbywała się w Des Moines, stolicy stanu Iowa. Stanu, w którym urodził i wychowywał się Seth. Gdy minęłam go na korytarzu, był uśmiechnięty i rozluźniony. Odwzajemniłam uśmiech i chciałam go wyminąć, jednak złapał mnie za rękę.

– I jak tam poszukiwania tego świra co cię napadł?

– Na razie nic nie wiadomo.

– Powiedziałaś o drzwiach?

– Nie.

– Dlaczego?... Nadal myślisz, że to ja?

– Nie wiem... – odparłam wymijająco i już chciałam pójść w swoim kierunku, gdy nagle usłyszałam kobiecy głos wołający moje imię.

Mama Setha?!

Odwróciłam się. Oczywiście, że to była ona.

– Ali! – Ucieszyła się na mój widok ściskając mnie mocno. – Dawno cię nie widziałam.

– Ja też żałuję – zaśmiałam się i uścisnęłam dłoń ojczyma Setha. Za nimi, gdzieś w tyle dostrzegłam Sabine. Posłała mi uśmiech, jednak w jej oczach widziałam smutek.

– Cudownie sobie radzisz w WWE! Rozmawiałam ostatnio z twoją ciocią i jako, że i ona i ja jesteśmy nauczycielkami i mamy dzieci wrestelrów to chcemy podłączyć szkołę w Buffalo pod Wrestling Young Project, który Clare organizuję. Cudowny pomysł, prawda? Dzieci będą miały szansę na szkolenie swoich umiejętności. Może ty i Seth zostaniecie ambasadorami tej akcji? Byłoby na prawdę świetnie!

– Myślę, że to cudowny pomysł. Ale niestety muszę uciekać. Nacieszcie się Sethem. Miło było was spotkać, życzę zdrówka. Do widzenia, cześć Sabine. – Zniknęłam jak najszybciej z ich pola widzenia.

Stanęłam dopiero wtedy, gdy do moich uszu nie docierały już ich rozmowy. Weszłam do szatni by się nieco odprężyć. Oczywiście, pani Rollins mówiąc 'oby dwie mamy dzieci wrestlerów' miała na myśli to, że ona ma Setha, a ciocia Clare nie ma swoich dzieci tylko wychowywała swoich siostrzeńców. Nie mogła zajść w ciążę, więc odkąd pamiętam w każdą niedzielę przyjeżdżali do nas. Zabierali mnie i Deana do parku czy na lody. Byliśmy bardzo zgraną rodziną, więc gdy rodzice zginęli w wypadku, u wujostwa czuliśmy się jak w domu.

Rozsiadłam się na kanapie i przymknęłam oczy, by wyciszyć myśli. Niestety nie było mi to dane. Do szatni zapukał kamerzysta, Cody. Zajrzał do środka i posłał mi przepraszające spojrzenie oraz uśmiech.

– Wołają cię na wywiad.

– Jasne, zaraz zbiorę dupę – zaśmiałam się i chłopak opuścił pomieszczenie. Westchnęłam, mrucząc pod nosem różne przekleństwa. Gdy dotarłam na miejsce, z ulgą zauważyłam, że wywiad będzie przeprowadzać Renee.

– Jak tam mała? – zapytała z troską.

– Wszystko dobrze... słuchaj, chyba pogodziłam się z Sethem – powiedziałam, gdy makijażystka nakładała mi puder na twarz.

– Żartujesz? – zapytała, zakrywając usta dłonią – Jak to wyszło?

– Czekał na mnie po walce z blondynami i... tak jakoś wyszło. Uśmiechamy się do siebie, mówimy sobie cześć...

– No nieźle – odparła kręcąc głową z niedowierzaniem.

– Eee Renee, możemy zaczynać? – Cody wychylił głowę zza kamery.

– Jasne, wybacz – odparła, wyprostowała się i zaczęła mówić. – Moim gościem jest Alice. Ali, powiedz jak czujesz się po zwycięstwie z Charlotte? Mam na myśli, że pokonałaś ją jej własną bronią.

– Tak, to nie było łatwe – odparłam zgodnie z prawdą – ale udało się. Wykonałam a niej jej popisowy numer, Figure eight i choć szanuję ją jako zawodniczkę to mam nadzieję, że dostała lekcję pokory.

– Powiedz jak czujesz się po wypadku, który spotkał cię prawie dwa tygodnie temu po RAW w Orlando. Czy odnaleziono sprawcę?

– Czuję się dobrze, choć wciąż doskwiera mi lewy bark. Jeżeli chodzi o sprawcę, to... – nie dokończyłam, bo z impetem wpadła we mnie Charlotte. Przewróciłam się i huknęłam o ścianę. Gdy leżałam na podłodze, szarpnęła mnie za włosy.

– Pożałujesz tego co zrobiłaś – wrzasnęła i z całą siłą uderzyła moją głową o podłogę. Cieszyłam się, że była wyłożona matą wygłuszającą. Z drugiej strony pojawiła się Dana. Kopnęła mnie w brzuch i zaśmiała się wściekle. Po chwili odeszły, zostawiając mnie zwijającą się z bólu. Gdy kamery zostały wyłączone, obok mnie pojawili się sanitariusze. Pomogli mi wstać i posadzili na krześle. Huczało mi w głowię, piszczało w uszach i zbierało mi się na wymioty. Jeden z medyków poświecił mi latarką po oczach, by sprawdzić reakcję źrenic. Gdy okazało się, że wszystko jest w porządku, odeszli. Obok mnie kucnęła Young.

– Nie miałam pojęcia, że to się stanie.

– Wiem – odparłam z uśmiechem na twarzy – cieszę się.

– Co? Może jednak powinni zbadać cię dokładniej.

– Cieszę się jak cholera. Wiesz co to oznacza? Wojnę. A wojna wymaga specjalnej bitwy i mam nadzieję, że ją dostanę – odparłam z cwaniackim uśmiechem.



Charlotte zakończyła walkę z Naomi zwycięsko. Uniosła pas do góry, wyczekując swojego themu. Zdziwiła się, gdy usłyszała moją muzykę. Pojawiłam się na arenie z pewnością siebie wymalowaną na twarzy.

– Nie spodziewałaś się mnie cukiereczku, prawda? – zaśmiałam się mierząc ją wzrokiem – Nie martw się, nie zaatakuję. Nie jestem na tyle wredna by kopać leżącego. Chce ci tylko uświadomić, że zaczęłaś wojnę, a ja ją zakończę. Zwycięsko.

Przez cały czas gdy do niej mówiłam, zbliżałam się do ringu. Gdy zakończyłam zdanie, stałyśmy już twarzą w twarz. Patrzyłyśmy sobie chwilę w oczy, by zbudować napięcie.

– Jesteś śmieszna! – Charlotte krzyknęła mi prosto w twarz – Ledwo co się tu pojawiłaś, a już się rządzisz?! Szkoda, że ten wypadek nie był śmiertelny!

Wtedy nie wytrzymałam. Wymierzyłam cios prosto w nos blondynki. Jej twarz zalała się krwią. Zaczęłam ją kopać, ale spod ringu przybiegła Dana. Oby dwie rzuciły się na mnie i w tym momencie usłyszałam muzykę, którą miałam nadzieję usłyszeć.

HERE COMES THE MONEY!

Na arenie pojawił się Shane McMahon. Fani wiwatowali i wymachiwali plakatami. Po odtańczeniu swoich charakterystycznych ruchów pojawił się w ringu. Blondynki odpuściły i stały w jednym z narożników. Charlotte trzymała się za krwawiący nos, a Dana wykrzykując coś pod nosem podtrzymywała ją ramieniem.

– Witaj, Des Moines! – Słowa Shane'a publiczność przyjęła z wielkim entuzjazmem. – Posłuchajcie mnie dziewczyny. Tak się tego nie załatwia. Mam pewien pomysł i jestem pewien, że fani WWE przyjmą go ochoczo – powiedział patrząc raz na mnie, a raz na Charlotte – już ustawiłem walkę o WHC na Money in the bank, gdzie zmierzą się Seth Rollins i Roman Reigns, więc... dlaczego by nie.

Dawaj Shane! Powiedz to! Wiem, że to powiesz!

– Na gali MITB, Alice Rose i Charlotte zmierzą się... o pas Mistrzyni Kobiet!

Hahahaha!

~~~~

Witajcie cudowni ludzie ! Bardzo bardzo bardzo chciałam podziękować za ponad 400 wyświetleń mojego opowiadania i 40 gwiazdek. Ale najbardziej dziękuje za te wszystkie wspaniałe komentarze, które bardzo mnie motywują i wzruszają. Zaraz po skończeniu Dirty Deeds ruszam z kolejnym projektem. Jeszcze raz dziękuje z całego serduszka ❤❤❤

Wasza Nikorosie!

�������Mv�Y��

Dirty DeedsWhere stories live. Discover now