|27| She said yes.

248 16 10
                                    


Obudziłam się z kacem, następnego dnia. Narzuciłam na siebie koszulkę Setha, który jeszcze smacznie spał i postanowiłam się rozejrzeć. Przez ogromne okna, zajmujące prawie całą ścianę rozciągał się widok na pagórki pokryte lasem. Znajdowaliśmy się w stanie Waszyngton, ale od samego miasta jechaliśmy bardzo długo. To miejsce wyglądało na spokojne. Następny dom dostrzegłam na prawdę daleko od nas. Niebo było nieco zachmurzone, a mleczna mgła zakrywała czubki wysokich drzew. Uwielbiałam taki klimat.

Sam dom pachniał drewnem i lawendą. Przeszłam go kilka razy wyobrażając sobie jak go urządzę. Seth mnie zaskoczył, jak jeszcze nikt w moim całym życiu. Spojrzałam na pierścionek błyszczący na moim palcu. Był skromny, ale wyglądał na bardzo drogi. Postanowiłam sobie, że będę na niego bardzo uważać, bo byłam mistrzynią w gubieniu biżuterii.

Jestem zaręczona z Rollinsem. Kurwa.

Nagle rozdzwonił się telefon.

– Słucham cię – powiedziałam do Renee.

– Gdzie ty do kurwy nędzy i chuja pana jesteś?!

– Wow, spokojnie blondi. Bo ci się mózg przegrzeję. Spokojnie, dotrzemy na czas do Dallas.

– To nie jest odpowiedź na moje pytanie – po głosie wnioskowałam, że blondynka na prawdę się martwiła. Miałam ochotę wykrzyczeć jej w słuchawkę "hej, ja i Seth bierzemy ślub", ale nie mogłam tego tak rozegrać. Kątem oka dostrzegłam jak Rollins powoli schodzi po schodach.

– Posłuchaj. Przylecimy do Dallas jak najszybciej i pójdziemy sobie na jakiś obiad ok?

– Jasne – odparła nieco podejrzliwym tonem.

– Ucałuj Deano. Do zobaczenia później.

– Z kim rozmawiałaś? – Rollins podszedł do mnie od tyłu i zaczął delikatnie całować po karku.

– Z Renee. Dzisiaj jak tylko zjawimy się w Dallas trzeba będzie im powiedzieć.

– Roman już wie...

– Jak to?!

– Wiesz... Dzwoniłem do niego i prosiłem o radę... Bałem się jak zareagujesz, a on jest twoim najlepszym przyjacielem i mam wrażenie, że zna cie lepiej niż twój własny brat.

– Może i masz racje – odparłam – a twoi rodzice wiedzą?

– Tak.

– Ok – zaśmiałam się.

– Zbieraj się bo musimy jechać na lotnisko – powiedział i ruszył w kierunku schodów. Stanął nagle i odwrócił się w moim kierunku – o, i kocham cię.

– Ja ciebie też... Czekaj! Skąd wiedziałeś jaki rozmiar pierścionka kupić? Przecież ja żadnego nie noszę.

– Twoja ciocia pożyczyła mi obrączkę twojej mamy i mieliśmy nadzieję, że będziecie mieć podobne palce.

– Więc ciocia też wie?

– No... Tak...

– Spoko, ja zawsze dowiaduję się o wszystkim ostatnia!



W Dallas udaliśmy się do naszej stałej restauracji. W każdym mieście mieliśmy własną miejscówę. Ja i Seth siedzieliśmy przy stoliku w oczekiwaniu na resztę. Rollins wydawał się być spokojny i rozluźniony, a ja byłam zdenerwowana i stukałam palcami o stół.

Dirty DeedsWhere stories live. Discover now