Salon wypełnił zapach pierników, cytrusów i choinki, która stojąc w donicy na samym środku salonu, dumnie prężyła się pod sam sufit. Blake siedział na dywanie z rozdzawioną buzią, a światło choinkowych lampek odbijały się w jego czekoladowych tęczówkach. Uśmiechnęłam się obserwując jak mój własny syn ściska mocno małego pluszowego bałwanka i z zachwytem obserwuję bogato ozdobioną choinkę. Największy cud mojego życia miał już półtora roku, a ja każdego dnia dziękowałam za niego Bogu. Cudem było również moje życie, które odtratowali lekarze. Dopiero od kilku miesięcy byłam w pełni sił i znowu mogłam być w ringu.
– O czym myślisz? – usłyszałam tuż nad uchem głos Setha.
– Że bardzo was kocham – odparłam, nie odrywając wzroku od syna. Seth podniósł go z dywanu i podrzucił do góry. Blake zaśmiał się a z jego malutkich ust poszły bąbelki ze śliny. Moje życie bardzo się zmieniło. Z szalonej, niepoważnej i nierozważnej dziewczyny stałam się odpowiedzialną i kochającą matką i żoną. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że aby osiągnąć szczęście, muszę przejść w życiu tyle cierpienia. Ba, nigdy nie spodziewałabym się, że moje szczęśliwe życie z Sethem o którym marzyłam od wielu lat, kiedykolwiek się spełni. Żadne słowa nie były w stanie oddać moich uczuć, gdy po wielu miesiącach leżenia w szpitalu i poważnego zagrożenia ciąży, na świat przyszedł największy cud świata. Seth usiadł na dywaniem razem z Blakiem i włączył elektryczną kolejkę, która rozłożona była pod choinką. Miniaturowy pociąg sunął między prezentami, a mały Rollins piszczał z radości. Za nic nie oddałabym tego widoku.
Gdy w domu rozległ się dzwonek, Blake mometalnie stracił zainteresowanie kolejką i wbił wzrok w drzwi. Wzięłam go na ręcę i wyszłam na korytarz. Przed drzwiami stała moja cała ukochana rodzina.
– Wchodźcie – powiedziałam, witając się z każdym z osoba. Ciocia porwała Blake'a na ręcę i wycałowała go za wszystkie czasy.
W tym roku to ja postanowiłam zoorganizować świąteczne przyjęcie i jak zwykle mnie nie zawiedli. Roman trzymał na rękach małego Johnathana, który urodził się krótko przed Blake'm. Chłopiec był miniaturową wersją swojego ojca i już na USG można było dostrzec jego niesamowite pozy. Roman stwierdził, że jego syn na pewno będzie najlepszym wrestlerem. Seth wtedy odparł, że „zaraz po moim synu". Jojo wyrosła na śliczną dziewczynkę. Była już prawie nastolatką z czym Roman nie mógł sobie poradzić. Jego malutka córeczka powoli stawała się kobietą, a on nic nie mógł na to poradzić. Zaraz za nimi wszedł mój brat, obejmując swoją żonę. Renee wyglądała kwitnąco mimo tego, że było w ósmym miesiącu ciąży. Ten okres bardzo jej służył. Żartowała nawet, że z brzuchem czuje się piękniejsza. Dean bardzo się zmienił – dojrzał, spoważniał, jednak iskra szaleńca nie zniknęła z jego duszy. I miałam nadzieję, że już nigdy nie zniknie. W końcu jak wyglądałby świat bez tego lunatyka? Teraz mój brat czekał na swoją maleńką córeczkę, która miała się urodzić już niebawem.
– Siadajcie – powiedziałam, gdy weszliśmy do salonu. Ciocia, Galina i Renee poszły ze mną do kuchni. Zabrałyśmy się za odgrzewanie i przygotowywanie jedzenia. Oczywiście po chwili w kuchni pojawił się Roman, który – nie oszukujmy się – był lepszym kucharzem od nas. Oczywiście zaraz po cioci Clare.
W momencie, gdy wszyscy usiedliśmy do stołu, poczułam ciepło rozlewające się po moim ciele. Bardzo kochałam tych ludzi i nie mogłam sobie wyobrazić świata bez nich. W między czasie pojawili się również rodzice Setha, którzy na zabój zakochani byli w naszym synu.
Po obfitej kolacji, przyszedł czas na otwieranie prezenetów.
Ukradkiem wymknęłam się na taras z kubkiem gorącej czekolady w dłoni. Z nieba sypał delikatny śnieżek, a korony iglastych drzew uginały się pod wpływem białego puchu. Miałam wrażenie, że znajduję się w magicznej krainie.
– Wszystko dobrze kochanie? – usłyszałam głos Setha.
– Tak – odparłam – jest cudownie.
– Wiesz... tak sobie pomyślałem... – powiedział, obejmując mnie w pasie.
– Tak?
– Może postaralibyśmy się o drugie dziecko?
– Chyba oszalałeś!– odparłam ze śmiechem.
– Dobra... tak naprawdę chciałem cię zapytać, czy masz zamiar wrócić na stałe do WWE. Ostatnio dużo trenowałaś i widzę, że wciąż to czujesz.
– Chciałabym Seth, ale wiesz, że lekarze są scpetyczni.
– Pamiętaj, że będę wspierał cię w każdej decyzji.
– Wiem – odparłam i kciukiem pogłaskałam jego policzek.
– Chodźcie po swoje prezenty! – na tarasie pojawiła się Jojo. Kiwnęłam głową i poszliśmy za nią.
A z nieba wciąż sypał śnieg.
Moi kochani. Oto taki świąteczny bonus. Kocham Dirty Deeds i nie mogłam się powstrzymać, by nie napisać takiego rozdziału.
Już składałam życzenia w moim innym opowiadaniu, ale zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy je czytają.
Życzę Wam spokojnych świąt, zdrowia, weny, nieustającej chęci do życia i spełnienia marzeń. Wy moje spełniliście - ktoś chciał czytać moje opowiadania!
Dziękuję.
I oby następny rok był lepszy od poprzedniego.
Wasza nikorosie <3
YOU ARE READING
Dirty Deeds
FanfictionWWE, największa liga sportowo - rozrywkowa powitała w głównym roasterze Alice Ambrose, siostrę znanego wrestlera. Dziewczyna za cel postawiła sobie udowodnienie, że dywizja kobiet potrafi być na prawdę silna. Czy powracający po kontuzji Seth Rollins...