|24| Oh, dead.

232 32 12
                                    

– Nie możesz spać? – Usłyszałam głos Setha blisko swojego ucha. Oderwałam wzrok od okna, w które wpatrywałam się od jakiegoś czasu. Od trzech dni byliśmy w domu Setha. Zadomowiłam się tu i wyobrażałam sobie nasze wspólne życie.

– Pomożesz mi? – zapytałam. Rollins przygryzł dolną wargę i pociągnął mnie za ramiona tak, że wylądowałam na nim. Całował mnie namiętnie, nieco agresywnie. Tak, jakby był to nasz ostatni pocałunek.

W tej samej chwili zadzwonił telefon. Miałam wrażenie, że krew w moich żyłach zamarza, a sądząc po minie Setha, jego odczucia były bardzo podobne. Telefon w środku nocy nigdy nie wróżył nic dobrego. Rollins odebrał go bez słowa. Wraz z upływem czasu jego źrenice rozszerzały się. Po chwili skrzywił się i odłożył telefon.

– Seth? Proszę cię, powiedz coś – jęknęłam chwytają go za dłoń.

– Kurwa. Kurwa mać.

– Boże... powiedz!

– Sabine się zabiła. Kurwa mać. Zabiła siebie i nasze dziecko! Kurwa! – Rollins zaczął płakać. Jego całe ciało drżało pod wpływem szlochu, a ja, zamiast go przytulić, pocieszyć, wpatrywałam się w niego kręcąc głową. Jakby ten gest miał wyrzucić ze mnie tę informację. Seth uderzył pięścią w ścianę, robiąc w niej delikatne wgłębienie.

To moja wina. Tylko i wyłącznie. Gdybym nie wsadziła jej do więzienia...

– Nie – powiedziałam pozbawionym emocji głosem. A Seth płakał i płakał.



Po dwóch dniach odbył się pogrzeb. Cmentarz był wypełniony po brzegi. Ludzie ubrani w czerń szeptali coś między sobą, głównie prowadząc normalną, codzienną rozmowę. Wszyscy byli w szoku i każdy chciał brać udział w tym wydarzeniu. Gdy stanęłam w bramie cmentarza, moje serce jakby na chwilę zamarło. Seth zrobił kilka kroków do przodu, jednak gdy zorientował się, że nie idę zanim, odwrócił się w moją stronę.

– Nie powinnam tu być – odparłam. Seth rozejrzał się dookoła. Gdy obydwoje dostrzegliśmy zapłakaną matkę Sabine, westchnął ciężko.

– Może masz rację...

– Dasz radę – jęknęłam.

– Muszę – odparł ostro. Jeszcze przez chwilę wpatrywałam się, jak ubrany w czarny garnitur przedzierał się przez zebrany tłum.

Gdy wróciłam do hotelu, rzuciłam się na łóżko i wbiłam wzrok w sufit. Szpilki zsunęły mi się ze stóp i upadły z łoskotem na podłogę.

Przez ostatnie dwa dni prawie nie zamieniliśmy słowa. Nie winiłam go za to. Choć dziecko nie było planowane, to w końcu było jego. Sabine odbierając sobie życie, okradła z niego również istotę rozwijającą się pod jej sercem.

Zaczęłam płakać.

Tak bardzo obwiniałam się o to, co się wydarzyło i w podświadomości miałam wrażenie, że i Seth obarcza mnie o to winą. Nie powiedział mi tego wprost i wiedziałam, że tego nie zrobi. Zrobił się chłodny i bałam się, że nic nie będzie w stanie rozgrzać jego serca.

Wrócił po kilku godzinach. Wśliznął się do pokoju hotelowego niczym duch. Ściągnął mokrą od deszczu marynarkę i powiesił ją na wieszaku. Nawet na mnie nie patrząc, ruszył prosto do łazienki. Po prysznicu wszedł do łóżka. Przez chwilę wsłuchiwałam się w jego nierówny oddech.

– Potrzebuje czasu – stwierdził, a ja cicho westchnęłam.

– Co masz na myśli?

– Zróbmy sobie przerwę. Na te ostatnie dwa dni wolnego pojadę do domu. Muszę pomyśleć.

– Pojadę do wujka Roba i cioci Mary – odparłam szybko. Nie ukrywam, że już wcześniej myślałam o tym, by dać mu trochę czasu na przemyślenie, wyciszenie się, ale słowa "zróbmy sobie przerwę" trochę mnie przeraziły.

– Dobrze... Dobranoc.

– Seth...

– Tak?

– Kocham cię – szepnęłam. Nie odpowiedział mi, a po kilku minutach słyszałam już tylko jego spokojny oddech.



– Jak się czujesz? – spytał wujek odrywając się na chwilę od grilla. Byłam u nich od dwóch dni i od tego czasu nie miałam kontaktu z Sethem.

– Beznadziejnie – odparłam otwierając już trzecią butelkę piwa w ciągu godziny. Doskonale wiedziałam, że alkohol mnie nie pocieszy, a tym bardziej nie rozwiąże moich problemów, ale na tę chwilę nie byłam w stanie wymyśleć niczego innego. Wujek wrzucił zgrillowane burgery na tacę i podał mi je.

– Zanieś na stół – polecił, wrzucając kolejną porcję mięsa na rozgrzany ruszt. Przy stole siedzieli Dean, Renee, Roman, Galina i ciocia Clare. Jojo biegała po podwórku bawiąc się z Rocko, ukochanym psem ciotki.

Gdy zjawiłam się przy stole i postawiłam jedzenie, zapadła niezręczna cisza.

– Wow, nie domyślam się, że gadacie o mnie – powiedziałam ironicznym tonem i usiadłam na plastikowe krzesełko.

– Martwimy się o ciebie Ali – powiedziała Galina – nie gniewaj się na nas.

– Nie gniewam się – odparłam siląc się na uśmiech – ja martwię się o Setha. Jest teraz mistrzem, będzie w centrum uwagi, a to ostatnia rzecz, której teraz potrzebuje. Nie wiem jak to ogarnie.

– Seth jest silny, da radę – odparł mój brat – wszyscy dobrze go znamy. Na pewno jest mu ciężko, komu by nie było? Ale jestem pewien, że da sobie radę.

– To wszystko nas przerasta. Jutro się przekonamy czy da radę.

Witajcie ! Mam dla Was informację, pytanie i prośbę ( bardzo wielką)
1. Informacja: Opowiadanie jak wiecie jest fanowską fikcją, więc mam prawo kreować w nim świat jak zechcę. Postanowiłam w Dirty Deeds nie dokonywać podziału na SmackDown i RAW, tak będzie prościej :)
2. Pytanie: jaką długość rozdziałów byście chcieli? Ponożej 500 słów, 500-1000, powyżej 1000 ?
3. PROŚBA
Słuchajcie kochani. Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś Dirty Deeds, a nie zostawiałeś/aś nigdy gwiazdek czy komentarzy, to zachęcam do cofnięcia się do tych rozdziałów i pozostawienia po sobie jakiegoś śladu ( oczywiście TYLKO I WYŁĄCZNIE jeśli ci się podobały). Może myślicie, że Wasza gwiazdka nic nie znaczy, ale mylicie się. Każdy znak, że czytasz to opowiadanie, jest dla mnie bardzo ważny. Nawet nie wiecie jak cudowne jest dla autora widzieć, że to co pisze komuś się podoba! To już ostatni tego typu wpis, bo nie chcę żebyście myśleli, że zmuszam Was lub nachalnie namawiam do dawania tych gwiazdek. Po prostu próbukę Wam przekazać jak ważne to dla mnie jest :)
Pozdrawiam, dziękuję za ponad 200 gwiazdek i prawie 2 tyś wyświetleń.
Kocham Was!
Pozdrawiam!

Dirty DeedsWhere stories live. Discover now