Bonus 2

137 19 8
                                    

Nocne niebo za oknem było zupełnie czarne. Jaśniało momentami, gdy przecinała je błyskawica. Siedziałem przy parapecie, w ciemnej kuchni, obserwując drzewa uginające się pod wpływem silnego wiatru. Spojrzałem na paczkę papierosów zostawioną tu przez mojego ojczyma, leżącą na kuchennym blacie i przełknąłem głośno ślinę. Walić to. Sięgnąłem po nią i wyciągnąłem jednego z pięciu papierosów. Obracałem białą rurkę w dłoni, gdy usłyszałem dźwięk bosych stóp plaskających o kamienną podłogę. Po chwili światło się włączyło, a Blake na mój widok krzyknął.

– Ale się przestraszyłem – powiedział i złapał się za serce. Miał na sobie piżamę w postacie z jakiejś najnowszej bajki. Mój syn miał już pięć lat.

– Przepraszam. Chodź – powiedziałem i poklepałem swoje kolano. Blake usiadł i wtulił głowę w moje ramię – czemu wstajesz w nocy?

– Chciało mi się pić – odparł i spojrzał na mnie swoimi wielkimi, brązowymi oczami.

– Chcesz soku?

– Kakao – odparł, a ja poczochrałem jego ciemne włosy. Wszyscy twierdzili, że wyglądał jak mój mały klon. Usta, nos i uśmiech jednak zdecydowanie odziedziczył po Alice. Wlałem mleka do garnka i wstawiłem go na kuchenkę – tatusiu?

– Tak?

– Czemu dzisiaj płakałeś? – zapytał, a ja poczułem nieprzyjemny skurcz w żołądku.

– Cieszyłem się, że twoja siostrzyczka zaczęła chodzić – odparłem i pogłaskałem go po głowie.

– Ale to było później – odparł stanowczo. Westchnąłem ciężko i spojrzałem w swoje odbicie w oknie.

– Wiesz, nie będę mógł już uprawiać wrestlingu i zrobiło mi się smutno.

– Ale dlaczego? Wujek Dean i wujek Roman są starsi i mogą – odparł, a ja zaśmiałem się pod nosem.

– Mam chore kolano.

– I przez to już nie będziesz wrestlingować?

– Właśnie – odparłem. Blake zamilkł i w ciszy obserwował, jak przygotowuję mu kakao. Gdy postawiłem przed nim jego ulubiony kubek z podobizną Undertakera, znowu wbił we mnie spojrzenie.

– A mama?

– Co mama?

– Mam wróci do WWE?

– Myślę, że tak. Jest jeszcze bardzo młoda – odparłem, czując lekkie ukłucie zazdrości – Rosie jest już większa i teraz ja będę w domu, by się nią opiekować.

– A ja będę mógł wrestlingować?

– Jak troszkę podrośniesz i mama się zgodzi, to pewnie że tak.

– A nie będę mieć chorego kolana jak ty?

– Nie – odparłem pełen nadziei.



Musiałam to napisać, bo kurde, to mi się przyśniło. To musiało być przeznaczenie. Chyba nie mogę się rozstać z DD. 

Pozdrawiam :)

Dirty DeedsWhere stories live. Discover now