|21| Battleground.

283 23 10
                                    

Rozdział dedykuję PaniReigns , za to, że ostatnio się o mnie martwiła :D



Następny tydzień był bardzo spokojny, co absurdalnie sprawiało, że robiłam się coraz bardziej nerwowa. Już następnego dnia miała się odbyć gala, na którą wszyscy czekaliśmy – Battleground. Przez te kilka dni nie było momentu, w którym bym o tym nie myślała. Pracowałam nad taktyką, trenowałam do upadłego i wciąż, wciąż wariowałam. Leżałam właśnie w ringu, w centrum treningowym WWE i dysząc ze zmęczenia, nieprzytomnie wgapiałam się w sufit. Krople potu spływały po moim ciele, a kilka łez niespodziewanie potoczyło się po policzkach. Nie za bardzo wiedziałam dlaczego płacze – czy ze zmęczenia, czy może z nagromadzenia tych wszystkich emocji, więc gdy usłyszałam kroki zbliżającej się do mnie osoby, przetarłam szybko twarz i oczy ręcznikiem leżącym obok mnie. Ktoś przeszedł pomiędzy linami i kucnął przy mnie. Wbiłam spojrzenie w Setha. Z przykrością zauważyłam, że blond końcówki już prawie całkowicie się zmyły. Żałowałam, bo bardzo lubiłam tę fryzurę. Koszulka z herbem Gryffindoru opinała jego mięśnie.

– Musisz kupić sobie nową, ta jest już chyba za mała.

– Przypakowałem – odparł i położył się obok mnie.

– Jak tam spotkanie z Sabine?

– Ciężko to nazwać spotkaniem. Gadanie przez kuloodporną szybę.

– Jak się czuję?

– Fatalnie. A wygląda jeszcze gorzej. Próbowała się uśmiechać, ale widzę, że kiepsko z nią. Powiedziałem o tym terapeutce, która się nią opiekuję. Może przeniosą ją do takiego specjalnego szpitala...

– Żałuję, że ją pozwałam.

– Hej, kochanie – Seth pogłaskał mnie po twarzy, wstał i wyciągnął ręce w moją stronę – obydwoje wiemy, jak wyglądała ta sytuacja. Nie możesz się teraz to obwiniać. To ona doprowadziła się do tej sytuacji. Musi się z tym liczyć.

– Ale ona jest w ciąży – jęknęłam opierając się o jedną z lin.

– Pompki!

– Co? – zapytałam wbijając wzrok w mojego chłopaka.

– Dawaj, pompki, już – odparł i sam ułożył się w pozycji do tego ćwiczenia. Zaśmiałam się i wykonałam polecenie mojego niezawodnego trenera.



Następnego dnia nadeszło Battleground. Jedną z największych zalet tegorocznej gali zdecydowanie była muzyka. Dwie oficjalne piosenki wpadały w ucho i zostawały tam na długie godziny. Przed walkami wraz z Sethem, Deanem i Romanem siedzieliśmy w szatni. Chłopaki rozmawiali ze sobą śmiejąc się i rozładowując napiętą atmosferę. Westchnęłam cicho wspominając cudowne czasy The Shield. Łzy błysnęły w moich oczach, gdy nagle w szatni pojawili się wujek i ciocia. Podbiegłam do nich niczym małe dziecko i mocno uściskałam.

– Kochanie, bo nas podusisz – zaśmiała się kobieta.

– Wybaczcie – odparłam – strasznie się cieszę, że was widzę.

– Jak emocje przed walką chłopaki? – wujek przywitał się z Sethem i Romanem uściskiem dłoni, a Deana mocno przytulił.

– Na razie stabilnie – odparł brat głaszcząc pas leżący na jego kolanach.

– Jesteśmy z was na prawdę dumni – wujek westchnął.

– To wszystko tylko i wyłącznie dzięki wam. Gdyby nie to, że się nami zaopiekowaliście, pomogliście nam wyjść na ludzi... – wyszeptałam, nie kryjąc łez wzruszenia.

Dirty DeedsWhere stories live. Discover now