|28| Dirty dancing.

246 19 5
                                    

– Dawaj Ali, nie ociągaj się!

– Tak się odzywasz do narzeczonej? – jęknęłam, po raz kolejny podciągając się na drążku. Trening z Sethem zawsze był ciężkim przeżyciem, bo Rollins miał obsesję na punkcie crossfitu. Był tak zapalony i entuzjastyczny, że każdy kto z nim trenował dawał z siebie dwa razy więcej. Bardzo mi to imponowało, inspirował wielu ludzi.

– Jesteś strasznie blada – powiedział Seth.

– Bo mnie maltretujesz! – zaśmiałam się i usiadłam pod ścianą dysząc ciężko. Chłopak wbił we mnie zaniepokojone spojrzenie i pogłaskał po włosach.

– Ali, dobrze się czujesz?

– Tak – odparłam – po prostu słabo spałam.

– Zauważyłem. Strasznie się wierciłaś, byłaś spocona.

– Miałam koszmary – odparłam. Seth usiadł naprzeciwko mnie po turecku. Zaśmiałam się widząc go w tej pozycji.

– Opowiedz mi.

– Nie...

– Proszę – szepnął i zrobił uroczą minkę szczeniaczka.

Niech cie Rollins.

– Śniła mi się Sabine... Powiedziała, że mam się zając dzieckiem... – odparłam chowając twarz w dłoniach. Seth westchnął ciężko. Po chwili wstał i wyciągnął ręce w moją stronę. Chwyciłam je. Podniósł mnie do góry. Podszedł do radio i pogłośnił .

– O... The Ronettes, Be my baby. To z Dirty Dancing – zaśmiałam się słysząc piosenkę. Seth chwycił mnie w objęcia i obrócił kilka razy.

– Oh tak, z jedynego romantycznego filmu jaki lubisz! – odparł. Zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki i udawać ruchy taneczne z filmu. Cieszyłam się, że na siłowni jesteśmy zupełnie sami. Jeżeli ktoś zastałby nas w tej sytuacji, zapewne pomyślałby, że jesteśmy nienormalni.

Ale... w sumie jesteśmy.



Tydzień później, na kolejnym RAW, w końcu odbyła się walka rewanżowa z Paige. Ostatnie noce nie należały do najlżejszych – budziłam się z płaczem, drżałam i nie mogłam spać. Co noc widziałam twarz Sabine. Na początku sny wydawały się być zupełnie normalne. Rozmawiała ze mną, wyglądała zdrowo i pięknie. Z każdą kolejną nocą jej twarz zmieniała się – szarzała, oczy były czerwone. Potem było już gorzej – z jej ust wychodziły robaki, przez skórę zaczynały prześwitywać kości. Jej ciało było już w pełnym rozkładzie. Nie mogłam tego znieść. Podczas walki byłam kompletnie nieprzytomna. Paige powaliła mnie w trzy minuty. Leżałam bezwładnie na ringu. Sędzia kucnął obok mnie i szeptem zapytał, czy wszystko jest w porządku. Jęknęłam, że tak, poleżałam chwilę i postanowiłam wreszcie się podnieść. Powlekłam się po rampie, ignorując zmartwionych fanów. Dziękowałam bogu, że ta walka nie była o tytuł. Na zapleczu pierwszą osobą, jaka do mnie podeszła, był Triple H.

– Wszystko ok dzieciaku? Wyglądasz jak trup. Wywiniesz nam ten sam numer co Paige? – zapytał, a ja kiwnęłam tylko głową i usiadłam na krześle.

– Potrzebuję pogadać z psychologiem – odparłam.

– Znowu powracają twoje problemy?

– Nie... tym razem chodzi o coś zupełnie innego... – odparłam, przecierając twarz dłonią. W pomieszczeniu zjawił się się Seth.

– Kochanie, wszystko dobrze? – zapytał. Westchnęłam ciężko.

– Ali chyba potrzebuje trochę wolnego – stwierdził Hunter zwracając się do Setha.

– Może wrócisz do domu? – zagadnął, a ja kiwnęłam głową. Jedyne czego teraz potrzebowałam to spokój.

– Seth... wróć z nią. Powiemy, że masz lekką kontuzję – wtrącił szef.

– Dzięki – Seth uścisnął dłoń mężczyzny i pomógł podnieść mi się z krzesła.



Gdy tylko pojawiłam się w naszym nowym domu, odetchnęłam z ulgą. Widok drzew za oknem bardzo mnie uspokajał, a oddychanie świeżym, leśnym powietrzem cholernie pomagało. Seth pojechał do Cincinnati, wraz z moją ciocią, aby spakować moje rzeczy i przywieźć je do nowego domu. Gdy wrócili, zaczęłam rozpakowywać się już na dobre. Wieczorem siedzieliśmy i rozmawialiśmy.

– Cieszę się waszym szczęściem kochanie – powiedziała ciocia, a ja posłałam jej uśmiech.

– Dziękuję – odparłam i przytuliłam się do niej. Przymknęłam oczy i zaciągnęłam się zapachem jej perfum. Był mocny, stonowany. Zupełnie różnił się od moich, bo sama uwielbiałam słodkie, owocowe lub kwiatowe zapachy. Gdy tylko go poczułam, przypomniało mi się, jak byłam mała i tuliłam się do cioci w cięższe dni. Czasem nawet wyobrażałam sobie, że zamiast niej, siedzi tam mama.

– Dobrze kochani, ja pójdę się położyć. A ty musisz jutro pojechać do lekarza – pogroziła mi palcem niczym małemu dziecku, a ja kiwnęłam głową i zaśmiałam się. Ciocia Clare udała się do gościnnej sypialni, a ja zostałam sam na sam z Sethem. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy, w milczeniu wpatrując się w ogień buchający w kominku.

– Chcesz wina? – zapytał, a ja pokiwałam głową.

– Chyba nawet to nie pomoże mi zasnąć – odparłam, czując jak pod powiekami zbierają się łzy. Byłam zmęczona i przerażona. Rollins usiadł obok, otulił mnie kocem i również się pod niego wśliznął.

– Jutro idziesz do lekarza, a wieczorem zjedzie się do nas cała ekipa. Musisz się wyspać.

– Pojutrze wybiorę się na cmentarz do Sabine – wyparowałam nagle.

– Pojadę z tobą.

– Nie – odparłam. Kątem oka dostrzegłam, że zamierza protestować, więc położyłam palec na jego ustach. – Muszę to zrobić sama Sethie. Muszę zwalczyć moje demony.

– Dobrze kochanie – odparł i pocałował mnie w czoło. Przymknęłam oczy.

Pierwszyraz od tak długiego czasu, przespałam spokojnie całą noc 

✖✖✖
Jeszcze dwa... Jak emocje? Zdradzę Wam jak będzie się nazywać kolejne opowiadanie.
' A kiss at midnight '
Zaciekawieni? 😁😁 Powiem Wam, że pisanie tych ostatnich rozdziałów jest dla mnie coraz bardziej emocjonujące. Aż się łezka w oku kręci.
Miłej niedzieli ❤

Dirty DeedsWhere stories live. Discover now