Docieramy do drzwi od Malfoyowego pokoju. Właściciel nie wie, do czego służy klucz, więc wyręczam go i przekręcam metal, otwierając drzwi.
Pomieszczenie jest schludne i przyjemnie urządzone: łóżko z białą pościelą, na którym się sadowię, mała kuchnia z niezbędnymi sprzętami, drzwi do łazienki, stół i dwa krzesła, jakieś szafy, czarny dywan pośrodku. Podsumowując, zwyczajny hotelowy pokój, co tłumaczy skrzywioną twarz Malfoya.
– Łóżko masz genialne – mówię, klepiąc miejsce obok siebie. Chcę trochę poprawić mu nastrój. Zły Malfoy oznacza wyżywanie się na biednym Harrym w postaci niezbyt miłych epitetów.
– To propozycja, Potter? – pyta z ironicznym uśmiechem. Wzdycham, czerwieniąc się trochę. Co siedzi w głowie tego zboczeńca? Ech...
– O-oczywiście, że nie!
– Rumienisz się, Potty, więc może jednak? – To ja mu chcę poprawić humor, ale nie, Pan Malfoy Wielki nie potrafi powstrzymać się od drwin.
– Skończ z tymi głupimi insynuacjami!
– Jesteś nawet znośny, gdy masz takie czerwone policzki – mówi i siada obok mnie. Czuję, jak moje policzki robią się jeszcze bardziej czerwone. Potter, weź się w garść! Patrzę na jego bladą twarz, na iskierki w zazwyczaj martwych oczach i myślę, że rozbawianie Malfoya jednak się udało.
– Malfoy!
– Więc co teraz? – pyta mnie, wpatrując się w sufit. Może pyta o te poważne sprawy, ale nie potrafię o nich rozmawiać, po prostu nie.
– Potrzebujesz jedzenia. Czyli idziemy na zakupy!
Może mam halucynacje z powodu utraty krwi, ale czy na wspomnienie o zakupach nie zaświeciły mu się oczy? Jak dziecku, któremu obiecano dodatkowy prezent pod choinkę.
– No chodź! – mówi i ciągnie mnie za rękę. Mocny uścisk jest przyjemnie ciepły.
Zostaję wyciągnięty przez drzwi, oczywiście potykam się po próg, ale to mi przypomina, że powinniśmy je zamknąć.
– Czekaj – mamroczę i przekręcam klucz. Chowam go w kieszeni i spoglądam na zniecierpliwionego chłopaka. – To przeciw włamaniu, żeby cię nie okradli – tłumaczę.
Malfoy mnie nie słucha, tylko zbiega po schodach. Patrzę na niego i uderza we mnie myśl, że nadal jest w czarodziejskich szatach.
– Czekaj! – krzyczę i biegnę za nim. Słyszę jego śmiech lekko przytłumiony przez zadyszkę. Doganiam go po kilkunastu stopniach. Zbiegam na jedną z klatek schodowych i obracam się twarzą w jego stronę.
– Wiesz przynajmniej, gdzie masz iść? – pytam, szczerząc zęby. Zatrzymuje się w półkroku i mówi:
– Szczegóły. Ważne, że ty wiesz.
Policzki ma lekko zaróżowione, jakby przyprószone pudrem, oczy wyglądają na zaczarowane z tymi świecącymi iskierkami. Jednym słowem, wygląda jakby dobrze się bawił. Uciekając przede mną. Super, Malfoy. W tym momencie dociera do mnie, jak bardzo się zmienił. Albo tak naprawdę go nie znałem, bo prawdziwą osobowość skrywał za maską śmierciożercy.
– Jednak najpierw powinniśmy się udać po ubrania dla ciebie.
– Z tymi jest coś nie tak? – pyta i spogląda na swoje szaty.
– Zupełnie w porządku – zapewniam go – ale nie dla mugoli.
Po przymierzeniu dosłownie milionów par T-shirtów, bluz i jeansów w końcu wychodzimy obładowani torbami. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że było nawet zabawnie. Malfoy co rusz znikał w przebieralni, widząc chodź jedno skrzywienie na mojej twarzy, by pojawiać się w koszuli o innym odcieniu zieleni.
CZYTASZ
Krwawy Szlak Uczuć ||DRARRY||
FanficHarry spotyka Draco przypadkiem, na hałaśliwej, mugolskiej ulicy. Każdy z nich nosi swoje demony, ale razem potrafią zapomnieć, wśród deszczu, pocałunków i słodkiej czekolady odkrywają, że to drugi człowiek jest w życiu najważniejszy. Ostrzeżenia:...