Rano zostaję obudzony przez panią Pomfrey, by zrobić badania i przyjąć dzienną dawkę eliksirów.
Promienie słońca wpadają przez okno, sprawiając, że Skrzydło Szpitalne wygląda jeszcze jaśniej niż zwykle. Mrużę oczy, a pielęgniarka pyta:
– I jak się czujesz?
– W porządku, naprawdę – odpowiadam szczerze.
– Żadnych zawrotów głowy? – dopytuje się podejrzliwie i rzuca na mnie jakieś zaklęcie.
– Nic a nic. Jestem zdrów jak ryba.
– Nie przesadzajmy, panie Potter. Nadal pan jest osłabiony i niedożywiony, martwię się też o pana głowę...
– Nie ma powodu. Jak dla mnie to mógłbym już iść na lekcje.
– Co to, to nie! – oburza się. – Musisz nabrać sił. Zaraz przyniosę ci śniadanie i kolejną porcję eliksirów, których nie wolno brać na czczo.
Wzdycham cicho i kładę się na wznak na łóżku, wiedząc, że to będzie długi tydzień. Naprawdę nic mi nie jest, czuję się w porządku, może lekko otumaniony, ale w porządku. Byłbym w stanie wysłuchać wykładu McGonagall ze zrozumieniem czy nie wysadzić kociołka na eliksirach... zbyt szybko.
Gdy jem obfite i odżywcze śniadanie, które przyniosły skrzaty, do Skrzydła Szpitalnego wręcz wpada zdyszana Hermiona. Jej policzki są zaróżowione, a włosy przyklejają się do spoconej twarzy. Jedynym słowem: wygląda jak po przebiegnięciu maratonu.
– Biegłaś tutaj całą drogę? Coś się stało?
– Nie, nic...Zupełnie nic. Chciałam po prostu... zobaczyć, czy... wszystko z tobą w porządku – mówi, starając się uspokoić zdyszany oddech.
– Chcesz trochę? – pytam, widząc wzrok, jakim obdarza jajecznicę i grzanki. Hermiona przełyka ślinę i nieśmiało kiwa głową.
– Więc co się stało? – pytam, gdy wszystkie talerze są puste. Hermiona wyciera usta pomarańczowe od soku dyniowego rękawem szaty i spuszcza wzrok.
– Pewne komplikacje...
Marszczę brwi. Nie, nie mógłby...
– Malfoy? – pytam zaintrygowany, licząc w duchu, że to nie on.
– Malfoy? – dziwi się. – Nie, tym razem nie o niego chodzi. Po prostu wczoraj wydarzyło się coś dziwnego, znaczy ktoś mnie o coś spytał, a ja powiedziałam, że odpowiem mu dzisiaj – rumieni się – ale zupełnie nie mam pojęcia, nie mam cholernego pojęcia, co mu odpowiedzieć. – Patrzy na mnie zrozpaczona i wygina swoje palce.
– Czyli uciekasz przed chłopakiem, który spytał, czy nie chciałabyś się z nim umawiać, tak? Dobrze zrozumiałem.
– Tak – mamrocze żałośnie. – Eryk jest miły i mądry, i inteligentny i naprawdę, możemy rozmawiać ze sobą dość swobodnie, ale... ja nie wiem, czy to jest miłość.
– A czy musi? – Hermiona wzrusza ramionami i ponownie wygina palce tak mocno, że aż strzelają kości. – Przestań tak robić, mam wrażenie, jakbyś chciała połamać wszystkie palce w ręce. Kto wtedy pożyczy mi notatki, hm?
Wreszcie pojawia się u niej lekki uśmiech.
– Jeśli nie chcesz się z nim umawiać, to tego nie rób. Ale jeśli chciałabyś, ale boisz się reakcji innych, to zgódź się.
– Myślisz, że to będzie w porządku wobec was? Pamiętasz Rona w czwartej klasie?
– Zostaw tego idiotę mi – odpowiadam. Hermiona śmieje się cicho i przytula z całej siły.
CZYTASZ
Krwawy Szlak Uczuć ||DRARRY||
FanfictionHarry spotyka Draco przypadkiem, na hałaśliwej, mugolskiej ulicy. Każdy z nich nosi swoje demony, ale razem potrafią zapomnieć, wśród deszczu, pocałunków i słodkiej czekolady odkrywają, że to drugi człowiek jest w życiu najważniejszy. Ostrzeżenia:...