– Zginęło dwóch członków Zakonu Feniksa – mówi pan Weasley, przewracając stronę.
– Kto? – pyta Ron z pełnymi ustami.
– Nie znacie – wcina się jego mama.
Robi mi się zimno. A jednak Voldemort nie próżnuje, cały czas działa, tylko ja siedzę bezczynnie i rozpaczam nad tym, jak mi źle.
Chwytam kurczowo gorący kubek i upijam łyk napoju. Nie potrafię zdobyć się na odwagę i spojrzeć w oczy komukolwiek z obecnych.
– Wydarzyło się jeszcze coś ważnego? – rozlega się dźwięczny głos Hermiony. W duchu dziękuję za to pytanie. Strach mnie zżera od środka, nie wiem, czy odważyłbym się unieść głowę i zadać to pytanie.
– Oczywiście w ostatnich tygodniach było sporo ataków na mugoli, wielu z nich zginęło. W dodatku Sami-Wiecie-Kto rekrutuje nowych popelczników, ludzie są przejęci strachem, nawet boją się puścić dzieciaki do szkoły.
– To zrozumiałe – przytakuje mu żona.
– Ale przecież Hogwart jest najbezpieczniejszy! Tam jest Dumbledore! – odzywa się Ron.
Siedzę cicho i zatapiam swój wzrok w ciemnym naparze. Czuję się winny temu wszystkiemu. Powinienem coś zrobić, do cholery! Zamiast tego siedzę bezczynnie i jem śniadanie, gdy tam gdzieś giną ludzie po długich i bolesnych torturach.
– Ale strach i tak pozostaje... Dochodzi jeszcze kwestia Kwatery Głównej...
– Coś nie tak z domem Sy... Na Grimmauld Place? – Nie jestem w stanie wypowiedzieć imienia Syriusza bez łamania się głosu, więc powstrzymuję się w ostatniej chwili.
– Nie wiadomo, czy jest bezpieczny. Dumbledore próbuje coś zdziałać, ale to potrwa. Nie jesteśmy pewni, czy teraz to Bellatriks nie została jego właścicielką... Oczywiście jest testament, ale on nie rozwiązuje sprawy.
– Testament? – pytam, unosząc wzrok.
– Tak. Przypuszczam, że niedługo nastąpi jego odczytanie.
Niebiosa chyba uparły się, aby wszystko przypominało o Syriuszu. Czy nie ma innych tematów, naprawdę?
– Harry, masz ochotę na mały mecz? – Ron wytrzepuje ubrania z okruszków tosta i uśmiecha się.
– Pewnie.
Na zewnątrz jest ciepło, pomimo wczesnej pory. Wieje słaby wiatr, nie powinien zbytnio przeszkadzać w grze.
Rozglądam się po przestronnym podwórzu i pocieram ręce zniecierpliwiony. Tak dawno nie latałem... Chcę już poczuć ten niesamowity przypływ adrenaliny i uczucie, jakbym był ponad tym wszystkim.
– Gotowy? – Ron wychodzi z domu wraz z Ginny. Oboje mają starsze modele Zamiataczy, Ron dokładnie ten, który dostał od rodziców za zostanie prefektem. Bliźniacy jeszcze nie dotarli, więc nie możemy zagrać w prawdziwy mecz.
– Na quidditcha o każdej porze.
– Skończcie gadać i chodźmy grać! – mówi zniecierpliwiona Ginny i wzbija się w powietrze. Rude włosy wznoszą się wokół jej sylwetki i do głowy przychodzi mi myśl, że jest atrakcyjna na swój sposób.
Szybko wsiadamy na miotły wraz z Ronem i po chwili rozpoczynamy grę, strzelając gole na zmianę.
♦♦♦
– Ha! Szach i mat! – woła Ron, a jego królowa rozbija mojego króla na kawałeczki, które rozsypują się po szachownicy.
– Znowu – mamroczę znudzony i po raz piąty tego dnia próbuję pozbierać się po porażce. Ron szczerzy zęby w wyrazie czystej radości i satysfakcji.
Na dworze pada siarczysty deszcz i mamy stanowczy zakaz opuszczania budynku, co skutkuje obecną sytuacją.
Hermiona zerka na nas zza opasłej książki, którą obecnie czyta, przewraca oczami i wraca do lektury, zagarniając zbłąkany lok za ucho.
– Nie zniosę już kolejnej partii – oświadczam i kładę się na wznak. Z moich ust dochodzi ciche westchnienie.
– Masz rację, gra bez wyzwania robi się nudna, nawet pomimo wygranej.
– Hej!
– Żartuję przecież, stary.
Po chwili obaj wybuchamy śmiechem, ale ja milknę po chwili, straciwszy ochotę. Po prostu chciałbym się położyć i zasnąć.
– Może pójdziemy do wioski obok? – odzywa się Hermiona i odkłada książkę na stolik. – Ginny mówiła, że mają tam przepyszne ciasta o ciekawych smakach.
– Czekolada? – pytam, czując napływający entuzjazm.
– I nie tylko.
– Ale mama...
– Przecież nie łamiemy prawa, Ron! To tylko wyjście na słodycze z przyjaciółmi.
– Ona się wścieknie, a widzieliście ją wkurzoną? Nie? I niech tak zostanie.
– Ron, no weź! Przestrzegasz reguł bardziej niż Hermiona? – Patrzę na niego sugestywnie, co powoduje, że się rumieni i szybko podnosi, zamykając pudełko z szachami.
– Na co czekacie? Idziemy? – pyta.
Wymieniamy z Hermioną rozbawione spojrzenia i kierujemy się na palcach na korytarz, gdzie bierzemy bluzy z kapturami i cichaczem wymykamy się z Nory. Ron przez chwilę stoi nasłuchując, po czym zamyka skrzypiące drzwi. Pani Weasley jest w kurniku, a jej mąż w pracy, dzięki temu mamy szansę na ucieczkę.
Gdy tylko się zamykają, puszczamy się biegiem w stronę ścieżki do wioski. Śliska trawa skrzypi pod podeszwami butów, a mżawka sprawia, że włosy Hermiony bardziej przylegają do ciała.
W bezpiecznej odległości przystajemy, by złapać oddech, po czym Ron i Hermiona wybuchają śmiechem, a na moich ustach pojawia się lekki uśmiech.
– Szybciej! – pogania nas Ron, gdy widać już zabudowania miejscowości.
– I pomyśleć, że to ty się najbardziej opierałeś – stwierdza fakt Hermiona. Jej słowa jeszcze bardziej potwierdza fakt, że Ron w malutkim, rodzinnym lokalu zjada trzeci kawałek ciast cytrynowego.
Uśmiecham się do nich znad swojego czekoladowego tortu z wiśniami i wpycham kolejny kawałek słodko-kwaśnego przysmaku do ust.
– To był genialny pomysł – stwierdza wreszcie Ron, oblizując widelczyk.
– Zdecydowanie – przytakuję mu.
– Chodźmy. Twoja mama będzie się martwić, Ron – mówi Hermiona i podnosi się z miękkiej sofy. Chłopak wzdryga się na samą myśl o reakcji swojej rodzicielki i szybko dopija herbatę, by podążyć za nami.
Trzask.
Rozglądam się wokoło. Trzask aportacji? I to tak głośny?
Nagle pojawiają się postacie w białych maskach przypominających czaszki i czarnych pelerynach. Śmierciożercy.
– Co się dzieje? – dobiega mnie przerażony głos Hermiony. Przełykam ślinę.
– Nie wiem...
A potem lecą pierwsze zaklęcia, a ludzi ogarnia panika.
________________
Następne krople będą się ukazywały w całości. Po prostu są zbyt krótkie i nie ma sensu, aby je dzielić. Zapraszam za dwa tygodnie!
CZYTASZ
Krwawy Szlak Uczuć ||DRARRY||
FanfictionHarry spotyka Draco przypadkiem, na hałaśliwej, mugolskiej ulicy. Każdy z nich nosi swoje demony, ale razem potrafią zapomnieć, wśród deszczu, pocałunków i słodkiej czekolady odkrywają, że to drugi człowiek jest w życiu najważniejszy. Ostrzeżenia:...