— Idziemy? — pytam, kiedy oboje jesteśmy już najedzeni. Malfoy kiwa głową, więc wychodzimy z lokalu. I tu pojawia się mój problem: gdzie teraz?
Jest już po siedemnastej, zostały mi jakieś dwie godziny wolności, więc plac zabaw będzie raczej dobrym pomysłem. Draco Malfoy na zjeżdżalniach? Muszę to zobaczyć, koniecznie.
— Gdzie idziemy? — pyta po dwóch minutach marszu. Czyżby uaktywnił się Malfoy-Zrzęda?
— Dowiesz się na miejscu — mówię, chcąc go zdenerwować. Należy się Fretce!
— Ale z ciebie nudziarz! — oburza się i nie odzywa przez kolejne pięć minut, a ja mam święty spokój.
W końcu docieramy do maleńkiego placyku otoczonego krótko przystrzyżonym żywopłotem. Są tutaj dwie huśtawki z rdzewiejącego już metalu, zjeżdżalnia z domkiem i jaskrawożółta karuzela.
Rzucam się na huśtawki i siadam na jednej, zaraz odpycham się i lecę w górę, czując w piersi to uczucie, jakby serce unosiło się do nieba.
— Co to jest? —Malfoy siada na drugiej i przygląda się moim poczynaniom.
— Huśtawki! Radość dzieciństwa! — A raczej marzenie, żeby Dudley i jego paczka już poszli i żebym mógł się pobawić bez obawy o swoje zdrowie.
Fretka w dalszym ciągu siedzi i wpatruje się we mnie.
Wzdycham ciężko i ryję nogami o piasek, hamując. Zsiadam i podchodzę do chłopaka.
— Gdy się wznosisz, prostuj nogi, gdy cofasz, podkurczaj! — mówię i pcham go z całej siły z radosnym uśmiechem na twarzy. Widocznie Malfoyowi nie jest do śmiechu, bo drze gardło, jakby go co najmniej obdzierali ze skóry.
— Zdejmij mnie! ZDEJMIJ! Ja tu zginę!
— Nie pozwolę na to — odpowiadam ze śmiechem. — Najwyżej nabawisz się kilku obtarć.
— Obtarcia?! — piszczy jak dziewczyna. — Na tej alabastrowej skórze?! Ja ci dam obtarcia, Potter! Zdejmuj mnie stąd! Natychmiast!
Łapię za łańcuchy i przytrzymuję w miejscu. Gdy Malfoy czuje pewny grunt pod nogami, zrywa się i dopada mnie, łapiąc za górę bluzy.
— Nigdy więcej — mówi. W jego szarych oczach mogę dostrzec przerażenie. Co on taki strachliwy?
— To może teraz delikatnie? — Próbuję go przekupić. Obrałem sobie za cel ukazania Malfoyowi uroków życia jako mugol, tak łatwo mi się nie wywinie.
Patrzy na mnie spod przymrużonych powiek. Zastanawia się, czyli mam szansę.
— No, chodź — nalegam. — Zobaczysz, czysta radość dzieciństwa. Każdy dzieciak o tym marzy.
— Tak się bawią mugolskie dzieci?
— Yhym! — Nie rozumiem sensu jego pytania, ale nie chce mi się tego drążyć. Łapię go za rękę. Jakaś część mnie rejestruje, że jest gładka, ciepła i przyjemna w dotyku. Ciągnę go ponownie do huśtawki, Malfoy drepcze za mną z zdezorientowaną miną, co chwilę zerkając na nasze złączone dłonie. Wolę nie zastanawiać się, co właśnie o mnie myśli. Po prostu nie mogę zdobyć się na to, żeby ją puścić. Nie chcę tego zrobić.
Fretka siada na plastikową huśtawkę i patrzy na mnie z przerażeniem. Teraz nasze dłonie nie są już złączone i czuję przeraźliwą pustkę, którą maskuję głupkowatym uśmiechem.
Popycham huśtawkę delikatnie, wznosząc Malfoya lekko w górę. Jego włosy błyszczą, gdy są rozsypywane przez wiatr. Odwracam wzrok zmieszany i skupiam swoje myśli na huśtaniu chłopaka.
CZYTASZ
Krwawy Szlak Uczuć ||DRARRY||
FanficHarry spotyka Draco przypadkiem, na hałaśliwej, mugolskiej ulicy. Każdy z nich nosi swoje demony, ale razem potrafią zapomnieć, wśród deszczu, pocałunków i słodkiej czekolady odkrywają, że to drugi człowiek jest w życiu najważniejszy. Ostrzeżenia:...