Rodzaj: łatkaDo rozdziału: 6
Tytuł: Na pewno przeżył
Perspektywa: Draco Malfoy
Slash: brak
Wiek: 13 +
Uwagi: brak
Autor: Oxyte
Długość: 2 strony
Na pewno przeżył. Idioci zawsze mają szczęście.
Peron dziewięć i trzy czwarte jest zatłoczony w niemożliwy sposób. Skrzek sów, rechot żab i wszelakiej tonacji krzyki ludzi podrażniają moje wrażliwe uszy. Przebiegający gówniarz trąca mnie łokciem, uciekając przed kolejnym. Obaj śmieją się do rozpuku, a ja warczę:
– Uważaj, do cholery! – Strzepuję niewidzialny kurz z czarnej szaty i zaczynam wędrówkę w stronę pociągu.
– Ronaldzie, znowu czymś się ubrudziłeś! – Nienawidzę siebie za to, że obracam się z nadzieją na te słowa. Stara Weasley wyciera twarz wściekle czerwonego Wiewióra, który krzywi się i coś tam mamrocze pod nosem. Pewnie boi się wyrażać swoje zdanie przy matce. Żałosne. Przygarniał kocioł garnkowi, rozlega się w mojej głowie głos Harry'ego. Prycham. Że też w takich chwilach muszę sobie przypominać Pottera i jego mugolskie powiedzonka.
Zauważam, że Wieprzlej ma długą, ale stosunkowo cienką bliznę wzdłuż krzywizny szczęki. Wypatruję czarnej czupryny wśród tsunami rudzielców, ale jak na złość nie mogę go zobaczyć. W tłumie przeciska się ta szlama, o mało mnie nie popychając i ściska Weasleya. Już nie wiem co gorsze – dotykać tej małej, brudnej szlamy czy biednego i śmierdzącego Wieprzleja.
Granger mówi coś z przejęciem, a ja przeklinam panujący zgiełk, bo z całą pewnością rozmawiają o Potterze, tylko ja nie jestem w stanie dosłyszeć, czy przeżył.
Na pewno przeżył. Gdyby nie, jego przyjaciele od siedmiu boleści nie byliby tak weseli, chociaż Granger ma cienie pod oczami, a jej włosy są jeszcze większą plątaniną kołtunów niż zwykle (nie wiedziałem, że tak się da).
Szlama szepcze coś do usta rudzielcowi i zgodnie odwracają się w moją stronę. Niech sobie myślą, co chcą. Że knuję plan zamordowania królików czy innych bzdurnych istot. Arystokrata ma się dobrze, jakbyś chciała wiedzieć, wścibska kujonko, która śmie mieć lepsze oceny ode mnie.
Unoszę podbródek, patrząc na nich z wyższością i mrużę oczy. Weasley wykrzywia twarz w gniewie, a Granger łapie go za ramię i siłą przytrzymuje w miejscu.
Zadowolony łapię mocniej uchwyt kufra i wchodzę do pociągu. Znajduję przedział, gdzie Pansy zajęła już miejsce. Siadam jak najdalej od niej, ignorując trajkotanie o wakacjach. Wiem, że to nie mówi ona, tylko jej matka. Pansy jest taka jak ja, przywdziewa maskę wykutą przez rodzinę, ale to nie oznacza, że muszę z nią rozmawiać.
Wyciągam książkę do eliksirów i zaczynam czytać pierwszy rozdział. Po kilku minutach drzwi do przedziału otwierają się i do środka wtacza się Crabb wraz z Goylem.
– Co żeście znowu żarli? – pytam z obrzydzeniem. Ich pulchne twarze są ubrudzone czekoladą, bitą śmietaną i czerwonym dżemem.
– Tyle tego było, że no... nie pamiętam już.
Czyli znęcali się nad pierwszakami, albo kopali jakieś zwierzę, podgryzając słodycze. Ich maski są wyjątkowo głupie – udają goryli, idiotów, a tak naprawdę pilnują mnie na polecenia ojca. Wszyscy w Hogwarcie należący do śmierciożercych rodzin kontrolują się nawzajem, czekając na okazję, by zgłosić czyjeś potknięcie Czarnemu Panu, by zyskać prestiż.
Vincent i Gregory sadowią swoje tłuste dupy koło Pansy, która zakryła swoją twarz mopsa czarodziejskim czasopiśmie o modzie.
Przewracam kartkę w książce, rozlega się donośny gwizd (podskakuję lekko przestraszony jego głośnością) i Ekspres Londyn-Hogwart rusza.
Wreszcie dołącza do nas ostatni kompan – Blaise. Układa kufer na górę i siada koło mnie uśmiechając się z niechęcią. Jego rodzina nie popiera Czarnego Pana.
I już, nasze kółko wzajemnej adoracji jest w komplecie.
– Draco – wita się Zabini.
Kiwam głową i pogrążam się w lekturze na długie minuty. Z transu przywołuje mnie wysoki głos Pansy, która opowiada Zabiniemu o bitwie.
– ...ponoć Potter został ciężko ranny...
Wiem, że jest ranny, idiotko, chcę wiedzieć, czy żyje. Na pewno przeżył, na pewno.
– Wreszcie zgubiła go durna gryfońska odwaga? – dołączam do rozmowy.
– Ojciec mówił, że walczył jak demon – mówi Crabb.
– To musiało wyglądać nieziemsko... – zaczyna Pansy, ale nie kończy. Ups, ktoś opuścił maskę. Wiem, że Parkinson lubuje się w pojedynkach, że fascynuje ją walka i to nie tylko z użyciem czarnej magii. I powinna chronić tę informację ponad wszystko, mógłbym to wykorzystać przeciwko niej i ona dobrze o tym wie, dlatego udaje, że mnie kocha, bym patrzył na nią łaskawszym okiem.
– Idę się przejść, zaraz będzie zebranie prefektów – oznajmiam po chwili i wychodzę z przedziału, szukając miejsca, gdzie siedzą Gryfoni. Zaglądam do przedziałów usprawiedliwiając się błyszczącą odznaką na piersi; sprawdzam porządek. Ta odznaka to moja duma, jedno z moich nielicznych osiągnięć, więc mogę naginać swoją władzę wedle uznania.
Wreszcie znajduję ich. Otwieram drzwi, używając do tego sporo siły, tak że rozlega się głuchy huk, gdy zderzają się ze ścianą.
– Proszę, proszę. Kogo tutaj mamy? – cedzę. W przedziale oprócz Granger i Weasleya jest jego durna siostra, która klei się do mojego Pottera, idiota Longbottom i Pomyluna z Ravenclawu. – Szlama i Wieprzlej i ich grono przybocznych idiotów. Gdzie zgubiliście Pottera?
Weasley od razu robi się czerwony na twarzy i zaciska pięści, ale wzrok Granger go powstrzymuje. Mówi tylko:
– Gdzie zgubiłeś swoich goryli?
– Myślisz, że jesteś taki błyskotliwy, co Weasley? Jesteś z siebie dumny, bo wypowiedziałeś rozbudowane zdanie?
– Bo jak ja cię zaraz walnę... – grozi.
– Bez Pottera już nie taki groźny? – No, powiedzże mi, gdzie on, do cholery, jest! Powiedz, że przeżył i ma się dobrze.
– A żebyś wiedział, że tak! – odzywa się Longbottom. – Ron walczył razem z Harrym ze śmierciożercami i to Harry jest w Skrzydle Szpitalnym, a Ron był lepszy i nie oberwał tak mocno!
Prycham pod nosem i wychodzę, w duszy skacząc z radości. Longbottom, chyba zostaniesz moim ulubieńcem. Gdybyś miał jeszcze eliksiry wysadziłbym twój kociołek czy dwa ze szczęścia i wdzięczności. A więc Potter jest w Skrzydle Szpitalnym. Czyli żyje.
Idę na początek pociągu, gdzie odbywa się spotkanie prefektów, układając sobie w głowie plan.
___
Więcej Draco, czyli to, co czytelnicy kochają najbardziej. <3
CZYTASZ
Krwawy Szlak Uczuć ||DRARRY||
FanfictionHarry spotyka Draco przypadkiem, na hałaśliwej, mugolskiej ulicy. Każdy z nich nosi swoje demony, ale razem potrafią zapomnieć, wśród deszczu, pocałunków i słodkiej czekolady odkrywają, że to drugi człowiek jest w życiu najważniejszy. Ostrzeżenia:...