Koleje mają w sobie coś magicznego. Dźwięk jaki wydają wagony, sunąc po wygładzonych szynach, obłoki pary wypełzające z komina i ten niesamowity pęd. I w dodatku pociągi zawsze będą kojarzyć mi się z Hogwartem, widocznie Malfoyowi też, bo burczy pod nosem, odkąd zaprowadziłem go na dworzec. Dla mnie pociągi są miłością, dla niego chyba przekleństwem, ale zupełnie nie rozumiem dlaczego.
Ślizgon w dalszym ciągu stanowi niewiadomą. Wpadł na mnie, próbując jeszcze wmówić, że to moja wina, a potem oświadczył, że chce ze mną mieszkać. Może Voldemort kazał mu się ze mną zaprzyjaźnić, a potem wykorzystać, przyprowadzając do niego? Nie, aż tak głupi nie jest... chyba.
Malfoy siedzi naprzeciwko mnie, wpatrując się w mijające łąki. Podpiera spiczasty podbródek na prawej ręce i wykrzywia usta w grymasie, czasami mruknie coś pod nosem, co brzmi, jakby przeklinał cały świat i wszystkich. Błękitne oczy dziwnie iskrzą, jakby Malfoy się cieszył albo ekscytował. Chyba powinienem kupić grubsze szkiełka do okularów, bo mam zwidy.
– Potter, cholero jedna, mógłbyś przestać wlepiać we mnie te zielone ślepia? – warczy, nawet nie spoglądając w moją stronę. Jego blade wargi są tuż przy szybie. Mógłbym przysiąc, że ocierają się o nią, bo na niewielkim obszarze powstaje zamglenie.
– O, pamiętasz, jaki kolor mają moje oczy. Punkt dla ciebie, bystrzaku.
– Przynajmniej mam cokolwiek w głowie, Potty. – Wreszcie spogląda na mnie lodowymi oczami, marszcząc zabawnie brwi. Jejku, jak one mogą być tak jasne? Nawet rzęsy. Ciekawe czy na dole też jest blondynem. Nie, na pewno jest.
Harry, potrzebujesz wizyty u najlepszego psychiatry w mieście. Natychmiast. Zastanawianie się nad kolorem włosów łonowych Malfoya? Może jeszcze zgadywanka o bokserkach? To może być podchwytliwe, a jeśli nosi slipy?
– Malfoy – mówię, mając go serdecznie dość. – Albo mówisz, czego chcesz, albo rozstajemy się zaraz po tym, jak dotrzemy do Little Whinging.
Przez chwilę mierzymy się w walce na spojrzenia. Zieleń vs. błękit. To dziwne, ale jakimś cudem nie myślę o swoim pytaniu, ale rozkoszuję się widokiem tego niesamowitego koloru – coś na pograniczu zachmurzonego nieba z przebłyskami słońca oraz lodu pośród śnieżnej zawieruchy.
W końcu Malfoy wzdycha i ciężko opada na siedzenie, opierając głowę o zielony podgłówek. Jasne kosmyki rozsypują się po tkaninie. W świetle promieni wpadających przez okno wydają się wręcz białe.
– Chcę się odciąć od czarodziejskiego świata. Powiedzmy, że zaszedłem za skórę paru osobom, one zresztą mi też. Potrzebuję odpoczynku, muszę przemyśleć naprawdę ważne kwestie, o czym już ci wspomniałem.
– Znając życie nie podasz mi powodów, dlaczego chcesz to zrobić? – Szukam jakiejś luki na jego masce obojętności, ale drań perfekcyjnie ukrywa nawet najmniejsze emocje.
– Nie.
– I tyle? Żadnego dogryzania? – Obserwuję jak na idealnie gładkiej twarzy pojawia się zmarszczka zirytowania.
– A co? Tęsknisz, Potty? Lubisz być poniżany, stałeś się pierdolonym masochistą?
– Specjalnie dla ciebie, Malfoy. Sadysta zawsze potrzebuje swojego masochisty.
– Zapamiętam to, Potter. – Nie potrafię powstrzymać uśmiechu, który wpełza na moje usta. Szczerzę się jak głupi, a Malfoy wygina delikatnie kąciki ust. Zawsze jakiś progres – nie pozabijać się z Draconem będąc w tak bliskiej odległości, a w dodatku żartować.
– Więc co chcesz robić? – pytam po dłuższej chwili, chcąc się zorientować. – Powiedz, specjalnie na mnie wpadłeś, bo nikogo tu nie znałeś? Albo się zgubiłeś? Albo...
CZYTASZ
Krwawy Szlak Uczuć ||DRARRY||
FanfictionHarry spotyka Draco przypadkiem, na hałaśliwej, mugolskiej ulicy. Każdy z nich nosi swoje demony, ale razem potrafią zapomnieć, wśród deszczu, pocałunków i słodkiej czekolady odkrywają, że to drugi człowiek jest w życiu najważniejszy. Ostrzeżenia:...