19 ★ Just a ghost in the halls

287 22 19
                                    

- Macie wszystko? - Luke krzyknął, pakując torby do bagażnika.

Wybierali się we czwórkę na plaże mimo wielkich sprzeciwień Michaela.

-Tak! Możemy jechać. - Ben zapakował ostatnią torbę i ruszyli.

Jechali niecałe pół godziny. Rozłożyli się dosyć blisko brzegu. Jack, Ben i Luke zaczęli się rozbierać, żeby iść do wody.

- Michael nie ściągasz niczego?

- Mówiłem ci, że nie chce jechać, posiedzę tutaj sobie.

- Kochanie no chyba sobie żartujesz. Zobacz, nikogo tu praktycznie nie ma.

Mike bardzo chciał iść popływać ze swoim chłopakiem, ale wstydził się swojego ciała i nie chciał się rozbierać. Luke westchnął i usiadł koło szaro włosego kładąc rękę na jego kolanie.

- Skarbie ściągnij koszulkę. - złapał za rąbek jego koszulki, lecz ręce Mike'a przeszkodziły mu.

Nachylił się i zaczął całować szyje spiętego chłopaka.

- No dalej skarbie chce zobaczyć twoje piękne ciało.

Michael walczył sam ze sobą, kiedy Luke ponowił próbę ściągnięcia jego bluzki, lecz tym razem pozwolił na to blondynowi.

-Nie możesz kryć swojego ciała, chodź tu do mnie. - Luke wtulił w siebie kolorowo włosego. - Chodź, pójdziemy do chłopaków.

Weszli do wody ze złączonymi dłońmi. Mike nie był za dobrym pływakiem, bo nikt go nigdy tego nie uczył. Trzymał się Luke'a jak najbliżej mógł i modlił się, żeby tylko się nie utopić.

- Mówiłem, że będzie fajnie. - chłopacy pływali, a Jack udawał delfina.

- Będzie fajnie, dopóki nie pójdę na dno.

- Ty będziesz górą lodową, a ja pójdę na dół, co ty na to?

- Pieprz się, to mój tekst. - mruknął Mike i zaczął wycofywać się na brzeg.

Luke poszedł za nim mimo sprzeciwów Michaela, żeby pływał z chłopakami. Mikey nie chciał, żeby blondyn rezygnował z zabawy i spędzania czasu ze swoimi braćmi tylko dlatego, że on szedł na koc. Uważał, że uprzykrza życie młodszemu chłopakowi i ogranicza go. Luke oczywiście miał zupełnie inne zdanie na ten temat i wiedział, że źle postąpił, zmuszając go, żeby przyjechał tu z nimi, ale bał się zostawić Mikeya samego w domu.

- Z daleka wyglądało, jak byście się pieprzyli, więc przyszedłem popatrzeć. - Jack usiadł koło dwójki nastolatków, która oderwała się od siebie i podniosła z koca, poprawiając swoje rozczochrane włosy.

- Spieprzaj.

- Nie przeklinaj, bo powiem mamie. - Starszy z braci zagroził blondynowi, machając palcem.

- Jak dzieci. - Mikey pokręcił głową ze zrezygnowaniem. - Jestem głodny.

-Ja też. - zgodził się Ben, który zaczął suszyć się ręcznikiem.

- Idziemy na pizze?

-Jeszcze się pytasz. - Wszyscy zgodnie odpowiedzieli.

Michael podniósł się z koca, nachylił się po swoje rzeczy, a Luke złapał go za tyłek.

- Ben idziemy, bo się jeszcze zarazimy od nich. - Jack zaczął śmiesznie poruszać brwiami w kierunku brata.

Nastolatkowie zaczęli się śmiać i nareszcie wszyscy ruszyli w kierunku pizzerii.  Weszli do środka i zajęli stolik. Kelnerka przyniosła im menu i zaczęli wybierać. Każdy wybrał sobie inną, wiec teraz mieli przed sobą cztery wielkie pizze.

-Tamci kolesie patrzą się na was. - Ben wskazał dwóch chłopaków siedzących pod oknem.

-To Calum, tatuował Mike'a, ten drugi to pewnie jego chłopak. - Luke przyjrzał się im uważnie.- Czy ten drugi nie był lekarzem, który się tobą zajmował Mikey?

- Tak to on. Nie wiedziałem, że Calum ma chłopaka, myślałem wtedy w salonie, że dajesz mu numer, żeby się z nim spotkać. - Michael był teraz zawstydzony tym, że myślał, że jego chłopak jest niewierny.

-Zwariowałeś? - Luke był niemal ze wściekły.

-Uuu będzie walka na pizze? - Jack spojrzał na nich, z nadzieją pocierając ręce.

-Cześć. - Chłopacy podeszli się przywitać do ich stolika.

Luke zamierzał później pokazać, jak bardzo zależy mu na tym drobnym chłopaku.

- Cześć Cal, siadajcie. - rozsiedli się i każdy się sobie przedstawił.

Ashton był bardzo zabawnym człowiekiem i wszyscy się świetnie dogadywali. Siedzieli tam do późna i trochę popili. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat Michaela.

-To jak Mike, powiesz mi w końcu, kto cię tak wtedy urządził? - zapytał Ashton.

Oczy wszystkich skierowane były na nastolatka. Bracia wiedzieli, że to jego ojciec, ale byli pewni, że chłopak nie chce dzielić się tą historią.

-Eee...chłopak ze szkoły. - Odpowiedział niepewnie zielonooki. Szukał pomocy u Luke'a, więc złapał go za rękę i mocno ścisnął.

- No co wy chłopaki będziemy rozmawiać o takich rzeczach. - Prychnął Luke. - Lepiej opowiedzcie, jak się poznaliście.

Było już na tyle późno, że Ashton podjął temat i opowiedzieli jak to Cal, tak się upił na urodzinach swojej siostry, że trafił do szpitala i do dzisiaj nikt nie wie, co zrobił, że znalazł się tam ze złamaną ręką. Potem zaczęli się spotykać i są już razem ponad rok.

Luke wpatrywał się teraz w swojego chłopaka zajętego rozmową z brunetem. Przypomniał sobie dzień, w którym oni spotkali się pierwszy raz. Dokładnie pamiętał ścieżkę krwi spływającą z ręki siedemnastolatka i jego zbolały wzrok. Nie mogli poznać się w bardziej smutny sposób.

To The Moon ★ MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz