25 ★ You've gotta let it go, you're losing all your hope

237 18 0
                                    

Około godziny piętnastej Michaela zbudził silny ból głowy i czuł jak jego żołądek, kręci fikołki. Pobiegł do łazienki, zdążył nachylić się nad muszlą i wyrzucił z siebie wszystkie swoje wnętrzności. Obiecał sobie, że już nigdy nie sięgnie po alkohol. Nie rozumiał, jak jego rodzice cały czas mogli pić. Ledwo się podniósł i oparł o umywalkę. Spojrzał w lustro i zobaczył wrak człowieka, jego włosy odstawały w różne strony, twarz miał blada jak kreda, a sine worki pod oczami wyglądały, jakby przeżył wczoraj jakąś bójkę. Nie pamiętał, jak znalazł się w domu, ale cieszył się, że spał w łóżku z Lukiem, a nie gdzieś na podłodze pod barem.

Nachylił się i przemył twarz zimną wodą, żeby trochę się ocucić. Wyciągnął z kubka szczoteczkę i pastę i porządnie wyszczotkował zęby, żeby pozbyć się przykrego zapachu. Wiedział, że dzisiaj jest nie do życia, więc wrócił do łóżka, gdzie Luke nadal spał owinięty ciasno w koc. Położył się tuż za nim, obejmując go ręką. Wtulił swoją twarz w jego szyje i przez chwilę słuchał jego miarowego oddechu.

Blondyn pomrukiwał coś przez sen, po czym się ocknął i odwrócił stronę szaro włosego.

-Hej- powiedział cichym, zachrypniętym głosem, rozciągając się niczym kot.- Która godzina?

-Po piętnastej- cmoknął go w polik.

-Ugh...więc nie ma szans, żebym dostał śniadanie po urodzinowe od mamy.

-Boże jaki synuś mamusi, nie wierzę- Mike odsunął się na brzeg łóżka, podnosząc się do pozycji siedzącej.

Znowu kręciło mu się w głowie i modlił się, żeby nie musiał znowu iść do toalety.

-Ciekawe jak się czują chłopacy- Luke również się podniósł, żeby podnieść swój telefon i wybrać numer Caluma.

Po chwili oczekiwania w słuchawce rozbrzmiał ochrypły głos Caluma, mówiący, że jeśli nie jesteś komornikiem, to masz spierdalać.

-Chciałem, żeby wpadli, ale chyba nici z tego- Luke ze śmiechem odłożył telefon i przyciągnął do siebie swojego chłopaka.- Więc mamy dzisiaj cały dzień dla siebie.

-Nie dam rady dzisiaj robić nic innego niż leżenie plackiem.

-Więc sobie poleżymy- blondyn wstał, podszedł do laptopa i włożył do stacji dysków płytę, którą dostał od Mikeya.

Już po chwili w tle leciało cicho 'life changes'.

-Tak sobie ostatnio myślałem, co będziemy robić po liceum? Gdzie chcesz iść studiować- Luke położył sobie ręce pod głowę, zamykając oczy.

-Ja...- zawahał się, spoglądając na leżącego obok chłopaka.- Nie wiem, czy w ogóle chcę studiować.

-Niby dlaczego?- zdziwiony chłopak otworzył jedno oko, przyglądając się chłopakowi, który spuścił głowę i bawił się swoimi paznokciami.

-Nie mam wystarczająco pieniędzy, żeby wszystko opłacić i nawet, nie waż się mówić, że za mnie zapłacisz, nie ma mowy- nie raz już rozmawiali o tym, że blondyn nie ma płacić za Michaela.

Chłopak już wystarczająco źle się czuł z tym, że mieszka i żywi się u państwa Hemmings.

-A po drugie nie wiem, co mógłbym robić. W niczym nie jestem dobry.

-Powiedziałbym ci, w czym jesteś dobry, ale to nie czas na podteksty seksualne- Mike prychnął, od razu rumieniąc się.- A tak serio, przecież umiesz grać na gitarze i pianinie, przepięknie śpiewasz, idź na muzykę. Ja też o tym myślałem, moglibyśmy razem studiować, a potem pracować Mikey.

Luke wydawał się podniecony wizją wspólnej przyszłości, ale Michael wiedział, że to nie wypali.

-Nie wiem Lukey, jeszcze mamy trochę czasu...- oparł się na poduszkach i zamknął oczy, nie chcąc oglądać szczęśliwej miny blondyna, planującego ich wspólną przyszłość.  

To The Moon ★ MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz