-Jak się czujesz? - Luke i Michael leżeli w łóżku.
-Dobrze czemu pytasz? - Mike przeniósł zdziwiony wzrok na swojego chłopaka.
-Nie pamiętasz, że w nocy znowu obudziłeś się z płaczem? - Blondyn splótł ich dłonie, uniósł je, przybliżając do swoich ust i zaczął całować blizny starszego chłopaka.
-Nie-e. - głos Mike'a zadrżał.
-Znowu mnie przestraszyłeś, wiesz? - Luke położył się na boku, wspierając na szaro włosym.
Ręką zaczął zataczać szlaczki po jego ciele. Pochylił się do szyi Mike'a i zaczął ją całować. W niektórych miejscach zatrzymał się na dłuższą chwilę, zostawiając tam czerwony ślad.
Michael co chwilę szybko wciągał powietrze, a gdy blondyn dmuchnął na malinkę, jego ciało zadrżało. Luke podniósł się do góry i usiadł na biodrach chłopaka. Pochylił się i pocałował Mike'a w usta potem zszedł na szczękę, szyję i prowadził swój szlaczek w dół. Ściągnął mu koszulkę i kontynuował swoją podróż coraz bardziej w dół.
Mike pojękiwał co chwilę, ponieważ blondyn sprawiał mu przyjemność samymi pocałunkami. Zatrzymał się tuż przy końcu spodni Michaela i spojrzał z uśmiechem w górę. Zaczął rozpinać jego rozporek, ale nagle wrócił się do ust chłopaka.
-Grabisz sobie Hemmings.
-Uwielbiam, jak wymawiasz moje nazwisko. - Wychrypiał niskim głosem Luke.
Blondyn znowu zaczął zjeżdżać w dół.
-Jakubie zrób mi loda. - powiedział starszy chłopak i wybuchł niepohamowanym śmiechem.
-Kurwa zepsułeś wszystko. - krzyknął Luke i opadł koło Mike'a na poduszkę. - Chciałem, żebyś teraz to ty poczuł się dobrze.
-Nie musisz nic robić, sama twoja obecność doprowadza mnie do szaleństwa. - odpowiedział Michael z miłością w oczach, przestając się śmiać.
-Kocham cię.
-Kocham cię.
★
-Macie wszystko? - Jack biegał po domu, ponieważ rodzice wracają za godzinę i to właśnie dzisiaj zamierza im przedstawić Celeste.
-Stary uspokój się, będzie dobrze. - Luke poklepał go po plecach.
-Jack, jeśli twoi rodzice zaakceptowali, że ich najmłodszy syn jest w związku z chłopakiem, to jestem na tysiąc procent pewien, że pokochają Cel. - powiedział kolejny raz to samo Mikey, a wszyscy przyznali mu racje.
Kiedy w końcu rodzice przyjechali i poszli odświeżyć się po podróży, Jack pojechał po Celeste.
Mike i Luke stali w kuchni i pilnowali, żeby nic się nie przypaliło.
-Lukey miałeś pilnować jedzenia, a nie je pochłaniać! - Michael wskoczył na blat, odpychając nogą blondyna od garnków.
-No co, głodny jestem. - próbował tłumaczyć się młodszy chłopak.
Odłożył łyżkę na blat i stanął pomiędzy nogami Michaela.
-Kiedyś zrobimy to tutaj. - wskazał palcem na stół, na którym siedział chłopak.
Mikey spłonął rumieńcem na te słowa. A Luke złapał za jego poliki i złączył ich usta w czułym pocałunku. Stanął pomiędzy jego nogami i całował miękkie usta Michaela z pasją. Starszy chłopak wplątał swoje palce we włosy blondyna, lekko za nie ciągnąc, tak jak ten lubił. Luke potarł swoimi spodniami o Mikey'a, a ten sapnął w jego usta. Jeszcze chwila, a niewinny pocałunek zmieniłby się w coś więcej, ale młodym zakochanym przerwało, ciche chrząkniecie.
-Um...hej tato. - rzucił głupio blondyn, a Michael z czerwonymi policzkami zeskoczył z blatu i próbował ogarnąć swoje rozczochrane włosy.
★
-Czego jak zwykle zapomnieliście, że Jack gdzieś pojechał. - Chłopacy uparli się, że wszystko położą na stole i wszystko przygotują, ale Liz stwierdziła, że musi im pomóc i nosiła pełne talerze z jedzeniem, kładąc je na nakrytym stole.
Jack wysłał właśnie smsa Lukowi, że są pod domem. Drzwi otworzyły się, a Liz zaczęła marudzić na syna i poszła do korytarza, nagle przestając mówić. Wszyscy udali się w kierunku holu i ujrzeli śliczną brunetkę, która stała koło Jacka i uśmiechała się w kierunku Hemmingsów.
-Mamo, tato to jest Celeste moja dziewczyna.
Celest została przyjęta z otwartymi rękoma, a Liz wręcz pokochała młodą dziewczynę, tak samo Cel czuła się w domu Hemmingsów znakomicie, jak chyba wszyscy.
CZYTASZ
To The Moon ★ Muke
Fanfiction☆W TRAKCIE POPRAWEK☆ Jest taki moment w życiu gdzie chcesz po prostu wyjść i już nigdy nie wrócić. Lecz zjawia się osoba która zmienia wszystko, odbudowuje złamanego ciebie. Nie liczy się już nic tylko on, jego uczucia. Ale czasami trzeba myśleć o s...