- Luke jednak zmieniłem zdanie, wracajmy do domu. - Mike z przerażeniem w oczach patrzył na grupkę chłopaków kierujących się w ich stronę.
Po zajęciach postanowili, że przejdą się do Margaret. Więc szli teraz z parkingu obok siebie, ale musieli niestety natrafić na bandę idiotów. Blondyn nie wiedział, o co chodzi, więc chcąc dodać otuchy przyjacielowi, złapał jego rękę, lecz Mike jak najszybciej strzepnął ją i odsunął się od Luke'a.
-Luke odejdź ode mnie, proszę, nie chce, żeby stała ci się krzywda okej? - Błaganie w oczach Michaela nic nie dawało, bo blondyn pomimo chudego ciała potrafił się bronić i jeśli ci kolesie chcą coś zrobić temu biednemu chłopcu, będzie zdolny posłać ich nawet do szpitala.
-Nigdzie się nie ruszam. - stanowczość w jego głosie utwierdziła zielonowłosego w przekonaniu, że niebieskooki nie odpuści.
Ostatnim razem, gdy Mike natrafił na tę grupkę, skończył z podbitym okiem i rozciętym łukiem brwiowym. I tak nie było aż tak źle, bo jego tata w napadzie agresji tworzył lepsze dzieła. Ci tutaj pobili go tylko dlatego, że miał wtedy na głowie różowe włosy.
-Kogo my tu mamy. - odezwał się niższy o głowę od Luke'a brunet z uczepioną dziewczyną u boku.
-Luke chodź, idziemy. - ten sam Michael Clifford, który wczoraj pewnie go całował teraz stoi ze spuszczoną głową i naciągniętymi rękawami swojej bluzki.
Luke miał ochotę sprawić, że ta grupa pożałuje tego, co kiedykolwiek zrobiła temu chłopakowi. Blondyn dumnie splótł ich palce i ruszył w kierunku budynku biblioteki.
- O nie wierzę, nasz pedał znalazł sobie chłopczyka do obciągania. - wszyscy zaczęli się śmiać, a Mike chciał jak najszybciej zniknąć z tego świata. Jeszcze tylko kilka miesięcy i nastanie spokój.
-Słucham? - Luke ze wściekłością w oczach odwrócił się i ruszył w kierunku bruneta — Jeszcze raz, chociażby spojrzysz na Michaela, a połamie ci każdą kość, rozumiesz?
- Nie bądź śmieszny co taki chuderlak może mi zrobić? - niższy chłopak nastroszył się i splunął na ziemie.
A wtedy Luke pękł i jednym zamachem powalił tego idiotę na ziemie i chciał skończyć to, co zaczął jednak pewne okaleczone dłonie i przestraszony głos skutecznie odciągnęły go do samochodu.
Mike patrzył teraz na Luke'a z szeroko otwartymi oczyma. Luke wyciągnął rękę w stronę wystraszonego chłopaka, jednak ten odsunął się, jak najdalej mógł w samochodzie i nie chciał na niego spojrzeć, Luke ruszył z piskiem opon w stronę domu Hemmingsów.
-Mikey wiesz, że nie chciałem cię przestraszyć, ale gdy widziałem, jak się boisz, musiałem coś zrobić. - ponowna próba dotknięcia zielonowłosego poniosła porażkę.
Michael nie odzywał się, nawet gdy Liz zapytała się, co się stało, zabrał swoje rzeczy z pokoju Luke'a i wyszedł bez słowa. Czy tego chciał, czy nie musiał wrócić do domu.
I znowu to samo, sprawdzenie, czy rodzice śpią szybkie przemieszczenie się do swojego pokoju, zaryglowanie się w nim i płakanie na łóżku.
Wszystko wróciło do cholernej normy. W ostatnich tygodniach czuł się naprawdę dobrze, ale dzisiejsze zdarzenie znowu zepchnęło go w głąb swoich myśli. Przed oczami miał scenariusz, gdzie Luke zostaje pobity na tym chodniku, a on stoi nad nim i nie umie go obronić. Nienawidził ludzi, nienawidził siebie, nienawidził tego świata.
CZYTASZ
To The Moon ★ Muke
Fanfiction☆W TRAKCIE POPRAWEK☆ Jest taki moment w życiu gdzie chcesz po prostu wyjść i już nigdy nie wrócić. Lecz zjawia się osoba która zmienia wszystko, odbudowuje złamanego ciebie. Nie liczy się już nic tylko on, jego uczucia. Ale czasami trzeba myśleć o s...