14.Raz się żyje!

83 8 2
                                    

Kilka godzin później słyszę dźwięk klaksonu Lisy pod moim domem. Ostatni raz przeglądam się w dużym lustrze. Jestem ubrana w czarną bluzkę z kieszonką i jeansowe szorty, a pod tym mam czarny strój kąpielowy w białe kropeczki. Do tego zakładam nierozłączne czarne trampki i biorę z szafki moją torebkę w tym samym kolorze. Wychodzę z domu i zamykam drzwi na klucz. Po czym, wsiadam do samochodu przyjaciółki.

- Hej! - mówię i daję jej buziaka w policzek na przywitanie.

- Hej! - odpowiada i wyjeżdża z podjazdu pod moim domem.

*30 minut później

Jesteśmy już nad jeziorem. Po zaparkowaniu auta, co było niezłym wyzwaniem, zważywszy na ładną pogodę i mały parking, w końcu kierujemy się na poszukiwania naszych znajomych.

Po chwili poszukiwań, znajdujemy ich po lewej stronie jeziora, siedzących przy ognisku.

- Cześć - witamy się, oni odpowiadają i siadamy przy ognisku.

* kilka godzin później

Spotkanie nad ogniskiem przerodziło się w imprezę nad jeziorem. Wszyscy są już nieźle podpici. W końcu świętujemy rozpoczęcie wakacji. Niektórzy jednak przesadzili, bo albo śpią niedaleko ogniska albo ktoś musiał ich już odwieźć do domu. Tak, więc z około pięćdziesięciu osób zrobiła się połowa, która jeszcze trzyma się na nogach.

Ja też, jestem już nieźle wstawiona. Mimo iż wypiłam tylko kilka piw, bo nie uznaje wódki w czystej postaci, a nic innego nie miałam do wyboru. Obserwowanie pijanego towarzystwa, przerywa mi nagle Jackob.

- Jak się bawisz? - pyta. On także nie jest całkowicie trzeźwy, ale też nie taki pijany jak pozostali.

- Średnio.

- To może pójdziemy się przejść brzegiem jeziora?

- Chętnie. - odpowiadam i odchodzimy od znajomych.

Rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Naprawdę go polubiłam. Mogę porozmawiać z nim o dosłownie wszystkim. Taki przyjaciel, to skarb - myślę.

Czy aby na pewno tylko przyjaciel? - odzywa się głosik w mojej głowie. Taa podświadomość i alkohol dają o sobie znać. - Tylko przyjaciel. - myślę. - Jesteś pewna? -Tak, zamknij się.

Boże, gadam ze sobą w myślach. Ojj wypiłaś o kilka piw za dużo Alex.

Moje jakże inteligentne przemyślenia, ponowie przerywa głos Jackoba.

- Proszę - mówi, po czym, podaje mi zimnego ognia. On drugiego trzyma już w ręce. Podpala oba jednocześnie.

Tak, jak mówiłam nie jesteśmy do końca trzeźwi. Gdyż zaczynamy skakać, tańczyć i wymachiwać zimnymi ogniami. Po chwili patyczki się wypalają, a ja potykam się o nieduży kamień na brzegu.

Patyczki wypadają z mojej, jak i chłopaka ręki. Czuje jak upadam. Jednak przed bliskim spotkaniem z wodą, ratują mnie ramiona Jackoba.

Wszystko dzieje się w ciągu kilku sekund, jednak dla nas jakby czas się zatrzymał. Po prostu stoimy wpatrzeni w siebie. Chłopak zaczyna się do mnie przybliżać. Nasze usta od pocałunku dzieli już tylko kilka centymetrów.

Tymczasem przez moją głowę przebiega tysiące myśli:

Jesteśmy przyjaciółmi. Nie powinniśmy.

Masz chłopaka. Chwila jednak nie masz. Zdradził Cię.

Jesteś singielką.

Możesz...

Ale to tylko przyjaciel...

Ale czy na pewno tylko przyjaciel?

A pieprzyć to wszystko!

Chce tego!

Raz się żyje!

W tym, momencie usta Jackoba dotykają moich. Zaczyna mnie całować. Już po chwili nie pozostaję mu dłużna. Pocałunek staje się coraz bardziej namiętny. Smakuje alkoholem i miętą. Te połączenie mi wcale nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie bardzo mi się podoba. Tak, że nie mam ochoty przerywać tego pocałunku nigdy.

Jednak gdy braknie nam powietrza w końcu się od siebie odsuwamy. Patrzymy sobie ponownie w oczy. Po chwili jednak, wzrok chłopaka ucieka na wodę na jeziorze za nami.

Cisza między nami ciągnie się jakby w nieskończoność. Tymczasem trwa może minutę. Najdłuższą minutę w moim życiu. Ciszę po raz trzeci tego dnia przerywa głos chłopaka...

__________________________________________________

Hej!

Mamy już 14 rozdział! Jaki jest? Podoba się czy nie? Mi tak, średnio.

Czekam na gwiazdki i kom ;)

Jutro następny rozdział :)

Pozdrawiam, Kiniaaaa

Love Always and ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz