27. Pytanie czy Wyzwanie?

58 4 0
                                    

*Alex

Następnego dnia obudziłam się jak zwykle bardzo późno. Wstałam i ubrałam zwykłą białą koszulkę, czarne leginsy i trampki. Wzięłam dużą torbę sportową i włożyłam do niej wszystkie potrzebne mi rzeczy do jutra rana oraz ciuchy na imprezę. Miałam bowiem po naszej imprezie spać u Lisy. Wzięłam torbę, zakluczyłam drzwi i poszłam w kierunku domu Jackoba. Mieliśmy razem przygotować wszystko do imprezy.

Po kwadransie stoję już przed jego domem i dzwonię dzwonkiem. Chłopak otwiera mi drzwi, wchodzę do jego domu i zaczynamy przygotowania.

Po około czterech godzinach mamy wszystko gotowe. Do rozpoczęcia imprezy została nam jakaś godzinka.

- Idę się przygotować do łazienki na górze. - mówię do Jackoba.

- Ok. - mówi , a ja idę w kierunku wspomnianego wcześniej pomieszczenia.

Po około godzince przeglądam się ostatni raz w lustrze w łazience. Mam mocniejszy makijaż i jestem ubrana w "małą czarną". Do tego ubrałam czarne baletki, bo jakoś nie czuję się w szpilkach. Następnie wychodzę z łazienki i schodzę ponownie do kuchni w której, mam nadzieję zastanę Jackoba.

Nie mylę się, chłopak właśnie nalewa sobie szklankę soku. Wygląda, po prostu... WOW. Ubrany jest w czarną koszulę i czarne jeansy z dziurami na kolanach oraz czarne trampki. Stoję i mu się tak przyglądam, do póki nie zdaję sobie z tego sprawy i odwraca się w moim kierunku.

- Alex, wiem że, mi się ... - przerywa i lustruje mnie wzrokiem od stóp do głów. - przyglądasz. - kończy.

- Ty mi też więc, można powiedzieć, że jesteśmy kwita. - mówię i podchodzę w jego kierunku, w ostatniej chwili jednak go omijam i nalewam sobie również szklankę soku pomarańczowego.

Po chwili dzwoni dzwonek do drzwi. Otwieramy i witamy pierwszych znajomych. Potem idzie już szybko. Po godzinie w domu jest około 100 osób, a cały mały pokój na parterze jest wypełniony prezentami.

Impreza trwa w najlepsze. Alkohol leje się litrami, a ludzie się dobrze bawią. Ja również jestem po dwóch drinkach i piwie. W końcu to moje urodziny, jednak pilnuję się, żeby tym razem wszystko pamiętać.

Jest przed północą, wszyscy są już lekko podpici, a na środek salonu wychodzi Lisa i krzyczy:

- Gramy w butelkę. Kto się dołącza?

Na dywanie w kółeczku siada Lisa, Garett i jeszcze kilka osób. Między innymi Luke - chłopak, z którym chodziłam razem na kilka zajęć w szkole i Amy - dziewczyna, której ewidentnie podoba się Jackob, bo dosłownie rozbiera go wzrokiem, obserwując czy również przyłączy się do ich gry.

Wymieniamy z Jackobem porozumiewawcze spojrzenia. Po czym Jackob siada obok Luka, a ja obok Lisy. Pierwsza kręci Lisa, butelka zatrzymuje się na Robie - chłopaku, który był w drużynie footbolowej, gdy jeszcze chodziliśmy do szkoły.

Usatysfakcjonowana Lisa pyta:

- Pytanie czy Wyzwanie?

- Wyzwanie - odpowiada jej Rob.

- Wypij pięć kieliszków wódki, bez popijania. Możesz popić dopiero po ostatnim.

Rob wykonuje zadanie i kręci butelką. Mija tak kilka kolejek. Cieszę się, że w kręgu siedzi z 20 osób i na szczęście jeszcze na mnie nie wypadło. Moje szczęście nie trwa jednak długo, bo po chwili butelką kręci Garett, a butelka zatrzymuje się na mnie.

- Pytanie czy Wyzwanie? - pyta z głupim uśmieszkiem.

Postanawiam zaryzykować i tym samym nie dać mu tej satysfakcji wybierając pytanie.

- Wyzwanie - mówię, pewnym głosem.

- Pocałuj Luka.

Luke jest wysokim, nawet przystojnym brunetem, który patrzy na mnie i lekko się uśmiecha. Patrzę przelotnie na Jackoba. Chopak patrzy na mnie z przerażeniem, ale również jak reszta zgromadzonych osób jest ciekawy co zrobię. Pochylam się nad Lukiem i daję mu buziaka w policzek.

- Wyzwanie niezaliczone. - sprzeciwia się Garett.

- Mi się wydaje, że jednak zaliczone, bo przecież nie wyraziłeś się dokładnie w co mam go pocałować.

- Właśnie. - popiera mnie Lisa.

Kręcę butelką, która zatrzymuje się na Amy. Co za pech, a może jednak szczęście?

- Pytanie. - mówi dziewczyna, zanim zdążę ją o to zapytać. Boi się pewnie jakie wyzwanie bym jej wymyśliła.

- Ok. Kogo z zebranych tutaj osób chciałabyś najbardziej pocałować? - pytam, może to trochę wredne z mojej strony, a teraz mam to w dupie. Amy zawsze była dla wszystkich wredna, w sumie była na naszych urodzinach, bo przyszła z Garettem. Mam szansę zemścić się na Garettcie, za to moje wyzwanie i wykorzystuje tą sytuację. Czekam, na bardzo dobrze znaną mi odpowiedź.

- Jackoba. - odpowiada Amy.

Jackob posyła jej zdziwione spojrzenie. Serio, nie wiedziałeś, że ona na Ciebie leci? - myślę.

Amy, kręci butelką, która zatrzymuje się na nieszczęście na Jackobie.

- Pytanie czy Wyzwanie?

Błagam, wybierz pytanie - myślę. Pytanie, pytanie,pytanie. Ja się boję jej wyznania dla Ciebie.

- Pytanie. -odpowiada Jackob.

- Wymień jedną z rzeczy, która wkurza Cię w Alex? - odbija piłeczkę Amy.

- Wkurza mnie to że, jest tak cholernie czasami niezdecydowana. - odpowiada jej Jackob.

Ja niezdecydowana? No, może czasami. - myślę.

Gdy chłopak ma zakręcić butelką, ktoś nagle woła.

- Była dostawa nowego alkoholu. Ludzie chocie się napić!

Ludzie zaczynają się rozchodzić i tym, samym zabawa się kończy. Gdy, Jackob ma zamiar też gdzieś iść, doganiam go.

- Musimy pogadać.

- Teraz?

- Tak, teraz. Choć. - mówię i ciągnę go za rękę.

- Gdzie,ty mnie ciągniesz?

- Do twojego pokoju.

Chłopak posyła mi pytające spojrzenie, jednak idzie dalej za mną.

_________________________________________________

Przepraszam, jeśli są jakieś błędy, ale wattpad na laptopie mi się zacinał i poprawiłam ten rozdział na telefonie.

Dzisiaj, taki rozdział ;)

Następny prawdopodobnie w niedzielę :)

Kiniaaaa

Love Always and ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz