*20 lipca
Zasuwam właśnie zamek mojej dużej walizki, a raczej próbuje ją zamknąć. Zrezygnowana zaczynam skakać po niej. W tej samej chwili dzwoni dzwonek do drzwi. Po kilku minutach wchodzi do mojego pokoju Jackob, wpuszczony do domu przez moją mamę.
- Mogę zapytać co ty do cholery robisz? - pyta, widząc mnie bezskutecznie próbującą zamknąć walizkę, jednocześnie na niej siedząc.
- To co widzisz! - mówię trochę wkurzona.
- Pomóc Ci?
- Nie, sama sobie dam radę!
Chłopak nie odpowiada tylko podchodzi do mnie. Następnie podnosi mnie i stawia obok walizki, po czym bez problemu zamyka zamek walizki.
- Alee... Jak ty to... - mówię, nie dowierzając.
- Normalnie. A swoją drogą coś ty tam wpakowała? Pół pokoju? - pyta rozbawiony.
- Pewnie, że nie. Ale wszystko co może się przydać.
- Taa na pewno. Ale chyba coś mi się należy za pomoc co nie? - mówi i podchodzi bliżej mnie.
- Ja wcale nie prosiłam o pomoc. - mówię pewnie, albo przynajmniej staram się by to zabrzmiało pewnie, bo zupełnie tonę w morzu jego niebieskich tęczówek.
- Spoko. To znaczy, że mam z powrotem otworzyć twoją walizkę?
- Nieeeee!
- To jak będzie?
- Jackob moja mama jest na dole i w każdej chwili może tu wejść.
- Na dobra, ale wrócimy do tego tematu.- mówi i odsuwa się trochę ode mnie. Następnie bierze moją walizkę. - Idziemy? - pyta.
- Jasne. - odpowiadam. Biorę moją czarną dużą torebkę i wychodzimy z mojego pokoju.
Schodzimy schodami na dół, koło drzwi stoi już moja mama. Podchodzę do niej w celu pożegnania się.
- Pa córeczko. Trzymaj się i uważaj na siebie. - mówi przytulając mnie.
- Oczywiście, że będę mamo. Do zobaczenia za tydzień. - odpowiadam i odsuwam się od rodzicielki.
- A ty... - moja mama wskazuje palcem na Jackoba. - Masz opiekować się moją córką i ma wrócić za tydzień cała i zdrowa, bo jak nie to poznasz mamę Alex od tej złej strony. - mówi moja mama.
- Niech się pani nie obawia, będę dbał o Alex.
- To w takim razie trzymam Cię za słowo. - mówi, po czym dodaje - Jedźcie już dzieci,bo spóźnicie się na samolot.
- Do zobaczenia mamo.- mówię otwierając już drzwi.
- Do widzenia. - mówi Jackobo i wychodzimy oboje z domu.
Wsiadamy do jego samochodu i odjeżdżamy w stronę lotniska. Jednak, gdy jesteśmy kilka przecznic od mojego domu, chłopak zatrzymuje samochód na poboczu koło parku.
- Spóźnimy się na samolot. - mówię.
- Mamy jeszcze prawie dwie godziny do samolotu, a musimy pogadać.
- O czym? - pytam.
- O twojej walizce.
- No dobra dziękuję, że zamknąłeś moją walizkę.
- I?
Dobra niech mu będzie. - myślę. Pochylam się w stronę chłopaka i całuję go w policzek. Odsuwam się od niego, a on mówi:
- Ale wiesz miałem raczej na myśli przytulasa.
- Jesteś niemożliwy. - mówię zirytowana. - Lepiej już jedź na to lotnisko.
- Ok tylko się nie fochaj.
Odwracam się w stronę okna i patrzę na jakże interesujące drzewa przy poboczu drogi. Jestem po prostu ciekawa co zrobi.
- Alexxx - przeciąga moje imię, ale ja nadal się do niego nie odwracam, ani nie odzywam.
Po chwili odwraca mnie w swoją stronę i po prostu wpija się w moje usta. Staram się zapanować nad sobą i nie dać mu tej satysfakcji. Jednak po chwili poddaje się i odwzajemniam pocałunek. Gdy chłopak odsuwa się ode mnie, mówię:
- Wiesz chodziło mi raczej o przytulasa.
- Teraz jesteśmy kwita. - mówi ignorując moją wypowiedź. Po czym, odpala samochód i wraca na drogę.
Po kilkunastu minutach jesteśmy już na lotnisku. Parkujemy auto na strzeżonym parkingu niedaleko lotniska i udajemy się po bilety.
Po niecałej godzinie jesteśmy już w samolocie. Zajmujemy siedzenia na samym końcu. Ja oczywiście wpycham się pod okno.
Gdy wszyscy pasażerowie i załoga są już w samolocie, zapinamy pasy i startujemy.
- Boję się. Nie mówiłam Ci, ale to mój pierwszy lot. - mówię do chłopaka.
- Nie bój się, przecież jestem tu obok jakby co. - mówi i chwyta mnie za rękę.
W odpowiedzi wtulam się w Jackoba i nawet nie wiem kiedy zasypiam, zmęczona po wieczornym pakowaniu i prawie nieprzespanej nocy, bo myślałam czy aby na pewno wszystko spakowałam. Oczywiście kilka rzeczy zapomniałam i dlatego włożyłam je do walizki rano.
_________________________________________________________
Mamy już 30 rozdział! Nie wiem czy to dużo, ale jest to jak do tej pory najdłuższe moje opowiadanie, ale też te w które wkładam najwięcej pracy i czasu. Taa czasu to ostatnio mi brakuje. Druga klasa technikum równa się masa nauki plus jeszcze mam inne obowiązki poza szkołą. Wkurza mnie to, że mam pomysł na to opowiadanie, mam wymyślone dobre kilka rozdziałów, a nie mam czasu ich po prostu napisać. Naprawdę postaram się, by pojawiał się jeden rozdział na tydzień, w niedzielę. Ale naprawdę nie obiecuję, że za każdym razem mi się to uda. Ale żeby zmotywować siebie do znalezienia czasu i sprawdzić czy ktoś jeszcze czyta to opowiadanie, wpadłam na pewien pomysł. Jeśli to opowiadanie zdobędzie łącznie:
100 gwiazdek lub 1 000 wyświetleń = rozdział w najbliższym czasie ( + oczywiście ten w niedzielę).
Pozdrawiam, Kiniaaaa
CZYTASZ
Love Always and Forever
Romansa- Przepraszam. To dla Ciebie Alex. - mówi i wyciąga w moim kierunku bukiet. - Zwykłe przepraszam nie wystarczy. A te kwiaty wsadź sobie w dupę. - mówię próbując go ominąć, jednak mi się to nie udaje, bo chłopak chwyta mnie za nadgarstek. - Lepiej dl...