Następnego dnia, jak zwykle mój budzik zadzwonił o 6 . Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Zrobiłam to co zwykle robi tam każda dziewczyna, wzięłam torbę szkolną i zeszłam do kuchni. Zjadłam śniadanie i o 7 30 wyszłam do szkoły.
Po dotarciu do wyżej wspomnianego budynku, udałam się pod moją klasę. Po wejściu do pomieszczenia zauważyłam Jackoba. Jak widać mieliśmy razem również matmę. Nawet dobrze się składało, bo i tak miałam go później poszukać. Podeszłam do chłopaka i powiedziałam:
- Hej. Możemy pogadać?
- OK. Mów.
- A możemy tak hmm w cztery oczy?
- No dobra. Gdzie chcesz iść?
- Może do szatni ...
- Spoko, ale nie pobijesz mnie czy coś?
- No weź już choć, bo za 10 minut dzwonek.
Chłopak wstał i udaliśmy się do szatni. Gdy już tam dotarliśmy, powiedział:
- O czym chciałaś pogadać?
- No więc, chciałam Cię przeprosić.
- No słucham ...
- Jak ja tego nie lubię - powiedziałam nieco ciszej, chłopak jednak to usłyszał.
- No dalej, bo za chwilę dzwonek - powiedział, spoglądając na zegarek.
- Przepraszam Cię za moje wczorajsze zachowanie.
- Ok, przeprosiny przyjęte.
- Serio?
- Tak, naprawdę to nie byłem na ciebie obrażony, ale skoro już zaczęłaś mówić to nie chciałem Ci przerywać.
- Osz ty!
- No co... - powiedział podnosząc ręce w geście obronnym.
- No nic. Choć już na tą, matmę bo się spóźnimy.
* 2 miesiące później
Te dwa miesiące minęły mi bardzo szybko. Jest już koniec marca. Co równa się równe 3 miesiące bez Anthony'ego. Jakoś przeżyłam i nadal żyję. Mój chłopak dzwonił do mnie coraz rzadziej, a jak ja zadzwoniłam to albo nie odbierał albo mówił, że za chwilę mają koncert.
Parę razy widziałam go w telewizji, na jakiś wywiadach. Ani razu o mnie nie wspomniał, ani mnie nie pozdrowił. Raz, gdy o to zapytałam, zbył mnie odpowiedzią, że przez stres po prostu zapomniał. Jakoś nie chciało mi się w to wierzyć. Tym bardziej , że nie należał do osób, które się często denerwowały. No, ale niech mu będzie.
W końcu doszło do tego, że nie mam z nim kontaktu od prawie dwóch tygodni i zaczynam się martwić. Czy mu się coś nie stało? Czy po prostu jest zajęty robieniem kariery? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że tak po prostu o mnie zapomniał lub mnie ignoruje. Postanowiłam, jechać go odwiedzić z Lisą podczas przerwy świątecznej, która właśnie się zaczęła.
Póki co przez te dwa miesiące, żyłam własnym życiem. Głównie rzuciłam się w wir nauki, bo za niecałe dwa miesiące mamy egzaminy końcowe. Nie zaniedbywałam również przyjaciół, którzy bardzo mnie wspierali. Kilka razy w tygodniu gdzieś wychodziliśmy.
Jakcob nie okazał się być taki zły, jak mi się na początku wydawał. Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi. Nawet dobrymi przyjaciółmi, którzy dosyć często sprzeczają się o to który ma rację. Pff oczywiście, że ja. No, ale czasami daję mu wygrać te nasze małe słowne walki.
Ja tu sobie leżę i rozmyślam, a nie wiem, która jest godzina - karcę siebie w myślach i spoglądam na zegarek. O kurwa, już 17. Ja się nie wyrobię na 18 30. Bo właśnie o tej godzinie ma przyjechać po mnie Lisa i razem jedziemy na imprezę do domu Jackoba.
Lecę szybko do mojej garderoby i po jakimś czasie wybieram jakiś komplet. Udaję się do łazienki. Biorę prysznic i doprowadzam do porządku włosy. Po czym ubieram wybrane ciuchy i robię mocniejszy makijaż. Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się ponownie do swojego pokoju.
Gdy już tam jestem podchodzę do dużego lustra i przeglądam się w nim. Stwierdzam, że nawet jestem zadowolona ze swojego wyglądu (sukienka w mediach). Zabieram z komody moją małą czarną torebkę i wychodzę z domu.
Na podjazd podjeżdża właśnie swoim samochodem Lisa. Wsiadam i witam się z przyjaciółką buziakiem w policzek. Po czym odjeżdżamy z piskiem opon na imprezę do Jackoba.
____________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Wiem rozdział miał się pojawić około 2 tygodnie temu. Na swoje usprawiedliwienie mogę mieć jedynie brak weny.
Ale wczoraj w magiczny sposób wena powróciła o 23. Więc łapcie rozdział i mam nadzieję, że się podoba ;)
Nie obiecuję kiedy będzie następny rozdział, bo naprawdę nie wiem. Tak, więc do następnego.
Pozdrawiam - zuze1699
CZYTASZ
Love Always and Forever
Romansa- Przepraszam. To dla Ciebie Alex. - mówi i wyciąga w moim kierunku bukiet. - Zwykłe przepraszam nie wystarczy. A te kwiaty wsadź sobie w dupę. - mówię próbując go ominąć, jednak mi się to nie udaje, bo chłopak chwyta mnie za nadgarstek. - Lepiej dl...