*Alex
Widzę, że Jackob ewidentnie się denerwuje. Jest to do niego tak nie podobne, dlatego pytam:
- Coś się stało?
- Nie, ale... Ja znaczy... Zabrałem Cię tu... Bo ... - odpowiada mi bardzo nieskładanie chłopak.
Potem zaczyna niespodziewaną wymianę zdań z przewoźnikiem. Kompletnie nic nie rozumiem, dlatego mówię:
- Jackob, zdaje się, że chciałeś mi coś powiedzieć.
- No tak. - mówi i wyjmuje z kieszeni, małe pudełeczko.Otwiera je i odwraca w moją stronę. W środku jest srebrny naszyjnik z zawieszką - serduszkiem. Podaje mi prezent i pyta - Alex, czy zgodzisz się zostać moją dziewczyną?
W tej chwili zaskakuje mnie tym tak bardzo, że nie jestem w stanie wydusić z siebie w pierwszej chwili, ani słowa. Zalewa mnie znowu fala myśli i pytań. Jednak gdy zauważam na twarzy chłopaka oczekiwanie, zmieniające się z każdą sekundą w rozczarowanie i ból, odpycham od siebie wszystkie pytania i wątpliwości.
Lubię go i to bardzo. Ja go po prostu uwielbiam. Jest wspaniałym przyjacielem. Gdy mnie całuje zapominam o całym świecie. Nasze małe kłótnie, tylko jeszcze bardziej zbliżają nas do siebie. Postanawiam w ciągu tych zaledwie kilku sekund zaryzykować i mam nadzieję, że nie będę tego później żałować.
- Tak! - mówię. Przybliżam się do chłopaka i całuję go w usta. Zaskoczony moją reakcją, z początku nie oddaje pocałunku. Ale tylko przez chwilę, później całujemy się, tak że zapominamy o całym świecie. Przerywa nam głos, przewoźnika.
- Ehhem - odchrząkuje. - Myślę, że mogę was już odwieźć do waszego hotelu, ale nie mam adresu.
W czasie, gdy Jackob wywraca oczami, ja mówię przewoźnikowi adres. Po kilku minutach zatrzymujemy się pod naszym hotelem.
- Bardzo dziękujemy panu. - mówię do przewoźnika, po czym schodzę na stały ląd, a po mnie Jackob.
Splatamy nasze ręce i tak wchodzimy do hotelu, a następnie do naszego pokoju.
* wieczór, dzień przed powrotem do USA
Następne kilka dni spędziliśmy na zwiedzaniu miasta. Jesteśmy już oficjalnie parą. Tylko czy to coś zmieniło? Oczywiście oprócz tego, że bez wątpliwości mogę nazwać go moim chłopakiem, a on mnie swoją dziewczyną. Tylko prawda jest taka, że my już od dłuższego czasu się zachowywaliśmy jak para. Zmieniło się tylko to, że teraz jest to już oficjalnie.
Czy go kocham? Dobre pytanie. Na pewno mogę stwierdzić, że go uwielbiam i jakaś niewidzialna siła ciągnie nas do siebie. Jednak słowa "Kocham Cię" są mocnymi słowami i niosą za sobą wiele. Dlatego, też nie potrafię odpowiedzieć na to tak banalne pytanie. Ale, tak szczerze mam to gdzieś. Mam tylko osiemnaście lat. Chcę żyć chwilą. Chce pozwolić życiu samemu jakoś się potoczyć.
Jest nasz ostatni wieczór w Wenecji. Jacbok chciał go uczcić w jakieś restauracji, ale powiedziałam mu, że to przecież nie jest w naszym stylu oraz jestem już bardzo zmęczona i chcę wracać do hotelu. Jakoś zbytnio nie protestował, co bardzo mi odpowiadało, bo nie miałam siły na niepotrzebne kłótnie.
Wchodzimy, więc do hotelu i kierujemy się w stronę windy. Cały czas, gadając o jakiś pierdołach. Nagle wpadam na bardzo inteligentny (czujecie ten sarkazm) temat. Ciekawość w końcu ze mną wygrała. Jak, gdyby nigdy nic pytam:
- Najdziwniejsze miejsce w jakim się całowałeś?
Chłopak zastanawia się przez chwilę, po czym mówi coś czego nigdy bym się nie spodziewała.
- W przebieralni w Croppie.
Robię zdziwioną minię, po czym pojawia się milion wizji w mojej głowie. Nie koniecznie dobrych, zważywszy, na to jest teraz moim chłopakiem. Jackob odczytuje chyba jakoś moje myśli, bo wyjaśnia.
- To nie tak, jak myślisz... Tylko się całowaliśmy. A teraz ty. Najdziwniejsze miejsce w jakim się całowałaś?
- Ok.... Hmm... Pod mostem w LA, na moto w czasie burzy. - mówię, przypominając sobie ten moment z Anthony'm. Szybko kręcę głową i pozbywam się tego wspomnienia.
- Och, jak romantycznie - mówi sarkastycznie, widząc jednak moją minę mówiącą "Nawet nie próbuj mnie wkurzać", kontynuuje. - A twoje wymarzone miejsce na pocałunek?
- Winda. - mówię pierwsze, co przychodzi mi na myśl.
W następnej sekundzie jestem już przygwożdżona do ściany-lustra za mną, a Jackob trzyma ręce po obu stronach mojej głowy, uniemożliwiając mi ucieczkę. Jednak, przyznajmy szczerze ja nie chce nigdzie uciekać, a nawet jeśli to nie miałabym gdzie w jadącej w górę windzie.
- Serio? - pyta chłopak.
- Taa... - nie jest mi jednak dane dokończyć, bo Jackob już zaczął mnie całować, nie pozostaję mu dłużna i oddaje pocałunek. Drzwi windy nagle się otwierają, a my nadal się całując zmierzamy w stronę naszego pokoju. Chłopak pod drzwiami pokoju przerywa pocałunek i odsuwa się o kilka milimetrów.
- Masz klucz? - pyta.
- Tak. - odpowiadam. Wydobywam klucz z bocznej kieszeni torebki i mu go podaje. Szybko od klucza drzwi, cały czas trzymając mnie za rękę. Wchodzi do pokoju, w następnej sekundzie ja również się w nim znajduje, oraz w jego ramionach, bo pociągnął mnie za rękę.
Zaczynamy się całować. Nagle cały świat znika i liczymy się tylko my. Słyszę jeszcze jak chłopak zamyka nogą drzwi pokoju i nadal się całując zmierzamy w stronę łóżka.
__________________________________________________________
Hej!
Podoba się rozdział? Był pisany w dwóch ratach. Mi tak szczerze, średnio się on podoba...
Dzisiaj, też zmieniłam okładkę do opowiadania. Co o niej myślicie? Mi się ta jakoś bardziej podoba, bo jest to połączenie zdjęcia, które zainspirowało mnie do napisania tego opowiadania (te u góry okładki) i poprzedniej okładki. Nie jest ona jeszcze taka jaka chciałabym, żeby była, więc pewnie w najbliższych dniach ją minimalnie zmienię.
Pozdrawiam, Kiniaaaa

CZYTASZ
Love Always and Forever
Romance- Przepraszam. To dla Ciebie Alex. - mówi i wyciąga w moim kierunku bukiet. - Zwykłe przepraszam nie wystarczy. A te kwiaty wsadź sobie w dupę. - mówię próbując go ominąć, jednak mi się to nie udaje, bo chłopak chwyta mnie za nadgarstek. - Lepiej dl...