Wchodzimy do pokoju Jackoba. Zakluczam drzwi i odwracam się w stronę chłopaka.
- Ok, o czym chciałaś pogadać? - mówi, widocznie zdziwiony tą sytuacją.
- Co mamy dzisiaj? - pytam.
- 17 lipca? Nasze urodziny? - wymienia, jednak mu przerywam.
- Do dzisiaj miałam też czas na przemyślenia.
- No, to słucham.
Podchodzę do niego i po prostu całuje go w usta. Odsuwam się od niego zanim, zdąży jakoś zareagować na pocałunek. Sądzę jednak, że by odwzajemnij pocałunek , a nie mnie odepchnął. Ale, dzisiaj wolę już nie ryzykować. Chociaż w sumie właśnie to robię.
- Taka odpowiedź wystarczy? - pytam.
- No, nie wiem. - mówi, ale uśmiecha się przy tym, rozwiewając moje wcześniejsze wątpliwości.
- Nie, przeginaj. Najpierw musisz mi odpowiedzieć na jedno pytanie.
- Mam się bać?
- Dlaczego jestem niezdecydowana twoim zdaniem?
- Właśnie, dlatego. - wskazuje na mnie, a potem na siebie.
- Od dzisiaj nie zamierzam być już niezdecydowana. - mówię.
- A to dlaczego?
- Bo chce zobaczyć jak potoczy się życie, którego nie będę kontrolować. Od dzisiaj zamierzam robić tylko to na co mam akurat ochotę.
- A co to oznacza dla Nas?
- Oznacza to, że chce zobaczyć co z tego wyjdzie. - mówię zgodnie z prawdą.
W odpowiedzi Jackob, robi krok w moją stronę i po prostu mnie całuje. Oplatam go rękami wokół szyi i odwzajemniam pocałunek, który staję się coraz bardziej namiętny. Jackob podnosi mnie za uda, do góry, a ja bez zastanowienia oplatam go nogami w pasie. Zmniejsza to jeszcze bardziej odległość między nami. Wkładam jedną rękę w jego włosy i zaczynam lekko za nie ciągnąć. Jackob w odpowiedzi, przytrzymuje mnie tylko jedną ręką, a drugą również zaczyna bawić się moimi włosami.
Nadal się całujemy, a Jackob zmierza w stronę dużego łóżka. Kładzie mnie delikatnie na łóżku i zawisa nade mną. Po czym, zaczyna wędrówkę pocałunkami wzdłuż mojej szyi.
- A kto dzisiaj zapanuje nad sytuacją? - pytam, nawiązując tym samym do poprzedniej imprezy, którą pamiętam tylko z jego opowieści.
- Dzisiaj, ty panujesz nad sytuacją. No chyba, że nie chcesz nad nią panować. - mówi i przygryza dolną wargę.
Ten gest wywołuje na moich ustach szeroki uśmiech. Całuję go krótko.
- Ok. W takim razie STOP. - mówię.
Chłopak bez słowa opada na łóżko obok mnie. Zdziwiona przewracam się na bok i posyłam mu pytające spojrzenie.
- Co? - pyta. -Przecież mówiłem, że to ty panujesz nad sytuacją. Nie żartowałem.
- Uwielbiam Cię.
- A za to mnie uwielbiasz?
- Za to, że nie jesteś jak wszyscy inni chłopacy.
- Wiem. - mówi i przyciąga mnie bliżej do siebie. Nie protestuję, tylko wtulam się bardziej w jego klatkę piersiową. Po chwili oboje zasypiamy.
___________________________________________________________
Wiem, rozdział miał być w niedzielę, a dzisiaj jest wtorek. Na swoje usprawiedliwienie mam "zakręconą niedzielę" , przeziębienie i zwykły brak czasu. Po prostu przepraszam...
Postaram się by od teraz rozdziały pojawiały się już co niedzielę :)
Czekam na komentarze, czy się podoba rozdział, czy zrąbałam go po całości? Ja obstawiam to drugie...
Pozdrawiam, Kiniaaaa
CZYTASZ
Love Always and Forever
Romansa- Przepraszam. To dla Ciebie Alex. - mówi i wyciąga w moim kierunku bukiet. - Zwykłe przepraszam nie wystarczy. A te kwiaty wsadź sobie w dupę. - mówię próbując go ominąć, jednak mi się to nie udaje, bo chłopak chwyta mnie za nadgarstek. - Lepiej dl...