Po chwili Lisa parkuje auto pod Mc'Donald'em. Zdziwiona spoglądam na nią. Ta w odpowiedzi tylko otwiera schowek, wyciąga z niego paczkę chusteczek higienicznych i rzuca nimi w mnie, po czym wychodzi z samochodu. Odprowadzam ją wzrokiem, aż znika w budynku. Następnie biorę jedną chusteczkę i wycieram łzy oraz wydmuchuje nos.
Po kilku minutach moja przyjaciółka wraca z powrotem. Wsiada do auta i podaje mi kawę i lody.
- Dzięki - mówię
- Od tego ma się najlepszą przyjaciółkę - odpowiada i uśmiecha się leciutko.
Gdy kończymy jeść, dzwoni telefon dziewczyny, która odbiera go natychmiast. Ja w tym czasie przysłuchuje się rozmowie próbując coś z niej zrozumieć.
-Tak, jesteśmy jeszcze w LA ... - Ale co się stało? ... - Ok, rozumiem ... -W którym szpitalu? ... - To coś poważnego? ... - Aha ... - Za chwilę, będziemy. - mówi i się rozłącza. Po czym wyjeżdża szybko z parkingu.
-Kto dzwonił? Co się stało? Gdzie jedziemy? - pytam niepewnie.
-Jake. Do szpitala. Anthony miał wypadek. - mówi szybko. Przetwarzam jej słowa i dopiero po chwili one do mnie docierają.
- Co? Kiedy? Jak? - mówię w szoku.
- Przed chwilą, go przywieźli do szpitala. Podobno wyjechał zaraz po nas, chciał z Tobą porozmawiać i uderzył w drzewo.
- O Boże... Coś mu się stało? - pytam, mając w głowie najczarniejsze scenariusze.
- Nie wiedzą. Lekarze go badają.
Po chwili dojeżdżamy. Bez zastanowienia wybiegam z samochodu i biegnę w stronę drzwi szpitala. Słyszę jeszcze za sobą przyjaciółkę, która krzyczy żebym za nią poczekała. Jednak ja już jestem w budynku. Pytam recepcjonistki, gdzie leży Anthony mówiąc jej, że jestem jego narzeczoną.
Kobieta tłumaczy mi drogę. W tym czasie dołącza do mnie Lisa i razem kierujemy się do sali 302 w której leży chłopak.
Gdy dochodzimy we wskazane miejsce. Chłopaki z zespołu, stoją już przed salą.
- Co z nim? - pytam.
- Zobacz sama. Bardzo chciał z Tobą porozmawiać.
Nie opowiadam, tylko od razu otwieram drzwi, wchodzę do sali i zamykam je za sobą.
To co widzę po wejściu, szokuje mnie jeszcze bardziej niż wiadomość, że miał wypadek. Anthony leży uśmiechnięty na łóżku szpitalnym. Ma tylko dwa opatrunki na brwi i czole oraz zabandażowaną prawą rękę.
- No i co się, tak szczerzysz? - pytam.
- Bo przyjechałaś. A to znaczy, że Ci na mnie zależy.
- Ale jak widać bez wzajemności.
- Alex to wszystko było dla Nas.
- Nas? Dla nas, pieprzyłeś się z tą blondyną?!
- Nie no ten wypadek. Jak widać udał się ... Skoro tu jesteś.
- Czy ty mi właśnie powiedziałeś, że spowodowałeś specjalnie wypadek?
- Tak, ale to dla Nas. - mówi dumnie.
- Jesteś popieprzony!
- Ale i tak mnie kochasz.
- Jesteś dupkiem! Nie chce Cię znać! - wykrzykuję mu prosto w twarz i odwracam się z zamiarem wyjścia. Słyszę jednak za sobą:
- Czego nie dostałem od ukochanej, musiałem wziąć od innej. Jestem tylko facetem do cholery.
Tego było już za wiele. Odwróciłam się i podeszłam ponownie do łóżka chłopaka. Zamachnęłam się i wymierzyłam mu siarczysty policzek po czym szybko wyszłam ze szpitala ciągnąc za sobą zdezorientowaną Lisę.
_______________________________________________________________
No to mamy następny. Jest wena, są rozdziały hehehe
Miło by jednak było jak by było Was troszeczkę więcej ... Bo to tak cholernie motywuje ... Jak ktoś to czyta, gwiazdkuje , komentuje :)
To jak: TeamAnthony vs TeamJackob ?????
Następny nie wiem kiedy, jak go napiszę to dodam ;)
Pozdrawiam, zuze1699
CZYTASZ
Love Always and Forever
Romance- Przepraszam. To dla Ciebie Alex. - mówi i wyciąga w moim kierunku bukiet. - Zwykłe przepraszam nie wystarczy. A te kwiaty wsadź sobie w dupę. - mówię próbując go ominąć, jednak mi się to nie udaje, bo chłopak chwyta mnie za nadgarstek. - Lepiej dl...