Parkujemy na podjeździe i idziemy w stronę domu. Otwieram drzwi, po czym wchodzimy do środka. Siadamy w salonie. Wybieramy razem film ze sporej już kolekcji DVD mojej i mamy. Włączamy wybraną komedią i siadamy razem na sofie.
Film jest mega nudny. Naprawdę nie wiem kto nazwał go komedią. Mimo to oglądamy w ciszy. Nie chce marudzić, żeby jakoś nie zrazić go do siebie. Niestety nawet nie wiem kiedy zasypiam na ramieniu chłopaka.
Budzę się kilka godzin później. Odszukuję telefon by sprawdzić godzinę. Cholera jest już 19. Moja mama wróci za około godzinę z pracy. Wolę nie myśleć co by sobie pomyślała gdyby zobaczyła Nas śpiących razem na kanapie w salonie. Wolę uniknąć niepotrzebnego nikomu wykładu mojej rodzicielki.
Wyłączam film, który zatrzymał się po napisach końcowych pilotem. Następnie postanawiam obudzić chłopaka, który pewnie tak jak ja zasnął w trakcie trwania filmu. Chcę się trochę z nim podroczyć.
Kładę się z powrotem obok niego. Następnie zaczynam składać krótkie pocałunki na jego twarzy. Zaczynając od policzka, przez kącik ust, a kończąc na szyi. Jackob wydaje z siebie jęk zadowolenia. Wtedy wiem, że już nie śpi. Więc przybliżam się do niego tak jakbym chciała go pocałować w usta. Jednak, gdy nasze usta dzieli już tylko kilka centymetrów, odsuwam się od niego i pochylam się nad jego uchem.
- Wstawaj! - krzyczę.
Zaskoczony chłopak otwiera szybko oczy. Jego szok szybko znika i zastępuje go szeroki uśmiech i chęć zemsty w oczach. Nawet się nie zauważyłam, a Jackob już obrócił nas tak, że teraz ja leżę na kanapie a on zawisa nade mną.
- Nadal taka mądra? - pyta i uśmiecha się przy tym cwaniacko.
- Tak- mówię i spoglądam na jego spodnie. Chłopak wędruje wzrokiem za moim i zauważa to co ja. Chyba ktoś tu ma mały problem. Widać moje buziaki wystarczyły. Nie tylko go obudziłam, ale też przy okazji zemściłam za akcje przy ścianie koło mojego pokoju.
- Nigdy więcej tak nie rób. - ostrzega i podnosi się do pozycji stojącej. - Gdzie masz łazienkę? - pyta.
- Na końcu korytarza, ostatnie drzwi po lewej. - odpowiadam.
Gdy chłopak podąża we wskazanym przeze mnie kierunku, ja wybucham śmiechem.
Jackob wraca do mnie po kilku minutach i siada na kanapie. Do tego czasu udało już mi się powstrzymać śmiech i teraz tylko szeroko się uśmiecham.
- Musimy pogadać - mówi poważnie.
- Serio nie musimy ja wszystko rozumiem - mówię i uśmiecham się jeśli to możliwe jeszcze szerzej.
- Nie o to chodzi. Muszę Ci coś powiedzieć.
Przez jego poważny wyraz twarzy, ja również poważnieje i mówię:
- No to mów.
- Wyjeżdżam na dwa tygodnie z rodzinką na wakacje do Hiszpanii.
- Spoko, miłych wakacji.
- Wiesz hiszpanki są podobno bardzo ładne... - mówi, a ja za bardzo nie wiem do czego zmierza.
- Ok. Możesz robić tam co chcesz, przecież nie jesteśmy razem - staram się powiedzieć to obojętnie, co okazuje się nie być takie łatwe. Prawda jest tak, że nie jest mi to obojętne. Pytanie:Czy ja jestem o niego zazdrosna?
- Chce, żebyś wiedziała, że nadal mi na Tobie zależy. Ten wyjazd nic nie zmieni. Będę się pilnować, tak jakbyśmy byli już razem.
- Ok. - mówię, bo co innego mogę powiedzieć?
- Ha nie zaprzeczyłaś!
- A chciałeś żebym zaprzeczyła?
- Nie, no co ty! To ja będę się już zbierał.
Odprowadzam go, aż do korytarza. Tam chłopak niespodziewanie się zatrzymuje.
- Nie pożegnasz się?
- Nie wyjeżdżasz na zawsze, tylko na dwa tygodnie. - stwierdzam, bo bardzo nie lubię pożegnań.
- To będą najdłuższe dwa tygodnie dla Ciebie.
- Chciałbyś. - mówię, po czym dodaje jeszcze. - Chyba najdłuższe dla Ciebie.
- Masz rację, ale dla Ciebie też.
Wiem, że się ze mną droczy. Ale nic nie mogę na to poradzić. No,bo cóż rozgryzł mnie. Będę cholernie za nim tęsknić i zadręczać się myślami co on robi tam w słonecznej Hiszpanii.
- No chodź tu. - mówi i wyciąga w moim kierunku ręce.
Podchodzę i się do niego przytulam. Gdy chce już się od niego odsunąć chłopak przyciągam mnie do siebie jeszcze bliżej i chwyta za moje uda. po czym podnosi z ziemi. Dobrze wiem o co mu chodzi, chce zmniejszyć naszą różnicę wzrostu. Pozwalam mu na to i oplatam go nogami w pasie. On podtrzymuje mnie cały czas żebym nie spadła, trzymając mnie za uda. Zaczynamy się całować. Już, któryś raz tego dnia, ale ten pocałunek jest inny, zawiera w sobie wszystkie uczucia, które chcemy sobie przekazać i jest zdecydowanie najdłuższy.
Odsuwamy się od siebie po jakimś czasie,gdy naprawdę brakuje nam powietrza. Spoglądamy sobie głęboko w oczy. To ja przerywam tą wspaniałą chwilę ciszy.
- Do zobaczenia za dwa tygodnie.
- Do zobaczenia za dwa tygodnie. - mówi jakby dla potwierdzenia moich słów.
Nadal jednak trzyma mnie i najwidoczniej nie zamierza puścić.
- Jackob, dzisiaj było naprawdę hmmm... Miło, ale moja mama za chwilę wróci z pracy i sam rozumiesz...
- Tak, ja też nie chce miliona pytań. Jeszcze nie teraz. Pójdę już - odpowiada i delikatnie odstawia mnie z powrotem na podłogę w korytarzu.
- Paaa. - mówię.
- Paaaa. Będę dzwonić i pisać. - mówi, po czym niechętnie wychodzi z mojego domu. Zamykam za nim drzwi i wracam do salonu.
_____________________________________________________
Znalazłam chwilkę czasu, więc dodaję rozdział 23. Piszcie co o nim myślicie ;)
Przepraszam jeśli są jakieś błędy, ale traciłam wi-fi w domu i do tego wattpad się trochę zawieszał i nie miałam jak dokładnie sprawdzić ten rozdział :(
Następny prawdopodobnie jutro :)
Pozdrawiam, Kiniaaaa

CZYTASZ
Love Always and Forever
Romance- Przepraszam. To dla Ciebie Alex. - mówi i wyciąga w moim kierunku bukiet. - Zwykłe przepraszam nie wystarczy. A te kwiaty wsadź sobie w dupę. - mówię próbując go ominąć, jednak mi się to nie udaje, bo chłopak chwyta mnie za nadgarstek. - Lepiej dl...