Rozdział 45

4.5K 339 78
                                    


Ostatni rozdział! 

Epilog pojawi się za kilka dni

Miłego czytania i pamiętajcie, że was uwielbiam ♥

--------------------

Wbiegłam po schodach i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Łzy zaczęły od razu wypływać spod moich powiek. Rzuciłam się na łóżko i przytuliłam się do poduszki, która chłonęła każdą moją łzę. Kurczowo zaciskałam dłonie na kołdrze, nie potrafiłam pohamować łez. Mój telefon zaczął dzwonić, ale ignorowałam go. Wiedziałam kto dzwoni. Dziewczyna, która mimo zapewnień i obietnic złamała moje serce na miliard kawałków. To przez nią zaczęłam płakać i nawet nie pamiętam jak doszłam do domu. Widok przede mną był rozmazany przed nagromadzoną ilość łez. To cud, że nic mnie nie potrąciło.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi i zaklinałam, aby to nie była ona. Była ostatnią osobą którą chciałam teraz widzieć, której głos chciałam słyszeć. To ona mnie złamała. Została dodana do listy osób, które skrzywdziły mnie swoim nagłym odejściem. Do osób, które zgniotły moje serce. Do osób, które zapewniały, że zostaną i mnie kochają, ale i tak odeszły.
- Camila? – Angela uchyliła drzwi, a ja odetchnęłam z ulgą. Naprawdę nie mam pojęcia, co bym zrobiła, gdyby w progu stanęła moja była dziewczyna. – Lauren jest pod domem.

Zesztywniałam, gdy usłyszałam to imię. Podciągnęłam się na rękach do pozycji siedzącej i zaczęłam energicznie kręcić głową. Łzy wciąż spływały po moich policzkach.

- Nie wpuszczaj jej, proszę – wyjąkałam błagalnie. Nie mam pojęcia jak opanowałam swój głos. Dziewczyna bez słowa zamknęła drzwi. Wiedziałam, że to zrobi - że jej nie wpuści, bo nigdy nie widziała mnie w takim stanie w jakim byłam.

Myślałam, że nie wróci i da mi się użalać nad sobą w samotności. Myliłam się.

Po kilku minutach przekroczyła próg mojego pokoju, zamknęła za sobą drzwi i usiadła na łóżku. Gestem dłoni przywołała mnie do siebie, więc bez zastanowienia przybliżyłam się do niej. Moja głowa wylądowała na jej kolanach, a jej dłonie od razu zaczęły przeczesywać delikatnie moje poplątane włosy. Cierpliwie czekała aż się uspokoję.

Po kilkunastu długich minutach, które trwały dla mnie niczym wieczność przestałam płakać. Limit moich łez został chyba wyczerpany. Podniosłam się do pozycji siedzącej i otarłam mokrą od słonych łez twarz. Nie spojrzałam na siostrę, nie potrafiłam. Nie chciałam widzieć w jej oczach troski. Wystarczająco dużo widziałam jej u Lauren i jak to się skończyło?
Siedziałyśmy w ciszy. Patrzyłam w kołdrę i bawiłam się nerwowo palcami. Mój telefon co chwilę się odzywał, ale obie go ignorowałyśmy.

- Powiedz mi, co się stało – odezwała się w końcu przerywając ciszę, która trwała jak na nas bardzo długo. Pierwszy raz tego dnia podniosłam wzrok i spojrzałam w jej oczy. Zobaczyłam w nich troskę. Pokręciłam głową, a nowe łzy napłynęły do moich oczu. To chyba nie był limit, jedynie przerwa na zebranie nowej dawki. Zacisnęłam mocno wargi i dłonie, aby pohamować łzy.

- Czy... - zaczęła, ale przerwała. Odwróciła na chwilę wzrok, po czym ponownie na mnie spojrzała. – Czy Lauren z Tobą zerwała? – zapytała ostrożnie. Gdy tylko te słowa opuściły jej usta na nowo wybuchłam płaczem, co było dla niej doskonałą odpowiedzią. Przyciągnęła mnie do siebie i objęła mocno ramionami. Patrzyłam głupio w jeden punkt wciąż nie wierząc w to co stało się niespełna godzinę temu.

What if? /Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz